sobota, 30 maja 2015

Tradycyjne lasowiackie koany

Będąc młodym muzealnikiem z małym gabarytem wiedzy przyszły raz do mię karty magazynowe i powiedziały, że mają dla mnie historie. I rzeczywiście, były, różniste. Jedna  taka: ,,Tamborek z niedokończonym haftem, dwudziestolecie międzywojenne". A inna taka: ,,Koń na biegunach drewniany, wykonany dla pierworodnego syna". Patrzę, a tu : ,,Żelazko z duszą. Duszy brak". I myślę sobie, skąd się tutaj, u frasa, wziął koan? I myślałbym tak do dziś, gdyby nie wniosek jednej dysputy z Joanną Lewandowską. A brzmi on: ,,Nie da się plewić zimioków, nie będąc buddą". I wszystko stało się jasne.

wtorek, 26 maja 2015

Głupki wioskowe

Archetyp wyrzutka, który jest szalony, więc widzi rzeczy takie, jakimi są (albo widzi rzeczy takie, jakimi są, więc jest szalony) chodzi za mną. Wiecie, wioskowi wariaci, którzy okazują się jedyni normalni. Motyw wędrowny i byłażby to normalna figura fabularna, ale nie. Takie postaci ciągle mi wypływają w tekstach nonfikszyn. 

Jak ta opowieść z Przewrotnego. Niemcy zebrali mężczyzn ze wsi w jedno miejsce. I wszyscy myśleli, co się w takich sytuacjach zwykle myśli, że pewnie każą jakąś robotę wykonać, dół wykopać, zasypać, drogę naprawiać czy jeszcze coś. Kto tam za Mniemcem trafi. No, najwyżej na roboty wywiozą, ale i to nie koniec świata, przed wojną się jeździło do baora robić, to i w wojnę się jeździ. I tylko Michaś, chłop niespełna rozumu się kręcił i krzyczał, że trzeba coś zrobić, trzeba się bronić, bo wszystkich zabiją. A potem zaczął uciekać i go zastrzelili. A potem rzeczywiście wszystkich zabili. I chciałbym w zasadzie skończyć tę opowieść jakąś zgrabną pointą, ale obawiam się, że ni ma jak. 

Innej pointy nie będzie. 

poniedziałek, 25 maja 2015

Idźta przez zboże



Otwieram dziś internety, a tam moi znajomi młodzi z wielkich ośrodków przekonani, że teraz nadejdzie Antychryst o trzech odbytach strzelających ogniem na śtyrdzieści łokci, a  znajomi z mniejszych ośrodków przekonani, że palec Boży wskazał pomazańca, któren teraz gadzinę wrażą wydusić musi, a potem zapanuje pokój i dobro.

Fajno, emocje jak na derbach czwartej ligi. Ale co w takiej sytuacji majo robić ludzie w psychiczny normie? Dzie szukać pocieszenia?

Ano, trzeba szukać go u źródeł. U korzeni. U ojców. U klasyków i założycieli etnolignwistyki, oczywiście.

,,Światy, w których żyją różne społeczeństwa są odrębnymi światami, nie zaś tym samym światem, tylko opatrzonym odmiennymi etykietkami" - mówi Beniamin Lee Whorf.

Dziękuję.

czwartek, 21 maja 2015

Podstawowe zasady konspiracji

Robiąc wycinanki na warsztaty przeczytał ja w Supernowościach historię wzruszającą, jak policmajstry dopadły bandytę krwawego. Z relacji wynikało, że oberpolicmajster wpadł na trop po tym, jak przeczytał na fejsbuku to, co jeden bandzior napisał drugiemu. Zdanie, w gazetowej relacji, brzmiało:

,,Będziesz się, Lalka, smażył w piekle".

Bo temu drugiemu Lalka było, wiecie. I dumał ja, czemu policmajster zwęszył po wpisie takim bandytę. Przecież ludzie sobie gorsze rzeczy piszą w tych całych internetach. Ale patrzył ja, patrzył. I w końcu wpadł.

Bandytę zgubiła prawidłowa interpunkcja. Ku przestrodze.

poniedziałek, 11 maja 2015

Kogo poprę w drugiej turze

Wczora moja zbolała Ojczyzna wybierała między dżumą, cholerą, syfilisem, krostami, kołtunem, pypciem, podagrą, rzeżączką, kiłą i wszawicą. Byłoby to widowisko bardzo ciekawe, gdyby nie to, że wczoaj akurat moje dzieci urządziły bardzo interesujące wyścigi ślimaków. Niestety, w czasie obiadu wszystkie gdzieś zdupcyły. Ślimaki, nie dzieci. Tak że ten, tego, wyników nie znamy.
Od teraz przez dwa tygodnie wszystkie internety będą głównie o tym, że Komoroski nas sprzeda kosmitom, a dżender nam wyrośnie penisy na czole albo o tym, że Duda to sklonowany Himmler i w ukryciu nosi wąsy. Jeśli jeszcze nie macie zapasu książek, to wiecie, co robić.

Ale, ale. Co roić w tej sytuacji? Co robić w tej sytuacji? Ja zacząłem od cieszenia się. Dawno temu w akademiku zrobiłem kwas chlebowy. Wiecie, woda+cukier+drożdże+chleb żytni razowy. Ale przesadziłem z drożdżami i trochę za dobrze mi poszło z fermentacją. Co bede owijał: wyszedł mi zacier. I Kasia powiedziała, że albo ona, albo on. Bo to mieszkaliśmy w jednoosobowym pokoju i z dzieckiem, a jak chciałem pograć na gitarze, to otwierałem drzwi, żeby wystawić gryf. Co było robić, nie będę darów marnował i zacier wypiłem. Tak sobie to wspominałem, myśląc o tym, że nawet ten mój bidny zacier miał więcy procent niż taki Kowalski czy inny Palikot. I nie mam cienia wątpliwości, że mój zacier byłby lepszym prezydentem niż cała ta ekipa. W drugiej turze zatem moje nieoddane głosy z pierwszej tury przekazuję zacierowi. Dziękuję, dobranoc.

Jak wychować dziecko na przedwojennego socjalistę. Poradnik.

Na blogach parentingowych można znaleźć wiele porad odnośnie do tego, jak wykształcić w naszych dziecku naturalny opór przeciwko uciskowi i odruch solidarności ze słabszymi. Owszem, wyjaśnianie im symboliki 1 maja pomaga, tym bardziej że nie robi tego szkoła. A trochę szkoda, bo za to, żeby po ośmiu godzinach pracy można było wrócić do domu i pobawić się z dziećmi trochę ludzi położyło głowy. Dobrym sposobem jest też wspólne słuchanie Manu Chao. Manu jest wesoły i skoczny.

Ale nic nie jest równie wywrotowe, jak Było sobie życie. Cały serial pokazuje różnych bohaterów (krwinki, osteoklasty, neuroprzekaźniki etc.) przy pracy i przekazuje jednocześnie specyficzną filozofię pracy. Zauważmy, o pracy nigdy nie mówi się w Było sobie życie w kontekście opłacalności czy jej wymiernej wartości, zawsze jedynie o celu pracy, o jej sensie. Praca w Było sobie życie  nie jest wykonywana dla osiągnięcia jakichkolwiek zysków, a jedynie dla zaspokojenia konkretnych potrzeb zbiorowości. Te potrzeby są jedynym kryterium oceny pracy, w ujęciu proponowanym przez autorów (świadomie bądź nie) liczy się przede wszystkim dobro wspólne, a z pracą nierozerwalnie związana jest godność biorąca się z poczucia sensu wykonywanej roboty.

Owszem, są w Było sobie życie także postaci, dla których rozwój tożsamy jest z ekspansją, dla których celem działań jest zysk i które dążą do jak najbardziej nieskrępowanego namnażania kapitału własnego kodu genetycznego. Tak, tak, drogie dziateczki. Mowa o wirusach i bakteriach.

czwartek, 7 maja 2015

Argonauci dorzecza Przyrwy i Zyzogi


W wiosce od rana panuje spore poruszenie. Powodem jest narastające napięcie między starszyzną wioskową a grupą młodzieży, która domaga się obalenia stojącego przed chatą naczelnika wsi totemu białych. Młodzi obawiają się, że obcy totem ściąga na wioskę gniew przodków. To właśnie rozgniewane duchy miałyby być przyczyną ciągłych niepowodzeń w łowach i słabych zbiorów bulw będących podstawą diety tutejszych mieszkańców. 
Starszyzna z kolei jest przekonana, że obecność totemu sprawi, że biali przyślą cargo, czyli atrakcyjne przedmioty, takie jak zapalniczki, żelazne noże i siekiery czy puszkowana kukurydza. Obalenie totemu mogłoby obrazić bogów białych ludzi i pozbawić wieś szans na cargo.
Postawę wyczekującą przyjęli miejscowi szamani przeżywający spory dylemat. Z jednej strony niechętnie patrzą na białych i ich zwyczaje, obawiając się, że zagrażają one sposobowi życia i związanej z nim strukturze społecznej plemienia, a w związku z tym chętnie pozbyliby się totemu. Z drugiej strony, szamani chętnie używają żelaznych noży, siekier i zapalniczek, wielu z nich przyozdobiło też swoje namioty spotkań z duchami wytworami cywilizacji białych, jak choćby drewniane skrzynki czy puszki po kukurydzy. Wiedzą, że obalenie totemu może zniechęcić białych do przysyłania cennego cargo
Następny wpis będzie poświęcony słynnej wymianie kula. 



środa, 6 maja 2015

Żal straszliwy, czyli mikrotoponimia wsi Skawce.





Koło tego mostu była malutka stacja. W domku koło torów jedliśmy z obozem dialektologicznym pyszny gulasz. Przyjechaliśmy, bo Skawce mieli niedługo wysiedlać, potem wyburzyć, potem zalać. Ruszało nas to tym bardziej, że to była wieś naszej koleżanki, dziś poważnej pani doktór, która w domku przy torach mieszkała, bo jej przodkowie pracowali na kolei od pięciu tysięcy pokoleń wstecz. Pojechaliśmy do Skawców nagrać język wsi, póki jeszcze jest. Z żadnej badanej wsi nie wyjeżdżałem z takim smutkiem. Nawet z Mokrego po paru dniach słuchania strasznych historii o wysiedlaniu wsi wyjeżdżało mi się weselej, chociaż specyfik o nazwie ,,Chlibnyj dar" miał w tym jakiś udział.



Parę dni temu mieszkańcy na dnie przyszłego zbiornika zrobili pożegnanie wsi. Grill, wystawa zdjęć i ,,Cisza" na trąbce.



Wrzucam więc tutaj prackę sprzed ośmiu lat o skawieckich mikrotoponimach. Niech sobie wisi w necie, to jedyne, co po obozie mi zostało, jest jeszcze parę nagrań skawieckiej gwary. I tyle.



Językowy obraz świata w
mikrotoponimii wsi Skawce. 

Wstęp.

            Celem niniejszej pracy jest próba opisu systemu mikrotoponimicznego wsi Skawce, a także wyciągnięcie wniosków dotyczących obrazu świata odbijającego się w zgromadzonych przykładach
skawieckiej mikrotoponimii. Przede wszystkim jednak praca ta powstaje po to, by
zachować od zapomnienia skawieckie mikrotoponimy, a wraz z nimi zawarty w nich
obraz wsi. Ten element skawieckiej mikrokultury jest bowiem jednym z
najbardziej zagrożonych, z powodu zbliżającego się wysiedlenia wsi i zalania
jej terenów.
            W badanym materiale znalazło się 25 nazw terenowych odnoszących się do 21 obiektów na terenie Skawiec i w ich okolicach. Materiału tego dostarczyły nagrania dokonane przez członków Studenckiego Koła Naukowego Językoznawców UJ w czasie obozu dialektologicznego w Skawcach w lipcu 2007 roku. Z mieszkańcami omawianej miejscowości przeprowadzano zarówno
wywiady swobodne, jak i wywiady kierowane, mające na celu uzyskanie jak najobszerniejszego materiału mikrotoponimicznego i poznanie znanych skawczanom etymologii nazw.
            Wieś Skawce leży w Beskidzie Małym, w gminie Mucharz, w powiecie wadowickim. Obecnie jest ona wysiedlana w związku z budową zapory na Skawie i powstawaniem zbiornika Świnina Poręba, którego wody w przyszłości zaleją także tereny, na których obecnie znajdują się Skawce.

         Kryteria opisu materiału.

            W literaturze onomastycznej dają się wyróżnić dwa spojrzenia na zakres znaczeniowy pojęcia ,,mikrotoponim’’. Zgodnie z pierwszym za mikrotoponimy uznaje się nazwy terenów i obiektów
niezamieszkanych. Zgodnie z drugim, podzielanym między innymi przez W. Śmiecha[1] i
zespół S. Hrabca[2], do mikrotoponimów zalicza się również nazwy obiektów i terenów zamieszkanych, między innymi części wsi i pojedynczych gospodarstw. W niniejszej pracy przychylam się do drugiego stanowiska. Powodem tej decyzji jest fakt, że właściwym przedmiotem badań jest pewna część skawieckiej mikrokultury, obraz świata zawarty w mikrotoponimach
tworzonych przez skawczan na przestrzeni lat. Aby obraz ten był jak najpełniejszy nie powinno się pomijać żadnych nazw, co do których można przypuszczać, że utworzyli je skawczanie. Nie widzę natomiast żadnych przeciwwskazań natury metodologicznej, tzn. nazwy zamieszkanych obszarów, które znalazły się w omawianym materiale nie wskazują na to, że mogły być tworzone w
inny sposób, przez innych ludzi czy z innych względów, niż nazwy terenów, na których nie ma żadnych domów. Także względy strukturalne przemawiają za takim właśnie zakwalifikowaniem nazw terenów zamieszkanych. Jak podaje H. Górnowicz[3]nazwy części wsi są pod względem budowy bardziej podobne do nazw pól czy lasów, niż miast i wsi. Prawidłowość ta znajduje potwierdzenie także w omawianym materiale.
            W opisie materiału będę posługiwał się podziałem nazw terenowych zaproponowanych przez M. Kornaszewskiego[4]Kryterium tego podziału jest znaczenie motywacyjne nazwy. Ze względu na jego charakter, Kornaszewski dzieli toponimy[5] na nazwy topograficzne (tutaj wyróżnia dwie podgrupy: lokalizujące, u źródeł motywacji których leżało położenie nazywanego obiektu i charakteryzujące, utworzone od jakiejś jego cechy); nazwy dzierżawcze, utworzone ze względu na
relacje przynależności; nazwy gospodarcze (w tym podgrupy nazw motywowanych jakością obiektu, związane z hodowlą zwierząt, z uprawą roślin, motywowane walorami użytkowymi obiektu, określające dawność jego zagospodarowania, formę prawną użytkowania i okolicznościowe) oraz grupę nazw, których motywację stanowi niecodzienne wydarzenia, wierzenia, legendy, etc. [6]
            Wiadomości o etymologii skawieckich mikrotoponimów czerpię przede wszystkim z wyjaśnień mieszkańców Skawiec, którzy w większości wypadków ją znają.
            Wszystkie nazwy podane są w transkrypcji ortograficznej. W transkrypcji ortograficznej podane zostały także fragmenty wywiadów znajdujące się przy niektórych nazwach.

         Nazwy topograficzne lokalizujące.

Borowina
– nazwa nowej części Skawiec. Jest to nazwa przeniesiona, pierwotnie odnosiła się do wzniesienia, na którym znajduje się nowe osiedle. Jest to najprawdopodobniej jedyna z omawianych nazw części wsi, która ma szansę pozostać w użyciu po zalaniu Skawiec, jako że odnosi się do miejsca, które będzie wtedy nad powierzchnią wody i pozostanie związane z życiem części obecnych mieszkańców wsi.
Do Stawu
– nazwa części Skawiec położonej przy zasypanym już stawie należącym niegdyś do dworu.
Karczma
nazwa części Skawiec znajdującej się tam, gdzie stała nieistniejąca już dziś karczma. Jak przekazują informatorzy, jej właścicielem był Żyd o nazwisku Berkmann. Nazwa ta musiała powstać przed II wojną światową, jako że w jej trakcie społeczność skawieckich Żydów uległa zagładzie, a informatorzy nie wspominali o innych, późniejszych właścicielach karczmy.
Ku Figurce
– nazwa części Skawiec znajdującej się niedaleko zabytkowej figurki Matki Boskiej z 1903 roku. Figurka ta ma duże znaczenie dla skawczan, dlatego też stanowi dobry punkt orientacyjny, według którego można było utworzyć lokalizująca nazwę topograficzną. Jest to także jeden z niewielu elementów Skawiec, który ma szansę dać początek nowej nazwie mikrotoponimicznej. Figurka
zostanie bowiem przeniesiona poza obręb zalewanej wsi.
Ku Młynowi/Koło Młyna. – nazwa części Skawiec. Punktem orientacyjnym w tym przypadku był młyn, najprawdopodobniej wodny. Żaden z informatorów, nawet najstarszych, nie był w stanie zdradzić nam jakichkolwiek informacji na jego temat, nikt nie pamięta czasów, w których młyn ten istniał. Oznacza to, że nazwa ta pochodzi najpóźniej z początku dwudziestego wieku.
Na Brzegu
– nazwa części Skawiec leżącej na brzegu Skawy w jej dawnym biegu. Obecnie miejsce to jest dość oddalone od brzegów rzeki. Można przypuszczać, że nazwa ta powstała najpóźniej w połowie XX wieku, jako że obecnie w tej części wsi stoją domy wybudowane mniej więcej w tym okresie.
Na Dąbrowskim
– nazwa należących do skawczan pól leżących za rzeką, na administracyjnych
terenach wsi Dąbrówka.
Na Przygórza
– nazwa pól położonych w pobliżu Tarnawskiej Góry.
Na Śpicu
– nazwa części Skawiec znajdującej się na końcu wsi. Pochodzi od nazwiska dawnego właściciela znajdującego się tam budynku, w którym niegdyś mieściła się karczma. Nazwisko to według nagrań brzmiało Cymelszpic. Utworzona poprzez ucięcie pierwszej części nazwiska nazwa terenowa upodobniła się do apelatywu ,,szpic’’ (w gwarze skawczan - ,,śpic’’). To podobieństwo mogło
ułatwić przetrwanie nazwy po śmierci karczmarza w czasie II wojny światowej. Mieszkańcy Skawiec używają jej tak, jak brzmiącego tak samo apelatywu – mówią ,,na śpicu’’, ,,na samym śpicu’’, etc, co wydaje się  naturalnym określeniem tego najdalej wysuniętego miejsca we wsi. Jako że Cymelszpic nie był właścicielem całej tej części, a jedynie jednego budynku uznałem, że jest to nazwa lokalizująca, w której punktem odniesienia jest karczma Cymelszpica.
Pod Ogrodem – nazwa pól znajdujących się w pobliżu dawnego dworskiego ogrodu.
Za Murami
– nazwa pól znajdujących się przy dawnych zabudowaniach dworskich, których resztki są jeszcze widoczne. Był dwór taki, stały takie mury.
Za Śtreką/Za Torami – nazwa części wsi, leżącej za przecinającymi ją torami kolejowymi od strony Dąbrówki i Strzyszowa. Powstanie i utrzymanie się tej nazwy umożliwił fakt, że wieś jest niesymetryczna, bardziej rozbudowana od strony Mucharza. W ten sposób znaczenie nazwy Za Śtreką/Za
Torami jest oczywiste dla większości skawczan. Pierwszy wariant nazwy jest pochodzenia niemieckiego, od die Strecke, co oznacza odcinek, drogę.[7]Najprawdopodobniej omawiana nazwa została utworzona pod zaborami, kiedy w codziennym języku mieszkańców Skawiec mógł funkcjonować podobny apelatyw oznaczający tor. Wskazywałoby na to występowanie słowa ,,sztreka’’ w znaczeniu ,,tor kolejowy’’ na południowym Śląsku. Na gruncie polskim słowo Strecke zostało przekształcone zgodnie z gwarową fonetyką.
Za Wodą
nazwa części wsi. Oznacza część leżącą na prawym brzegu Skawy w jej współczesnym biegu, po przeciwnej stronie, niż większość skawieckich budynków. Podobnie jak w wypadku nazw Za Śtreką i Za Torami, funkcjonowanie tej nazwy jest możliwe dzięki asymetrii wsi.

         Nazwy topograficzne charakteryzujące.

Czerwona Glina – nazwa części Skawiec, w której występuje czerwona glina.
Dolina
nazwa części Skawiec położonej w obniżeniu terenu. Uznaję tę nazwę za charakteryzującą, nie lokalizującą, ponieważ nie da się wskazać obiektu, względem którego Dolina byłaby lokalizowana.
Siedlisko
część Skawiec, charakteryzująca się dużą gęstością zabudowy – dom na domu, no to nazwali ,,Siedlisko’’.

         Nazwy dzierżawcze.

Na Góralskim – nazwa pól należących do skawczan, nazywanych przez dziedziczkę góralami. Pochodzi najprawdopodobniej sprzed wojny, jako że po niej majątek dworski został znacjonalizowany, zatem nie mogła wtedy powstać nazwa odróżniająca własność mieszkańców wsi od własności dworskiej. Od takiej dziedziczki, oni nazywali nas góralami.
Na Pańskim/Pańskie Pola/Na Polach – nazwy pól należących do dworu. Bo to
było kupione od pana, bo tu dwór był kiedyś
. Podobnie jak powyższa nazwa, także ta musiała powstać jeszcze przed wojną, kiedy pola mogły być od skawieckich dziedziców kupione. Najczęściej używany jest pierwszy wariant, najprawdopodobniej ze względu na jego ekonomiczność przy jednoczesnym zachowaniu wyrazistości znaczeniowej. Wariant Pańskie Pola jest zbyt
mało ekonomiczny, natomiast znaczenie wariantu Na Polach jest czytelne tylko w odpowiednim kontekście.
Balowa Górka
– wzniesienie, na którym znajdowały się pola należące do mężczyzny o nazwisku Bal. Nazwa ta powstała za jego życia, zatem w drugiej połowie dwudziestego wieku.
Bołdysowy Dział – nazwa wzniesienia. Część druga nazwy wskazuje na jego funkcję – wzniesienie kiedyś musiało wyznaczać granicę, niestety trudno dziś ustalić między czym a czym. Część pierwsza zaś pochodzi od nazwiska Bołdys, jako że wzniesienie należało niegdyś do rodziny Bołdysów.

Nazwy związane z wierzeniami i legendami.

Mysiorowa Dziura – nazwa jaskini w pobliżu Skawiec. Legenda wywodzi jej nazwę od
Mysiora – rycerza-rozbójnika, który w jaskini tej miał ukryć swoje skarby, a następnie zostać w niej pogrzebany wskutek oberwania stropu[8]. Jego przezwisko miało pochodzić od narzuty na pancerz wykonanej z krecich skórek. Wydaje się, że legenda ta nieznana jest w Skawcach, żaden z informatorów pytanych o etymologię nazwy Mysiorowa Dziura nie powtórzył jej nam, chociaż mieszkańcy znali inne podania związane z jaskinią. Prawdziwa motywacja nazwy może być zatem inna. Jak podaje K. Rymut[9]nazwa osobowa Mysior pochodzi od gwarowego apelatywu ,,mysior’’ oznaczającego szczura. Być może zatem pierwotnie nazwa ta została utworzona od tego wyrazu, natomiast legenda jest efektem działania ludowej etymologii. Nazwa ta zostałaby w takim wypadku zinterpretowana jako dzierżawcza, ze względu na podobieństwo formalne do innych występujących na omawianym obszarze nazw dzierżawczych (Balowa Górka, Bołdysowy Dział) - występowanie morfemu –ov-.


Językowy obraz świata w skawieckiej mikrotoponimii.


W analizowanym materiale, jak widać, przeważają nazwy lokalizujące. 

Można przypuszczać, że, przynajmniej początkowo, decydowały o tym względy praktyczne – omawiane nazwy lokalizujące, takie jak Ku młynowi, Na brzegu czy Karczmapierwotnie musiały być bardzo czytelne i ułatwiały ich użytkownikomlokalizowanie w przestrzeni obszarów, o jakich mówili. Podobną funkcję mogłapełnić nazwa Dolina zaliczona tutaj do nazw charakteryzujących, jako że jej znaczenie motywacyjne odsyła do wyrazistej i widocznej na pierwszy rzut oka cechy. Jednak dla kogoś znającego ukształtowanie terenu Skawiec nazwa ta mogła wskazywać także na lokalizację obiektu, do którego się odnosi. O dużej wadze funkcji porządkowania przestrzeni przez nazwy w omawianym systemie świadczy także fakt, że większość tworzących go mikrotoponimów to wyrażenia przyimkowe. Na szczególną uwagę zasługują te z nazw lokalizujących, które podstawowej dla nich funkcji wskazywania położenia nazywanego obiektu już nie spełniają, jako że obiekty do których odnosi znaczenie motywacyjne już nie istnieją – Ku Młynowi, Na Brzegu, Pod Ogrodem,
Karczma, Do Stawu. Taka nazwa może być czytelna tylko dla mieszkańców Skawiec, którzy wiedzą, gdzie znajdowały się obiekty będące punktami odniesienia. Fakt, że nazwy te funkcjonują także wśród tych mieszkańców, za których życia obiekty te już nie istniały świadczy o dobrej transmisji
kulturowej w skawieckiej społeczności. Potwierdza to także obecność wśród zebranych nazw takich, w których obecne są skawieckie cechy gwarowe.           
 Można zatem powiedzieć, że w skawieckiej mikrotoponimii nie odbija się współczesna skawiecka topografia. W systemie mikrotoponimicznym widzimy obraz powstały wskutek wieloletniego
nakładania się na siebie różnych obrazów Skawiec. Trzeba jednak dodać, że dzisiejszy obraz ukształtował się głównie w XX wieku. Wskazują na to etymologie poszczególnych nazw. Potwierdza to przewaga w zebranym materiale nazw dwuczłonowych. Świadczy to o tym, że skawiecki system mikrotoponimiczny jest stosunkowo młody. Nie zadziałała tutaj jeszcze na większą skalę tendencja do uniwerbizacji.
            Skawiecka mikrotoponimia pokazuje też, że  w obrazie świata tworzącej ją społeczności ważne miejsce zajmował dwór. Do dworskich obiektów odnosi się część nazw lokalizujących – Za Murami, Pod Ogrodem, Do stawu. Dwie z czterech odnotowanych nazw dzierżawczych mają związek z podziałem własności ziemskiej na pola należące do hrabiów i należące do wsi. O miejscu, jakie zajmował dwór zarówno w fizycznej, jak i, przede wszystkim, w społecznej rzeczywistości wsi świadczy nie tylko fakt powstania związanych z nim nazw, ale także to, że utrzymały się po upaństwowieniu dóbr dworskich i zniszczeniu dworskich zabudowań. Pokazuje to, jak żywa była wśród skawczan pamięć o hrabiach i stosunkach z nimi. Inną przyczyną znalezienia się w badanym
materiale sporej liczby nazw związanych z dworem może być fakt, że obiekty dworskie były dość charakterystyczne i jako takie stanowiły dobry punkt orientacyjny. Tak mogło być między innymi w wypadku stawu czy zabudowań, do których odnosi się nazwa Za Murami.
            Z podobnych względów może wynikać obecność nazw związanych z żyjącą przed wojną w Skawcach społecznością żydowską. Obiekty, których właścicielami byli skawieccy Żydzi, takie jak
karczma Berkmanna czy znajdujące się na śpicu dom i karczma Cymelszpica były na tyle charakterystyczne, że stanowiły dobry punkt orientacyjny. Trudno natomiast powiedzieć, na ile w powstaniu omawianych nazw istotny był fakt, że obiekty do których się odnosiły były związane z żydowską społecznością wsi, a  co za tym idzie, co o miejscu Żydów w językowym obrazie świata skawczan mówią omawiane mikrotoponimy. Można jedynie przypuszczać, że Żydzi byli w Skawcach mniejszością w jakiś sposób dla mieszkańców Skawiec istotną. Świadczy o tym
fakt, że informatorzy pamiętali nazwiska Żydów związanych z przywoływanymi przez nazwy obiektami mimo tego, że ich właściciele od dziesięcioleci są już wśród skawczan nieobecni.
            Ze skawieckiej mikrotoponimii możemy też wnioskować, że dla Skawczan ważnymi obiektami były przebiegające przez wieś tory kolejowe i Skawa. Nazwy takie, jak Za Wodą, Na Brzegu czy pośrednio związana ze Skawą, Ku Młynowi pokazują, że życie skawczan, toczące się nad
rzeką było z nią siłą rzeczy nierozerwalnie związane. Podobnie jest z torami czy, jak mówią skawczanie, śtreką. Praca na kolei dawała zarobek wielu z nich, wielu było z koleją związanych poprzez krewnych czy sąsiadów. Nic zatem dziwnego, że charakterystyczny obiekt, jakim są tory, stał się podstawą jednego z mikrotoponimów.
            Dziwi natomiast niewielki udział w materiale nazw dzierżawczych. Nie należy jednak interpretować tego faktu jako świadectwa niewielkiej wagi przywiązywanej przez skawczan do stosunków własnościowych. Była ona raczej, jak można przypuszczać, mniej więcej taka, jak
w innych wsiach, to jest duża. Może to wynikać stąd, że pola, czyli obiekty często oznaczane nazwami dzierżawczymi rzadko były tematem rozmów z informatorami. W związku z wysiedlaniem i postępującym w Skawcach burzeniem domów mówili oni raczej o zamieszkanych częściach Skawiec i o znajdujących się w nich traconych właśnie domostwach. Stąd też może wynikać niewielki udział nazw charakteryzujących odnoszących się do cech związanych z przydatnością
danego obiektu w gospodarce.

Podsumowując można stwierdzić, że skawiecka mikrotoponimia zawiera obraz wsi, której nie ma, ale i nigdy nie było. Wsi, w której obok siebie znajdują się obiekty, które nigdy nie miały ze sobą żadnej styczności, tak jak młyn rzeczny i dom Cymelszpica, jak należący do dziedziców staw i osiedle na Borowinie. Wydaje się, że najsilniej na mikrotoponimii współczesnych Skawiec odcisnęły swoje piętno Skawce przedwojenne. Pytając o etymologię poszczególnych nazw usłyszymy opowieść o wsi, w której mieszkali hrabiowie, Żydzi i górale a która w tamtym kształcie uległa zagładzie w czasie wojny. Fakt, że tamte Skawce przetrwały w opisujących je nazwach podkreśla tragizm położenia współczesnych Skawiec. One nie mają szansy na podobne zachowanie ich obrazu w mikrotoponimach, jako że gdy pod wodą znikną desygnaty, w pamięci ludzkiej zatrą się też najprawdopodobniej ich nazwy. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że próby ocalenia pamięci o tej wsi, takie jak ta praca, powiodą się i że kiedyś współczesne Skawce ożyją w opowieściach podobnie jak te przedwojenne.










[1] W. Śmiech, Stosunek
polskich nazw terenowych do wyrazów pospolitych
, [w:] Geografia
nazewnicza,
Wrocław 1983.

[2] W. Śmiech, Słownik nazw
terenowych Polski
, [w:] ,,Onomastica’’ XXVII, r. 1982.

[3] H. Górnowicz, Nazwy
terenowe i ich podział wewnętrzny,
[w:] Geografia nazewnicza, Wrocław
1983, s. 7.

[4] M. Kornaszewski, W
sprawie klasyfikacji nazw terenowych. Uwagi i propozycje
, [w:]
,,Onomastica’’ XXX, r. 1986.

[5] Tamże, s. 13.

[6] Tamże, s. 14-15.

[7] Langenscheidits Taschenwörterbusch Deutsch, Berlin 2001, s. 1047.

[8] Adrzej Buś, Legenda o
,,Mysiorowej Dziurze’’, http://www.wadowita.pl/main.php?dzial=kwiecien2006/rozmaitosci/2/2.

[9] K. Rymut, , Nazwiska
Polaków,
Wrocław 1991. 















piątek, 1 maja 2015

Jak Rafał Różewicz i Sławek Płatek zmusili mnie do napisania manifestu pokoleniowego.



To było tak. Najpierw Rafał Różewicz napisał, że na ludzi urodzonych w latach 80. i 90. wpływ miał przełom '89. roku i to takie doświadczenie pokoleniowe jest. Potem Sławek Płatek napisał, że nie bardzo, bo jak ktoś się urodził w latach 90., a nawet 80. to z przełomu guzik pamięta.I wtedy poczułem, że też sobie napiszę manifest pokoleniowy. A co.

Sławek ma trochę racji, pisząc, że roczniki 80. i 90. przełom mogą pamiętać średnio. Z drugiej strony Rafał Różewicz ma trochę racji pisząc, że przełom miał na te roczniki wpływ. Ale tylko w tym sensie, w jakim dzieciństwo wpływa na człowieka. Jasne, pamiętam wybory, w których Wałęsa mierzył się z Tymińskim, ale one były dla mnie tym, czym dla dziecka jest każda rywalizacja w telewizji - taka trochę olimpiada, a trochę mecz, w którym wybieramy sobie, za kim jesteśmy na podstawie fajności koloru koszulek. Ja byłem za Wałęsą, o ile pamiętam, bo był ruchliwszy i zabawniejszy, a Tymiński był taki bardziej nabzdyczony. Nic dziwnego, że zagłosowały na niego miliony Polaków. Ale wróćmy do naszych najntisów: owszem, nasi rodzice tracili pracę, kupowali pierwsze samochody, zakładali osiedlowe biedasklepiki, zamykali im pegieery, żarliśmy kukuruku i tak dalej, i tak dalej. No ale, na Trygława, to nie było żadne doświadczenie pokoleniowe. To dzieciństwo było.

Owszem, przełom i to, co po nim było, było ważne. Lata 90. to jest w końcu dekada, nad którą unosi się duch Balcerowicza i wiary w american dream. Przez całą dekadę jako pacholęta niedorosłe słyszeliśmy, że trzeba się uczyć. Że wykształcenie i umiejętności, dobry angielski i takie tam zapewnią nam miejsce w społeczeństwie i czopke piniendzy co najmniej. I wszystko wskazywało na to, że tak właśnie będzie. I przyszedł wiek XXI. Roczniki osiemdziesiąte weszły w dorosłe życie, 90. wchodzą. I to, co te roczniki ukształtowało, właśnie się dzieje. A dzieje się zbędność. Moje pokolenie jest zupełnie zbędne, zbędna jest nasza wiedza, umiejętności, zbędni jesteśmy my jako tacy. Po latach nauki i harówy większość z nas wykonuje prace, które ogarnęlibyśmy spokojnie zaraz po maturze. Pracujemy za półdarmo. Na naszych oczach rozpada się ten fajny, kapitalistyczny mit lat 90. o kowalowaniu własnemu losowi, pracy i kołaczach. Ukształtował nas nie przełom 89. roku tylko to, co było po nim - pożarcie socjalnej w gruncie rzeczy solidarnościowej rewolucji przez neoliberalne pierdololo i rozkraczenie się tegoż na początku XXI wieku, a raczej rozkraczanie się ciągłe. Naszym doświadczeniem są żenujące rozmowy o pracę i robota za minimalną krajową. Tak to by wyglądało.