piątek, 30 września 2011
czwartek, 29 września 2011
poniedziałek, 26 września 2011
Zen
Skup makulatury w Kolbuszowej. Dawniej ludzie wyrzucali książki i gazety, było co poczytać. teraz tylko kartony. W całej stercie wyróżnia się tylko zeszyt do nut. W całym zeszycie znajduję tylko jedno, zapisane nieporadnym pismem siedmiolatka zdanie:
PELARGONIE NALEŻY PODLEWAĆ WTEDY, KIEDY TRZEBA
Tego zdania trzymam się ostatnio jak brzytwy.
PELARGONIE NALEŻY PODLEWAĆ WTEDY, KIEDY TRZEBA
Tego zdania trzymam się ostatnio jak brzytwy.
czwartek, 22 września 2011
Sarny
Dwie sarny i koziołek, widujemy się co dwa dni mniej więcej. Podchodzą pod same domy, a w polu dają nam się zbliżyć na dziesięć metrów, potem powoli, na luzie, trochę dla zachowania konwencji uciekają. Nie boją się, gdy jestem na koniu, biorą mnie za część jakiegoś zwierzęcia. Miło z ich strony.
wtorek, 20 września 2011
Jak zostałem Żydem?
Zaczęło się od kirkutu w Raniżowie, tzn. tego, co z niego zostało. Tzn. nielegalnego wysypiska śmieci w miejscu kirkutu. Nie wiem, na czym się skończy.
sobota, 17 września 2011
Tribute to Robert Frost
Chrapanie chrap, łyp okiem i już wiem, że nie jesteśmy sami. Coś patrzy na nas z mgły. na dziki za późno, więc sarny albo dżip gieologów. Gieologi były trzy tygodnie temu. Kasia zgodziła się, żeby szukali u nas gazu. powiedziałem jej potem, że wszystkie historie o Indianach tak się zaczynały, ale już było za późno.
Więc jedziemy dalej. Dojeżdżamy do rozjazdu. W lewo skręcimy, to dojedziemy do asfaltówki w Kupnie. W prawo - do asfaltówki na Sędziszów. Lesie, koniu, to coś we mgle, nie wiem, jak to powiedzieć. Jesteśmy otoczeni.
Więc jedziemy dalej. Dojeżdżamy do rozjazdu. W lewo skręcimy, to dojedziemy do asfaltówki w Kupnie. W prawo - do asfaltówki na Sędziszów. Lesie, koniu, to coś we mgle, nie wiem, jak to powiedzieć. Jesteśmy otoczeni.
piątek, 16 września 2011
poniedziałek, 12 września 2011
Punkofolkocośtam
Granie punka w małym miasteczku jest lepsiejsze niż granie panka gdziekolwiek indziej. Granie panka w małym miasteczku jest zawsze folkowe. Jak na przykład grasz w knajpie, w której jest jednocześnie mecz Polska-cośtam, a właściciel, jako że w życiu nie słyszał pankowej kapeli robi obie imprezy naraz. I jedna część publiczności poguje, a druga skanduje ,,obciąć im włosy''. I wszyscy się dobrze bawią.
Albo przyjeżdża kapela z Rzeszowa i czeka godzinę aż przyjdzie więcej ludzi. Tłumaczymy cieciom jak komu dobremu, że więcej ludzi już nie przyjdzie, bo więcej ludzi już tu nie mieszka. Ale nie trafia i przez godzinę siedzimy - my, miejscowa kapela, która gra jako druga i tym bucom z Rzeszowa za chuja nie ustąpi i publika. Siedzimy i śpiewamy Barkę, Patryk gra na organkach. I wszyscy dobrze się bawią.
W imię wyższych racji
Albo przyjeżdża kapela z Rzeszowa i czeka godzinę aż przyjdzie więcej ludzi. Tłumaczymy cieciom jak komu dobremu, że więcej ludzi już nie przyjdzie, bo więcej ludzi już tu nie mieszka. Ale nie trafia i przez godzinę siedzimy - my, miejscowa kapela, która gra jako druga i tym bucom z Rzeszowa za chuja nie ustąpi i publika. Siedzimy i śpiewamy Barkę, Patryk gra na organkach. I wszyscy dobrze się bawią.
W imię wyższych racji
czwartek, 8 września 2011
Etnografia synchroniczna
Klasyczne połączenie: skarpetki białe+mokasyny. Coraz rzadziej da się zobaczyć w naturze. Mówię teraz serio: jeśli żadne muzeum etnograficzne w Polsce nie ma czegoś takiego w swoich zbiorach, to znaczy, że etnografia dała ciała. Za trzydzieści lat bedzieta se w brode pluły. Ktokolwiek będzie próbował zakumać to,co się dzieje teraz z tzw. tradycyjną kulturą wsi będzie miał niezły zgryz, jeśli będzie miał do dyspozycji tylko to, co kontynuuje XIX-wieczne wzorce, co daje się pokazać obcym, czym da się zapromować gminę.
środa, 7 września 2011
Lansik
Wczoraj po raz pierwszy od miesiąca byłem w mieście. Tzn. jakimkolwiek mieście ze skrzyżowaniem ze światłami..
Subskrybuj:
Posty (Atom)