piątek, 16 marca 2012

Galicyjski Mad Max


Niby Wszystko Jest Folkiem ma podtytuł „Wędrówki po krańcach światów”, ale kręcimy się głównie po Galicji i okolicach. No nie wypełniamy programowych deklaracji, ale tylko z pozoru. Co ma Galicja do końca świata? Ano, Galicja jest światem skończonym, jest światem po końcu świata. Sztetle bez Żydów, nieistniejące wioski w Beskidzie i Bieszczadach, cmentarze armii dawno niebyłego imperium – wszystko to jest tutaj. To właśnie jest świat postapokaliptyczny.
Świat postapokaliptyczny to zgodnie z tymi wszytskimi książkami, grami i filmami świat jak w Mad Maxie – nic ni mo, ino pustynia, dzicz i barbaria. Oczywiście, działa tu antropo- i etnocentryzm człowieka Zachodu. Z Mad Maxa wynika jasno jedno – koniec naszej cywilizacji będzie końcem wszystkiego. Nawet przyroda weźmie, szczeli focha i przestanie działać.
A guzik. Przyroda sobie bez człowieka doskonale poradzi – wasze supermarkerty zarosną lasem równie szybko jak beskidzkie cerkiewki. A wasza cywilizacja ustąpi miejsca jakiejś następnej. I nie minie 50 lat, a nikt nie będzie pamiętał o waszych osiągnięciach, dokonaniach, sporach, dylematach, radościach i smutkach. Znikniecie bez śladu niemal, jak raniżowscy Niemcy i Żydzi.
To jedna z najważniejszych galicyjskich lekcji.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz