poniedziałek, 3 lutego 2014

Książki są zbędne, a piniędzy z tego i tak nie będzie


Za każdym razem, gdy ruszam się w Polskę, mam wypchany plecak. 10 procent masy stanowią ubrania, termos, narzędzia i takie tam. Reszta - książki. Lęk przed zostaniem w pociągu bez niczego do czytania to pozostałość po jeździe osobówką z Krakowa do Kielc z zalegającą w plecaku samotniutką, biedniutką historią bibliografii polskich. Trzy godziny. Z kibicami klubu Grzmot Piździołkowice wyśpiewującymi ody na cześć swej jedynej i niepowtarzalnej drużyny, w których zapewniali o miłości swej dozgonnej do tejże. Z samotną panną naprzeciwko, która co 5 minut dzwoniła do swego lubego z pytaniem, czy aby na pewno będzie na nią czekał na dworcu. Bo wisz, rozumisz, miły, jest tu cały wagon najebanych piwem z lidla dresów, co nie stanowi jeszcze dna grozy i otchłani koszmaru, ale ten taki kudłaty naprzeciwko czyta historię bibliografii polskich, więc, jak się domyślasz, to jakiś grubszy psychopata jest.
Od tej pory wszędzie wiozę 40 kg książek. Z tej perspektywy każdy tablet czy inny kindle ma miażdżącą przewagę. Wieziesz, człowieku, bibliotekę aleksandryjską ze sobą i cześć. Możesz wreszcie wziąć do bagażu jakieś mniej potrzebne duperele typu mydło.
Niestety, książka papierowa niedługo będzie fajnym gadżetem, obiektem kolekcjonerskim. Taki pomysł na siebie ma chyba magazyn Cegła. Jak ktoś chce poczytać, to se czyta wersję elektroniczną w internetach. Jak chce mieć coś fajnego, to kupuje wersję papierową, z każdym numerem inną. Ten numer wydali w formie notesu na zakupy. A wśród wierszy trzy moje wierszydła tyż.

Cegła tutej


Jak by na to nie patrzeć, ani z wersji papierowej, ani elektronicznej piniondzów nie ma. Nawet na upadku druku nie zarobisz, panie. Taki klimat.

24 komentarze:

  1. Trudno wyczuć jak to będzie.Na razie księgarnie i biblioteki w Stanach Zjednoczonych (gdzie wszystko się zaczyna) pękają jeszcze w szwach od młodych zaczytanych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kwestia kalekości rynku e booków może? A może bogactwa społeczeństwa, które może sobie pozwolić na kupowanie fajnych przedmiotów, jakimi są książki?:)

      Usuń
    2. Trudno wyczuć.Generalnie ludzie w Stanach czytają dużo-nawyk dokształcania?.To jednak bardzo specyficzna grupa lubiąca szelest kartek.Inna też jest kultura sprzedaży- przeciętna księgarnia to miejsce gdzie można usiąść, przeczytać fragment książki, wypić kawę,posłuchać muzyki na żywo.

      http://www.youtube.com/watch?v=D_gXwljkSFI

      Usuń
    3. Inna kultura znaczy się....

      Usuń
    4. O, tu jest fajna analiza:

      ,,Potraktuję więc czytanie jako symptom. Polacy w przeciwieństwie do takich Skandynawów nie czytają, ale nie dzieje się tak dlatego, że – jak zwykle – jesteśmy burakami. Znów straumatyzowani potomkowie chłopstwa i drobnomieszczaństwo z antyintelektualnym antyetosem robią nam obciach w Europie, zgroza. Była wojna, był komunizm, a po transformacji to już sami ludzie są sobie i wszystkiemu winni. Pierwszym winowajcą jest jednak polski system edukacji. Przede wszystkim zaś instrumentalne traktowanie lekcji polskiego przez naszych „oświatowców”. Na polskim nikt nie uczy się czytać; uczy się za to, jak być dobrym patriotą, co stworzyło Polskę i jakie polityczne problemy można w literaturze znaleźć (a potem nauczyć się na blachę, który bohater co reprezentował, żeby dobrze zaznaczyć na maturze). Nic dziwnego, że po szkole mało kto garnie się do czytania (jeśli rodzice czy przyjaciele nie pokazali, że w literaturze można znaleźć piękne rzeczy, to szkoła nie zrobiła tego na pewno).

      Ale przyczyna niskiego czytelnictwa jest jeszcze prostsza: Polacy znajdują się w czołówce najbardziej zapracowanych ludzi na świecie – zarabiają przy tym żenująco niskie pieniądze.''

      http://www.dwutygodnik.com/artykul/5035-tylko-nie-towar.html?fb_action_ids=10201522176488359&fb_action_types=og.likes&fb_source=other_multiline&action_object_map=%5B654726527902971%5D&action_type_map=%5B%22og.likes%22%5D&action_ref_map=%5B%5D

      Usuń
    5. Proste i przekonujące. Zamiast znęcania się nad narodowym etosie opartym na widłach, kontuszu i husarii. Ktoś tłumaczy przyczyny, złym nauczaniem języka, zapracowaniem i biedą. Można dodać, poziomem literatury poeci, pisarze piszą nie dla ludzi ale dla innych poetów, pisarzy i krytyków.

      Usuń
  2. Janusz, i okej. Towarzyszę w bólu, targając z różnego rodzaju second handów kilogramy książek i winyli. Kasa jest dla wybranych, masa dla wariatów:). Sąsiad z "Cegły":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trochę nie tak.Po prostu masz to na czym się skupiasz.

      Usuń
    2. Ależ w jakim tam bólu, panie? Jam przyzwyczajon. Ale to trochę zazdrość, że muzykom powszechna dostępność muzyki robi chyba jednak dobrze, a literaturze niebałdzo się to kalkuluje i na mecenat państwowy albo crowdfunding zdaje.

      Pozdrawiam sąsiada.

      PS. Pamiętaj, vinyl kills mp3 industry!

      Usuń
  3. Następna recenzja tym razem niewidzialnej ręki rynku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mówiłem że wolny rynek zniszczy gospodarkę!

      Usuń
    2. Gdzie te stare czasy/ do Trybuny dokładali Prawdę/, jakby do każdej paczki fajek dokładali książkę Radwańskiego to albo by ludzie przestali palić, albo zaczęli czytać. Każda promocja lepsza od biadolenia.

      Usuń
    3. Ale kto tu biadoli? To podprogowa promocja cegły. A za komuny było lepi, fakt. Książków ludzie więcy kupowali, nie pamiętam mieszkania bez biblioteczki mniejszej lub większej.

      Usuń
    4. A, i pirackich e-booków nie robili.

      Usuń
    5. Ci mądrzejsi mieli kryształy w wysokim połysku.

      Usuń
  4. Pieniądze będą i to niezłe.Napisz jakiś protestacyjny,buntowniczy tomik wierszy.Wydrukuj go w 10 tys egzemplarzy i celnie rzuć w premiera Tuska jakim tortem z kolbuszowskiej ciastkarni "Domowe Wypieki".Sukces murowany,prasa ,radio ,telewizja i możliwy dodruk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie te czasy, kiedy się na polityce w literaturze zarabiało.

      Usuń
    2. Bez jaj, na / kiepskiej, vox populi / literaturze i polityce przede wszystkim.

      Usuń
    3. No nie bardzo.

      Popatrzmy na spokojnie, Lewa i centrowa strona sceny politycznej ma literaturę w dupie. Jeśli popatrzymy na listę osób, którym LSD zaproponowało kandydowanie, to jest sporo luda- była żona Pazury, babka, która pokazuje trochę cycków, babka, która pokazuje całe cycyki, sportowcy, etc. Pisarza żadnego.

      Jedyną formacją, do której można się jeszcze przytulić i cośtam uszczknąć jest PiS i okolice. Ale i tam - cienkawo, jeśli chodzi o literaturę piękną. Wildstein, owszem, powieści wydawał, ale z publicystowania zrezygnować nie mógł. Inicjatywa Wencla ,,Wiersze o Smoleńsku'' od dwóch lat nie drgnęła. Bida.

      Usuń
    4. Weronika coś tam napisała i sprzedała wydawnictwo. Były czasy w których pisarz i jego twórczość miał znaczenie propagandowe, mało który zachował twarz.Teraz wszyscy piszą ambitną literaturę, która co oczywiste zawsze jest jakoś politycznie ukierunkowana. Tak jak nie ma publicystyki niezależnej. W tym wszystkim pojawia się jakiś Sapkowski i wszyscy go wielbią. A przecież to coś pomiędzy kryminałem a science fiction rzeczywiście bida.

      Usuń
  5. Tomik Radwańskiego jest buntowniczy, jest to bunt wsobni przeciw paradoksom świata, który autorowi wydaje się nienormalny i którego się boi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor nie ma nic do świata, Ludzie go trochę martwią, a trochę wzruszają.

      Usuń
    2. Czyli autor jedzie środkiem?

      Usuń
    3. Co robaczek mały może mieć do świata, szpileczkę może mu wbić, pancerzyk wapienny po sobie zostawić, pierdnąć z gazu, którego może kiedyś łupkowy powstanie.

      Usuń