piątek, 22 sierpnia 2014

Do S.W. list o tym, jak przeżyć na Śląsku i nie dać się zamknąć w kopalni

Drogi S.W.,

cieszą mnie bardzo wiadomości o Twoich licznych ekskursjach. Młody człowiek powinien dużo podróżować, bo inaczej nijak nie nabędzie wiadomości niezbędnych, a i zniżką na PKP się nie zdąży nacieszyć.
Podróżując po zakątkach rozmaitych kraju naszego (takiego pięknego), raduj się jego urokami, muszę Cię jednak przestrzec, że nie wszędzie możesz poruszać się swobodnie jak młody dzik po przedmieściach Rzeszowa.

Znany jest Ci zapewne pracowity i bogobojny lud Śląski, choćby z dzieła pt. ,,Łysek z pokładu Idy". Otóż trzeba Ci wiedzieć, że od czasów, w których pan Gustaw Morcinek przyświecając sobie latarką na kasku spisał to dzieło, wiele się u Ślązaków zmieniło. Żyd i mason z Unii Europejskiej zabronili ciągnąć koniom wagoniki pod ziemią. Już się wydawało, że w czarnej dupie kopalnianych czeluści utknie cały ten wykopany węgiel i górnicy, ale okazało się, że można zamiast ślepnących koników zaprzęgać goroli. Żyd i mason z Unii Europejskiej zwierzątkami bowiem się przejmują, a gorolami - nie. Może to i słusznie, nie mnie to oceniać.

Niemniej między Ślązaki się udajęcy, uważać musisz, byś rozpoznan nie został, inaczej złapią i do kopalni wsadzą na wieki. Zapytasz zapewne, jak się rozpoznać nie dać, jak między Ślązaki przezpiecznie chadzać? Są sposoby. Jedni uczą się wiadomości wszelakich o GKS Katowice - składu, wyników meczy, legend, etc. Inni analogiczną wiedzę zdobywają o Ruchu Chorzów. Sposoby to jednak wadliwe, bo obarczone ryzykiem, bowiem prawdopodobieństwo dostania po ryju w ich wypadku  wynosi c.a. 50%. Przy zastosowaniu obu wzrasta do 150%. Powiem Ci zatem, jak ocaleć.

Kiedy przyjedziesz, będą Cię sprawdzać. Niby to przyjacielsko, niby to od niechcenia, zapytają Cię, gdzie Twój ojciec robi. To Ty wtedy odpowiesz Na grubie. To zapytają, a twój starzik? Ty nic się nie zastanawiaj, mów, że tyż na grubie. Zapytają tedy o starzika starzika i starzika starzika starzika i tak dalej, aż do 40 pokolenia wstecz. Dopiero gdy dowiedzą się, że gdy Ślężanie kuli w kamieniu tego jakiegoś kotoniedźwiedzia, co stoi na Ślęży Twój pra-prastarzik robił na grubie, poklepią Cię po plecach i posadzą za stołem.

Ale Ty czujności nie usypiaj, boś dopiero pierwszą próbę przeszedł, a tu już następna idzie. Powiedzą Ci, żeś pewnie głodny i zapytają, co byś zjod? Ty ani chwili się nie zastanawiaj, tylko wal od razu: Jo chca modróm kapuste i karminadle. Oni Cię będą kusić: Może być picca zjod? A tukej mom suszi, śwagier z rajchu przywióz, chcesz? A Ty nic nie mów, tylko powtarzaj: Jo chca modróm kapuste i karminadle. Wtedy dadzą Ci spokój i na stół wjadą karminadle i modra kapusta. Ty jedz, ale ostrożnie i uważnie, bo oto idzie trzecia próba, najtrudniejsza.

Zjecie karminadle. Na stół wjadą placki i kawa. Będzie kurtularna rozmowa. I wtedy między jedną kostką cukru a drugą zapytają Cię niby od niechcenia: A z twoji familji bili sie w powstaniu, pod Anabergiym? 
Ty miej się na baczności, ale niech brew Ci nawet nie drgnie. Powiedz równie niedbale No ja.
Nic się nie bój, choć znalazłeś się na ostrzu noża. Ba, na ostrzu sztygarskiej szpady. Oto bowiem staje przed Tobą następne, ostateczne pytanie:
A po któryj stronie?
Ty, wrzucając kostkę cukru do kawy powiesz:
 Po obu.

Wtedy będziesz już bezpieczny i włos Ci z głowy nie spadnie, bo się wyda, żeś żaden gorol. Czego Tobie i sobie życzę.

Z serca błogosławię na dalsze eksursyje,

jo.

2 komentarze: