wtorek, 8 marca 2016

Fraza zostaje na lodzie

A pisał niedawno Sławek Płatek o tym, że źle się dzieje, bo polityka kulturalna zideologizowana będzie. I tu się przydaje jednak to, że zawsze jak już sobie przy ładowaniu opału albo wyrzucaniu gnoju wymyślę jakiś tekst, to i tak nie zdążam (czyt. zdanżam) go zapisać, bo cośtam cośtam. Bo miałem napisać, że wcale nie, że w sumie dobrze, bo w ponowoczesności jeśli ktoś jeszcze wierzy w siłę i moc sztuki i literatury, to tylko zamordyści. I w zasadzie niewiele lepszych rzeczy może się nam przydarzyć niż taki lajtowy, ponowoczesny zamordyzm. Taki co to do łagru nie wyśle, co najwyżej dotacji nie da albo usty złotemi ministra cierpkie słowo powie. Ale i przy tym, paluchem grożąc, przecież taki zamordyzm na słowa poetów i innych nierobów tym samym palcem wskazuje, oczy ludu nań zwraca. Satrapa, byle nie bił w szczepionkę, byłby jak dar z nieba. 
No ale oczywiście młody jeszcze jestem i głupi. Nie przewidziałem, że jak już te pstryczki w nos będą rozdawać, to nie tylko ewidentnie obcym, ale i tym, którzy po prostu robią swoje. I tak nic dziwnego, że na liście dofinansowanych czasopism nie ma Krytyki Politycznej, to było jasne, bo przecież nic nie zagraża tak Wielkiemu Imperium Lechitów jak KryPa wydająca w kilkusetsztukowych nakładach książki. No ale co komu do ladacznicy nędzy zawiniła taka choćby Fraza? Rzeszowski tołstyj żurnał na ćwierćwiecze wychodzenia dostał obcięcie dotacji do zera. Jakby co, to mam parę opon. Mogę palić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz