środa, 28 września 2016

Z archiwów IPN. Nieznane fakty z dziejów sztucznej inteligencji PRL.

W połowie lat 60. dla kierownictwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych stało się jasne, że zadanie inwigilacji społeczeństwa, jakie nakreślono przed aparatem kontroli, a zwłaszcza przed Służbą Bezpieczeństwa, przerasta możliwości kadrowe służb. Zbieranie i przetwarzanie ogromnych ilości informacji wymagało podjęcia jakichś kroków. W grę wchodziło zwiększenie stanów osobowych lub usprawnienie technologiczne procesu obróbki informacji. MSW uznało, że tańszym i mniej złożonym wyjściem będzie racjonalizacja przetwarzania informacji. 

Jak ustalili analitycy V wydziału SB, około 70% prowadzonych przez funkcjonariuszy przesłuchań miała zupełnie rutynowy przebieg, niewymagający większej inwencji od przesłuchującego. Były to przesłuchania mające na celu zebranie podstawowych danych lub odebranie informacji od TW. Przesłuchania te angażowały duże siły ludzkie, podczas gdy możliwa była ich pełna automatyzacja. 

W pierwszej połowie 1966 roku przyjęto robocze koncepcje procesu racjonalizacji. Zgodnie z nimi przesłuchania rutynowe (PR) miały być prowadzone przez komputer o interfejsie holograficznym. Wygenerowanie obrazu holograficznego z pewnego dystansu nieodróżnialnego od żywego funkcjonariusza nie nastręczało trudności, zwłaszcza przy słabym oświetleniu. Wyzwaniem dla inżynierów Politechniki Gdańskiej był natomiast moduł prowadzący konwersację. Musieli zaprogramować komputer o interfejsie holograficznym tak, by był w stanie z dość szerokiej bazy odpowiedzi wybrać właściwą, pasującą do kontekstu. Z jednej strony musieli zatem stworzyć bazę odpowiedzi i pytań komputera, z drugiej - sytuacji konwersacyjnych. 

Podstawą bazy stały się teksty utworów dramatycznych, jako że interakcja sceniczna jest interakcją o najlepiej zdefiniowanym kontekście, a przebieg konwersacji, w odróżnieniu od rozmowy naturalnej, był logiczny i dający się modelować. 

Pod koniec 1967 roku testowa wersja komputera przesłuchującego o interfejsie holograficznym była gotowa i zatwierdzona na mocy decyzji kierownictwa MSW przy akceptacji Rady Państwa do testów. Postanowiono przetestować urządzenie w kontrolowanych warunkach. Uznano, że najlepsze będą warunki zbliżone do tych, na jakie obliczone były teksty tworzące bazę. Komputer o interfejsie holograficznym miał zostać umieszczony między aktorami w teatrze i ,,zagrać rolę" w przedstawieniu wystawianym przed nieświadomą publicznością. Nad przebiegiem eksperymentu miało czuwać 15 agentów SB umieszczonych na sali, całość miała być filmowana z zakrytego punktu operacyjnego. 

Efekt przeszedł wszelkie oczekiwania twórców. Publiczność nie tylko nie odróżniła hologramu od żywych aktorów, ale również z wielkim entuzjazmem zareagowała na jego grę. Tutaj jednak okazało się, że praca gdańskich cybernetyków jest zbyt dobra, a przy tworzeniu bazy tekstów popełniono błędy. Większość dramatów, z jakich zaczerpnięto wypowiedzi pochodziła z okresu romantyzmu i działanie komputera, jakkolwiek świetnie odpowiadające potrzebom pionu śledczego SB (dobrze sprawdzał się w interakcjach z żywymi ludźmi), kolidowało z ideowym pionem działań służb. Jednym słowem, projekt powiódł się na płaszczyźnie techniczniej, jednak przy jego przygotowywaniu zlekceważono część miękką, humanistyczną., wskutek czego obrócił się przeciwko swoim twórcom. 

Zadecydowano o natychmiastowym przerwaniu testów. Niestety, publiczność teatralna zaczęła ostre protesty. eksperyment wymknął się spod kontroli. Projekt Holo-Ubek żył już własnym życiem. 

4 komentarze: