czwartek, 19 kwietnia 2012

Za granicami wiersza

Ze wszystkiego, co niesie zbliżająca się trzydziecha (brzmi groźnie, nie?) najgorsze jest osłabienie zdolności do zachwytu. Dajmy na to, jak miałem 15 lat zachwyt był moim stanem naturalnym. A teraz zdarza się rzadziej. Ale za to jak już przyjdzie, to zmiłuj się Trygławie, tak mocno wali w czerep. Gdy Franek daje Hani ostatnią czekoladkę ze święocnki, żeby nie płakała. Albo przy takich (ultrarzadkich) nagraniach jak to.

2 komentarze: