czwartek, 15 maja 2014

Lindgren. Czyli cała ta sztuka.

Starszaki (do których awansowała już Łusia) namówiły mnie na kolejną lekturę Mio, mój Mio. A to nie jest łatwa sprawa, ta lektura. Jak się zna zakończenie (ale to naprawdę, naprawdę zakończenie), to czyta się to wszystko z cięższym jeszcze sercem i gardłem ściśniętym jeszcze bardziej.
Poza całością, która jest majstersztykiem, można się w książce (jak to u Astrid Lindgren i Tove Jasson w ogóle) natknąć na zdania, która zatrzymują, wbijają w fotel (metaforyczny, bo czytam siedząc na podłodze) i stawiają wobec spraw ostatecznych i podstawowych naraz.

Stałem, trzymając za rękę mego ojca króla. Chciałem się upewnić, że on jest ze mną, bo to było tak piękne, że nie można było znieść tego samotnie.

Czytam i muszę zrobić przerwę. Lindgren trafiła w punkt. Jest niewiarygodnie precyzyjna. Jest dokładnie tak, jak pisze. Jest w kontakcie z pięknem coś może nie przerażającego, ale jakaś groza jest na pewno. Może to poczucie kontaktu z czymś pierwotnym, czymś spoza, w każdym razie coś, co sprawia, że, no właśnie, trudno naprawdę dobrą sztukę wytrzymać. Podchodzę zawsze do wierszy czy muzyki, która mnie naprawdę rusza, jak pies do jeża. Ostrożnie, bardzo ostrożnie, bo podchodzę do czegoś, co pochodzi nie wiadomo, skąd.

I tak, ma Lindgren rację pisząc o tym, że to są rzeczy nie do zniesienia w samotności. O to chodziło w teatrze antycznym - tragedia wywoływała poczucie wspólnoty człowieczego losu, o to chodzi, tak mi się zdaje, w sztuce, która jest dla mnie ważna - zostawia mnie z poczuciem, że coś takiego, jak ta wspólnota istnieje rzeczywiście. I że jest malutka i krucha.

Jednym słowem - łatwiej po dobrym wierszu, muzyce czy lekturze Mio, mój Mio, trzymać pion, chociaż, paradoksalnie, żyć trudniej. Na jakiś opór materii się trafia i bardziej ją czuje. Dobrze i trudno jednocześnie.

Cholerne namawiacze z tych starszaków są.

6 komentarzy:

  1. To chore całe życie inspirować się bajdurami dla dzieci, Naczyta się człowiek w dzieciństwie czerwone kapturka i wszystko mu się do śmierci z
    czerwonym kojarzy o kur... pomyliłem strony zresztą na każdej o tym samym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że też się Sz. Anonimowi chce. Jest sens?

      Usuń
    2. Oj ten humanizm czy zamiast bajek nie lepiej przeczytać se Biblię a nie fascynować się muminkami.

      Usuń
    3. Czytałem. Fajnie było, sporo akcji, dużo efektów, aż przyszedł jakiś hipis i zaczął smęcić o przebaczaniu.

      Usuń
    4. Może by się poeta z tego jednostronnego umysłowego getta też zechciał się wyzwolić.

      Usuń
    5. To musiał być Jezus Chryst. super star.

      Usuń