Stoję w kolejce w gieesie. Obserwouję ludzkość, bo lubię. Ludzkość miała formę kawaliyrki. Kawaliyrka, jak to kawaliyrka, toczyła dysputę długą, czy wziąć lytrę czy pół lytry. Ech, młodość, młodość, gdy człowiek ma jeszcze takie problemy, gdy nie wie po pierwsze, że pół lytry na pięciu to jest nic i nie ma sensu brać, chyba że się zaraz ma matematykę, a poza tym to już niedługo będą w wieku, w którym majac do wyboru lytrę, pół lytry i w ogóle wszystkie lytry świata tego człowiek wybrałby możliwość porządnego wyspania się. Wiem, co mówię.
W końcu dyskusja kawaliyrki zeszła na dziwne tory. - No to weź zwyczajny - mówi jeden baciar, po czym grupa bierze z półki lytrę oleju kujawskiego. Chłopcy smażyć będą. Co się dzieje z tym światem, ja się pytam?
wtorek, 31 grudnia 2013
poniedziałek, 30 grudnia 2013
List biskupów: echa
Okazało się, że temat rycerzy jedi i ich ideologii jest drażliwy i wywołuje sporo emocji. Nic dziwnego, dżedaj mogą manipulować umysłem, odbić mieczem świetlnym strzał z blastera albo znaleźć właściwe droidy. Jak to często bywa w takich sytuacjach od bliżej mi nieznanych (a może i znanych, kto wie?), dowiedziałem się, że jestem komuchem i pedałem, co dowodzi, że duch w narodzie nie ginie. Nie jest to może duch chrześcijański specjalnie, ale w dobie powszechnego dość tryumfu materii nad duchem przejawy działania jakiegokolwiek ducha należy witać z radością.
Zafrapował mnie natomiast komentarz Kolbuszowskiego Magla, brzmiący: ,,Wystarczy ściąć ci włosy i zatrudnić na etacie w szkole podstawowej na Górnej-zobaczymy czy będziesz taki odważny''.
Otóż drogi Maglu, zaskoczyło mnie rozpatrywanie wypisywania różnych rzeczy na prywatnych internetowych zadupiach w kategoriach odwagi czy jej braku. Żeby przyjąć taką perspektywę, musielibyśmy bowiem założyć, że o zatrudnieniu (bądź nie) w szkołach naszej gminy decydują kwestie inne niż czysto merytoryczne. Na przykład temat naszych żartów albo ich jakość. A to przecież w najlepszej możliwej gminie na tym najlepszym z możliwych światów nie jest chyba możliwe, prawda?
Niemniej w wymienionej przez Ciebie sytuacji nie wykluczam, że na wszelki wypadek notkę poświęciłbym destruktywnemu wpływowi ideologii dżedaj na brak śniegu w święta. Strzyżonego, wiadomo, Yoda strzyże.
Zafrapował mnie natomiast komentarz Kolbuszowskiego Magla, brzmiący: ,,Wystarczy ściąć ci włosy i zatrudnić na etacie w szkole podstawowej na Górnej-zobaczymy czy będziesz taki odważny''.
Otóż drogi Maglu, zaskoczyło mnie rozpatrywanie wypisywania różnych rzeczy na prywatnych internetowych zadupiach w kategoriach odwagi czy jej braku. Żeby przyjąć taką perspektywę, musielibyśmy bowiem założyć, że o zatrudnieniu (bądź nie) w szkołach naszej gminy decydują kwestie inne niż czysto merytoryczne. Na przykład temat naszych żartów albo ich jakość. A to przecież w najlepszej możliwej gminie na tym najlepszym z możliwych światów nie jest chyba możliwe, prawda?
Niemniej w wymienionej przez Ciebie sytuacji nie wykluczam, że na wszelki wypadek notkę poświęciłbym destruktywnemu wpływowi ideologii dżedaj na brak śniegu w święta. Strzyżonego, wiadomo, Yoda strzyże.
niedziela, 29 grudnia 2013
List biskupów z odległej galaktyki
Od kilku miesięcy bocznymi drzwiami, bez wiedzy społeczeństwa w naszej edukacji, służbie zdrowia, działalność placówek kulturalno-oświatowych i organizacji pozarządowych wprowadza się do Polski ideologię, która jest zagrożeniem dla polskiej rodziny. Wobec nasilających się ataków tej ideologii czujemy się przynagleni, by stanowczo wypowiedzieć się w obronie chrześcijańskiej rodziny, fundamentalnych wartości, które ją chronią, przestrzec przed zagrożeniami płynącymi z propagowania ideologii dżedaj. Ideologia ta jest promowana przez część mediów, a także środowiska homoseksualne i feministyczne. Tymczasem dżedaj promuje zasady całkowicie sprzeczne z rzeczywistością i integralnym pojmowaniem natury człowieka. Stanowi efekt trwających od dziesięcioleci przemian kulturowych i jest zakorzeniona w marksizmie i neomarskizmie.Nie ma niczego złego w wyciąganiu myśliwców typu x-wing z bagna, natomiast robienie tego za pomocą tzw. mocy jest sprzeczne z prawem naturalnym. Ta chrześcijańska wizja nie jest jakąś arbitralnie narzuconą normą, ale wypływa z odczytania natury osoby ludzkiej. Odrzucanie tej wizji prowadzi nieuchronnie do rozkładu rodzin i do klęski człowieka. Muszą zatem budzić najwyższy niepokój próby przedefiniowania pojęcia jasnej i ciemnej strony mocy narzucane współcześnie, zwłaszcza przez zwolenników ideologii dżedaj i nagłaśniane przez niektóre media.
sobota, 21 grudnia 2013
Сором / Shame
Ludzkości zebranej wczoraj w bibliotece raz jeszcze dziękuję. Zainteresowanych informuję, że Taras Malkowycz odprawion został pociągiem we właściwą stronę. Pokazaliśmy, że mimo trwania od 20 lat w bloku zachodnim nadal lubimy długie dyskusje, w których pojawia się więcej opinii niż uczestników, a nasze pociągi się spóźniają po 75 minut i , jednym słowem - pozostajemy Słowianami.
Ale jednak zokcydentalizowanymi. Jesteśmy po doświadczeniu fenomenalnego pokojowego zwycięstwa i rewolucji, jesteśmy mądrzejsi o doświadczenie tego, że po rewolucyjach bitych, owszem, ubywa, ale za to przybywa głodnych albo na odwrót - głodnych jakby mniej ale bitych robi się zatrzęsienie, natomiast średnia pozostaje pi razy oko ta sama.
Słuchacze na wczorajszym wieczorze patrzyli na historie opowiadane przez Tarasa z tej perspektywy. Wiadomo, po tym, jak przez 20 patrzy się, jak dawni towarzysze sprawiedliwej walki okładają się po pyskach, dziwnie słucha się, o facecie, który siada za pianinem naprzeciwko równych szeregów opancerzonych berkutowców i gra im Lennona. Albo o Otwartym Uniwersytecie Majdanu, na którym ludzie dzielą się swoją wiedzą. O przeganianiu politycznych liderów, nawet opozycyjnych. O poetach, którzy codziennie czytają tysiącom ludzi swoje wiersze. O ochronie Majdanu pilnującej pokojowego charakteru protestów. O berkutowcach odmawiających wykonywania rozkazów. O podstawowej solidarności z bitymi. Wiem, brzmi naiwnie.
Ale, ale. Jakkolwiek to wszystko się nie skończy, Majdan będzie miał jeden skutek - da tym setkom tysięcy ludzi pamięć o momencie, w którym byli solidarni i umieli coś razem zrobić. Świadomość tego, że był w ich życiu moment, w którym byli po dobrej stronie, że postąpiło się tak, jak trzeba było. Ukraińcy dostają/sami sobie tworzą coś, z czego długo jeszcze będą mogli czerpać siłę.
Może dlatego film, który Taras polecił na odchodnym tak mnie poruszył. Proste założenie - piosenkarka śpiewa starą, ludową pieśń, kamera skupia się na młodych twarzach schowanych za przyłbicami, na oczach w otworach kominiarek. Chłopaki, których na nim widać są tego pozbawieni, są od tego źródła odcięci. Zostanie im to, co widać w ich oczach, wstyd.
czwartek, 19 grudnia 2013
Złowticha, czyli albo jesteśmy bucami, albo aniołami
Bo z tym ukraińskim to już tak czasem jest - znajdujesz słowo, wiesz, co znaczy, rozumiesz je nawet, jeśli go wcześniej w życiu nie słyszałeś, a jak szukasz polskiego odpowiednika - klops. Amba fatima. Ni ma i cześć.
Jest tak ze słowem złowticha oznaczającym radość z zudzego nieszczęścia. Chcesz je, drogi, Czytelniku, przełożyć na niemiecki? Proszę bardzo - bierz słówko Schadenfreude i się baw do woli, wróć przed północą. Chcesz przełożyć na polski? Impreza odwołana, biletów nie zwraca się. Posiedź lepiej w domu i oglądnij, jak w M jak Miłość Kasia Cichopek obcina Pyrkoszowi nogę fleksem, bo NFZ nie refunduje, miłej zabawy.
W licznym środowisku kolbuszowskich filozofów języka wytaorzyły się dwie szkoły interpretowania faktu braku w języku polskim odpowiednika złowtichy i Schadenfreude. Szkoła piersza, nazwijmy ją kalenberską, stwierdziła, że jesteśmy aniołami normalnie. Nie ma słowa, a więc i desygnatu nie ma, z cudzego się nieszczęścia nie cieszy Polak nigdy. Szkoła druga, nazwijmy ją - przystadionowa, kazała się kalenberskiej puknąć w łeb i stwierdziła, żeśmy są takie chuje zakłamane, co nie dość, że się z cudzej klęski cieszą, to jeszcze o tym nie mówią.
Konflikt między szkołami został chyba jednak zażegnany. Jeden z czołowych przedstawicieli szkoły kalenberskiej wypędzając zwierzęta doznał olśnienia. Owszem, jeśli język rozumie się jako kupę słów+gramatykę, to można uznać, że jakkolwiek zjawisko radości z tego, że sąsiad się wydupcył na schodach oblodzonych jest Polakom znane, to nie mają jej jak wyrazić. Ale wystarczy spojrzeć szerzej. Jest w polszczyźnie odpowiednik złowtichy i to jest gest ,,zyg, zyg marcheweczka''. Ukraińcy i Niemcy mają słowo, my mamy gest i wszystko jest wyrażalne. Chociaż nie wiem, czy to aż taka pociecha.
środa, 18 grudnia 2013
Mazur świąteczny, dzieci świąteczne, monstrum takie chlejące
Jarosław Mazur nie jest poważny. Jarosław Mazur nie zajmuje się rzeczami użytecznymi i potrzebnymi. Z pomysłów Jarosława Mazura piniędzy nie będzie. Jarosław Mazur większość czasu poświęca na rzeczy, bez których doskonale można się obejść.
To co najmniej pięć powodów, dla których jest jednym z mieszkańców grodu nad Nilem, z którym warto wypić kawę. Powyższy film to efekt zaprzęgnięcia do roboty m.in. dzieci, które jeszcze nie wiedzą, że ważne są tylko rzeczy poważne.
A gdy pierwszy raz usłyszałem piosenkę, to przez zatkane uszy doszło do mnie ,,niech monstrum chleje''. Z tego miejsca apeluję: Jarku, pomyślmy kiedyś i nad taką wersją.
niedziela, 15 grudnia 2013
Wieczór autorski Tarasa Malkowycza
A kolbuszowska biblioteka zorganizowała iwent. Troszkę w tym pomagam, więc zależy mi na tłumach dzikich walących drzwiami i oknami, żeby następnym razem dyrektor Jagodziński nie spuścił mnie ze schodów, jak będę szedł do biblioteki (z akcentem na o) z jakimś pomysłem. Przypominam, że dyr. Jagodziński gabinet ma dość wysoko, a na schodach dywanów niet.
Piątek 20 grudnia, godzina 17. Poezja+ pogaduchy+ opowieści z pierwszej ręki o tym, co się dzieje na kijowskim Euromajdanie. Zapraszam.
Piątek 20 grudnia, godzina 17. Poezja+ pogaduchy+ opowieści z pierwszej ręki o tym, co się dzieje na kijowskim Euromajdanie. Zapraszam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)