poniedziałek, 23 maja 2011

Kołodziej

A to kołodziej z Futomy. Dobrych 20 minut poświęcił na tłumaczeniu mi, jak się robi koła, żeby były okrągłe. Nie wiedział, że moja wyobraźnia przestrzenna nawet nie leży i nie kwiczy. Ale nie miałem serca przerywać, to tak jakby przerwać Chingachgookowi perorującemu na temat szkolnych postępów Unkasa. A poza tym mam nabożną cześć do wszelkich daremnych wysiłków, bo mam niejasne przeczucie, że na daremnych wysiłkach jakichś dziesięciu sprawiedliwych ten świat sobie w wielkim, czarnym nadziewanym gwiazdami kiślu wisi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz