środa, 20 lutego 2013

Dlaczego nie chciałem spalić szkoły w całości

A Haniołek przeczytał całą książkę. Całą jedną. Wynik niby dupy nie urywa, Mozart w jej wieku śmigał już całą książkę telefoniczną Salzburga przygrywając sobie na fujarze wielkopostnej, ale jak się pomyśli, że to i tak więcej niż połowa dorosłych Polaków, jakieś kilkanaście milionów ludu, to poziom szacunu wzrasta. A wszystko wskazuje na to, że liczba tych Polaków będzie się zwiększać. Ale najpierw retrospekcja. Niech napięcie narasta.

Jedno z niewielu dobrych wspomnień związanych z instytucją podstawówki to była biblioteka. Cisza, atmosfera pustego kościoła, sacrum po sam sufit i te sprawy. Piątek, duża przerwa. Spokój, ściszone głosy i taka wewnętrzna ekscytacja, bo zaraz człowiek dostanie do ręki nową książkę, od której nie oderwie się przez cały weekend. Astrid Lindgren. Wszystkie Doktory Doolitle. Muminki. Wszystko w czystych okładkach z szarego papieru, pachnących kurzem i ciszą. Zawsze, gdy przed snem wyobrażałem sobie podpalanie szkoły, bibliotekę oszczędzałem.

Ale wszystko wskazuje na to, że moj wspomnienia o bibliotece szkolnej będą dla moich dzieci tym, czym dla mnie opowieści mojej babci o tym, jak się przed ciężarówkami chowało w zbożu, bo wiadomo było, że jak ciężarówka jedzie, to znaczy, że Żydzi na macę będą łapać. Minister Boni wymyślił likwidację bibliotek szkolnych. Bo to zawsze oszczędność będzie, a gówniarzerka może zasuwać do bibliotek publicznych. Tak, tych niedofinansowanych właśnie. Już widzę, jak część gówniarzerki nie dociera do publicznych i w efekcie nie czyta w ogóle.

Ponad połowa Polaków nie rozumie tego, co czyta. Jak miał powiedzieć Piotr Marecki jeszcze zanim był lewicowym ideologiem, chuj z nimi. Otóż nie. Ludzie, którzy nie czytają książek i nie rozumieją tego, co czytają, jak już coś czytają to połowa ludzi w tym kraju. Niestety, nie da się połowy Polski odgrodzić i ich tam zamknąć. Nie da wysłać  na Madagaskar (co biedny Madagaskar winien?), ani tym bardziej na Księżyc. Ci ludzie będą głosować. Ba, startować w wyborach też. Będą stanowić połowę odbiorców mediów i to do nich media będą się dopasowywać. Ich dzieci, wychowane na chujwieczym, bo przecież nie na książkach, będą chodzić do szkół z naszymi dziećmi i to do nich nauczyciele będą dostosowywać poziom lekcji.

To, co nie udało się nazistom, komunistom, ba, a nawet Cartoon Network i MTV, może udać się Boniemu. Jeśli nie chcesz, żebyśmy byli ludem funkcjonalnych analfabetów w jeszcze większym stopniu, niż teraz:

Podpisz się tutaj


10 komentarzy:

  1. moja Maniuta też właśnie jest na etapie "sama całą jedną" (zaczęła od I tomu "Narnii", ambitnie!) i też uważa bibliotekę szkolną (do której jest zapisana od niecałych dwóch tygodni) za ukochane miejsce (zaraz po stołówce, bo się jeszcze ostała, choć Gronkiewicz zabrać chciała). nie damy bibliotek, skąd nasz ród!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. Biblioteka była miejscem pięknym. Ale do obłożonego szarego papieru nie miałam serca. W domu zdejmowałam. Zawsze. Dobrze, że dziś go nie ma, bo tyle ładnych okładek wokół.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co Ty, jotradw.,pier.dzielisz, nie ciężarówka jechała,tylko Wołga. Czarna. Spytaj Muzyka.W życiu, ale to w życiu, nie chciałam spalić szkoły, ni biblioteki. Doktorem Dolitl chciałam być, językiem zwirza do zwirza przemawiałam. Żaden zwierz mnie nie zrozumiał.
    Boniemu może się udać. Za naszą przyczyną, niestety. ch. z nami?
    TW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak moja babcia chowała się w zbożu, to o Wołdze jeszcze czajki nie ćwierkały nad Donem. A armia, która miała Wołgę przynieść nad Pszczynkę stała jeszcze daleko za Bugiem.

      Usuń
    2. Tak, chuj z nami, ale ze mną bardziej. To ja jestem przedtsawicielem poklenia, które wyległo na ulicę, bo chcieli zakazać ściągania durnych seriali z neta, a palcem nie kiwnęło, gdy rząd podwyższał podatki, w tym na ciuszki dla dzieci, gdy prowadził wojnę, gdy likwidował stołówki szkolne, pielęgniarskie gabinety, dziko reformował szkodnictwo wyższe, etc.

      Usuń
  4. A ja uwielbiałem panią Krysie Leję,za to że zdradzała mi co czytają... nauczyciele. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tycha Vodo. Wołga później. Ciężarówka wcześniej. Nie chodzi o maszyny. Tero biblioteki. Tero szkoły. Korczowiska. Zielonka. Staniszewskie. To jest zagłada. Zadajcie sobie zajebiście ważne pytanie: Po co nam rząd, który przerzucił tak ważną rzecz jak oświata na niewydolne finansowo samorządy a teraz ze spokojem przygląda się temu jak zaczyna się likwidacja. Po co nam oni? Co nam jeszcze zabiorą? Na co jeszcze pozwolimy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedofinansowane, ale i niekompetentne. Zadajmy sobie jeszcze zajebiściej ważniejsze pytanie: jaką wiedzę na temat nauczania mają ludzie decydujący o tym, czy, gdzie, jak i czego będzie się uczyć po wioskach?

      Usuń
    2. Żadną. kuriozum na miarę światową. Sytuacja podobna do tej, kiedy Radwański widząc pęknięta rurę woła do pomocy swojego kolegę poetę i razem próbują ją zatkać wierszami. Ten przykład przynajmniej nadrealizmem zalatuje. A to, że proste półchłopki wiedzą lepiej od gościa z dyplomem czego i jak ma uczyć to żenada, syf i dziadostwo. A jak im rura pęknie to wołają hydraulika. Ciekawe, prawda?

      Usuń
  6. O kurcze, nie straszyli mnie w domu ciężarówką.
    Po co nam rząd? po to, byśmy go utrzymywali.
    Zabiorą nam wszystko, wszystko, co tylko będą chcieli:(
    Ja pewnie pozwolę na wiele, bo wiele lat mam,
    ale będąc młodą (nie lekarką) wierzyłam, że krzykiem, protestem, otwartością, odwagą wiele zdziałam. Sprawdziło się. Wiele z tej wiary mi zostało.
    Teraz "rządowi" młodych wysyłają się za granicę, bo wiedzą, że sami, jako młodzi gniewni wyrywali murom zęby krat. Bo jest to możliwe.
    Boją się buntu będącego cechą młodych, dlatego tak się tworzy wszystko, by pozbyć się ich z kraju. My, starsi, jakos żeśmy się "poukładali", stąd czarno-szaro widzę przyszłość dzieci swych.
    Wystarczająco przerażająco
    jest żyć:(

    OdpowiedzUsuń