piątek, 18 maja 2018

Po co czytać wiersze, czego to uczy i w ogóle.

Miało o tym być w notce poprzedniej, ale poprzednia miała być bardziej informacyjna i marketingowa, bo, wiadomo, trzeba robić propagandę, ma być frekwencja i tak dalej. No bo frekwencja jest miernikiem czegoś na pewno, kiedyś się dowiemy, czego. Kiedyś będzie nam to ukazane, na razie robimy frekwencję, bo tak. 

A miało być w tej notce o tym, czego mnie nauczył Radek Wiśniewski. A nauczył mnie między innymi, żeby nie pić niczego z lodówki w pokoju hotelowym, czyli rzeczy bardzo przydatnej, o ile oczywiście jeszcze kiedykolwiek w życiu będę w hotelu z lodówką. 

Ale do ad remu. Spotkanie rzeszowskie z Radkiem przypada w drugiej połowie mistrzostw świata w piłce. Mistrzostwa odbywają się w Rosji. Przypadek? Nie sądzę. Pomyślmy o tym tak, jak pomyślałby Zenon Kałuża, podmiot liryczny ostatniej Radkowej książki. 

Zenon (tak to sobie wyobrażam, to nie Radkowy Zenon, to mój Zenon zinternalizowany, wskutek czytania Radkowego Zenona wytworzony) pomyślałby sobie o olimpiadzie w Berlinie, w 1936. I zaraz złapałby się na banalności tego skojarzenia. A potem zacząłby drążyć. 

Sprawa nie jest taka prosta. Kiedy ogniem pryniesionym z Grecji zapalali znicz w Berlinie, od trzech lat funkcjonował już KL Dachau. Już obowiązywały przepisy ograniczające prawa Żydów. Ale nikomu nie przychodziło jeszcze do głowy, jak to wszystko się skończy. Chyba że ktoś czytał Adolfowego twittera i brał wszystkie wpisy na poważnie. 

Zenon Kałuża zadałby sobie pytanie, jak Putin AD 2018 w porównaniu z Adolfem w 1936 wypada. A wypada nieciekawie. Od czterech lat trwa wojna Rosji z Ukrainą. Nie znamy dokładnej liczby ofiar, najostrożniejsze szacunki mówią o kilkunastu tysiącach zabitych, dziesiątkach tysięcy okaleczonych i ok. dwóch milionach uchodźców wojennych. Od trzech lat rosyjskie samoloty bombardują Syrię. Nikt nie ma pojęcia, ilu ludzi w ten sposób zabiły, nikt po prostu tego nie liczy. 

O jakimś bojkocie mistrzostw nieśmiało zaczęła przebąkiwać Wielka Brytania po tym, jak Władimir Władimirowicz użył broni chemicznej na jej terenie, żeby zabić dwoje ludzi. Bojkot miał polegać, o ile pamiętam, na niewysyłaniu do Rosji delegacji takiej oficjalnej z rojal bejbisami na trybuny. Członkowie rodziny królewskiej będą oglądać mecze  na plazmie w pałacu, żeby Putin wiedział, że nieładnie mordować ludzi. 

Oczywiście nikt nie myśli o tym, żeby nie wysyłać piłkarzy. Każdy z tych facetów to przecież biegająca przestrzeń reklamowa ich dziewczyny to przestrzeń reklamowa, to szansa na sprzedaż rzeczy, to szansa na wytworzenie w ludziach nowych potrzeb posiadania. Nikomu nie opłaca się tej maszyny zatrzymać, zresztą żadnego życia by to nie uratowało, co najwyżej poczucie godności, które bierze się z nazywania morerców mordercami a morderstwa - morderstwem. Nie wiem, czy mając to poczucie człowiek jest szczęśliwszy, niż patrząc, jak jego drużyna wchodzi do jednej ósmej finału. Nie wiem, czy ktoś przeżył obie te rzeczy i jest w stanie porównać. Może Zenon Kałuża wie? Spytam 29 czerwca. 

4 komentarze:

  1. Nie zapominaj , że 29 czerwca to święto kościelne.Czy wypada organizować taki wieczorek w tak wielkim dla kościoła dniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę miał klucz francuski i pakuły.

      Usuń
    2. Weź szweda, francuz może być za mały.

      Usuń
  2. A ja się pomodlę, mogę to zrobić publicznie

    OdpowiedzUsuń