Pawła Korobczuka lubimy za poezję. No i za to, że jest równo dwa dni starszy ode mnie. Pawło to poeta, muzyk i dziennikarz. Autor książek poetyckich: Natszczenebo (2005), Ciłodobowo (2007), Kajfołohija (2010) i Dynozawr (2011) i powieści More dlja szul'hy. (2012). Jak to w życiu bywa, laureat mnóstwa konkursów i slamów, uczestnik festiwali literackich w całej Europie Środkowo-Wschodniej, wliczając Berlin. Publikował w antologiach i licznych pismach literackich, w tym i w polskich (Tygiel Kultury i Radar). Jego wiersze przekładano już na angielski, białoruski, litewski, rosyjski i polski. Ale, jak sam twierdzi, rymowanych jego wierszy na polski nie przekładał jeszcze nikt, zatem teraz nastąpi ogólnogalaktyczna premiera przekładu rymowanego wiersza Pawła Korobczuka na polski.
лист моряка до доньки
Давай мій голос не буде тобі нічого промовляти.
Ти просто слухай його, ніби це шум прибою.
Моря, великі стихії, дозволяють нам з насолодою маліти.
Адже чим менша маса тіла, тим менша маса болю.
Мій голос давно не мав опори у вигляді чужого слуху.
Все, що мало бути промовлене, – кишіло всередині грубими мазками.
Адже спілкуватися з кимось, це так, ніби наймати прислугу.
Бо говоріння буває добрими мовами, а буває й злими язиками.
Хоч для порозуміння взагалі не обов”язково говорити.
Адже може бути достатньо пальців на фортепіано.
І тоді човни перетворюються в дереворити.
І тоді медузи стають океаном.
Те, що мені ввижалося за довги роки відсутності.
У передсмертних агоніях, у полоні серед рабів.
Здавалося б, має вводити мене в ступор і додавати скутості.
Хай це піде зі мною на дно, ніби скрині в дірявому кораблі.
Я пишу тобі з берега, додаю до тексту пальмову гілку.
Тут найкраще видно, що земля кругла, а точніше – арена.
На цьому безлюдному острові. Тут все як пігулки.
Які скінчились і відчуваєш, що в тіла вийшов термін оренди.
Я не переймаюся своєю молодістю через те, що вона – друга.
Не цураюсь знятого лахміття – бо був у кожній із цих одежин.
Замість юнацького поту виникає тактична напруга.
Кров набуває присмаку ожини.
Перечитай цей лист на даху будинку, в якому я так довго жив.
Відчуй, як вітер нам обом тріпоче волосся, ніби пророслі висівки.
Всі кавернозні питання давно витекли з моїх жил.
Відповіді чекають тебе, як магазинні вивіски.
Я за тобою скучив, так, як скучають пси і пташата.
Я пригощу тебе тутешніми фруктами, не зриваючи їх зі стебел.
Навіть якщо цій пляшці з листом все буде заважати.
Навіть якщо цей лист не допливе до тебе.
List marynarza do dziewczyny
Mój głos nie będzie snuł ci żadnych opowiadań
Po prostu słuchaj go, jak słucha się szumu przyboju.
Morza, wielkie żywioły, na osłodę maleć nam dają
Bo im mniej posiadasz ciała, tym mniej cię czeka bólu.
Mój głos dawno nie dźwięczał w uchu żadnego słuchacza
Wszystko, co miało być powiedziane, kisło jak w słoiku
Bo rozmawiać z kimś to jak najmować posługacza.
Bywa, że znajdziesz dobre słowo, bywa, że złe języki.
Ale żeby się porozumieć, język jest całkiem niepotrzebny
Wystarczyć mogą palce na klawiszach fortepianu
I wtedy łodzie stają się jak płaskorzeźby
I wtedy meduzy stają się oceanem.
To, co ze mnie wycisnęła długoletnia nieobecność
W przedśmiertnych agoniach, wśród nieszczęśników w niewoli
I zdawało się, że wpędza mnie w otępioną obojętność
Niech idzie ze mną na dno, jak skarb w zatopionym galeonie
Piszę na brzegu. List z gałązką palmową przyjdzie do ciebie z daleka
Stąd najlepiej widać, że ziemia to koło. Arena, jeśli idzie o dokładność.
To bezludnej wyspa, tutaj wszystko jest jak leki,
Które się skończyły i wydaje się, że ciału minęła już data ważności.
Nie przejmuję się swoją młodością, a zwłaszcza nie pierwszą
Nie ceruje się starych łachów, bo od tej, powiedzmy, odzieży,
czuć nie junackim potem, a taktycznym szulerstwem.
Krew nabiera posmaku soku z jeżyn.
Przeczytaj ten list na dachu domu, w którym tak długo żyłem
Poczuj, jak wiatr rozczesuje nam włosy, bawi się jak plewami
Wszystkie podziemne pytania dawno wypłynęły przez żyły
Odpowiedzi czekają na ciebie, jak tabliczka „remanent”
Skamlałem za tobą tak, jak skomlą psy, kwiliłem jak ptasie młode
Przyjmę cię tutejszymi owocami, nie zrywając ich z drzew
Nawet, jeśli ta butelka z listem napotka jakieś przeszkody,
nawet, jeśli ten list nie dopłynie, nigdy nie znajdując cię.