czwartek, 21 lutego 2013

Pawło Korobczuk: List marynarza do dziewczyny



Pawła Korobczuka lubimy za poezję. No i za to, że jest równo dwa dni starszy ode mnie. Pawło to poeta, muzyk i dziennikarz. Autor książek poetyckich: Natszczenebo (2005), Ciłodobowo (2007), Kajfołohija (2010) i Dynozawr (2011) i powieści More dlja szul'hy. (2012). Jak to w życiu bywa, laureat mnóstwa konkursów i slamów, uczestnik festiwali literackich w całej Europie Środkowo-Wschodniej, wliczając Berlin. Publikował w antologiach i licznych pismach literackich, w tym i w polskich (Tygiel Kultury i Radar). Jego wiersze przekładano już na angielski, białoruski, litewski, rosyjski i polski. Ale, jak sam twierdzi, rymowanych jego wierszy na polski nie przekładał jeszcze nikt, zatem teraz nastąpi ogólnogalaktyczna premiera przekładu rymowanego wiersza Pawła Korobczuka na polski.




лист моряка до доньки







Давай мій голос не буде тобі нічого промовляти.
Ти просто слухай його, ніби це шум прибою.
Моря, великі стихії, дозволяють нам з насолодою маліти.
Адже чим менша маса тіла, тим менша маса болю.




Мій голос давно не мав опори у вигляді чужого слуху.
Все, що мало бути промовлене, – кишіло всередині грубими мазками.
Адже спілкуватися з кимось, це так, ніби наймати прислугу.
Бо говоріння буває добрими мовами, а буває й злими язиками.

Хоч для порозуміння взагалі не обов”язково говорити.
Адже може бути достатньо пальців на фортепіано.
І тоді човни перетворюються в дереворити.
І тоді медузи стають океаном.

Те, що мені ввижалося за довги роки відсутності.
У передсмертних агоніях, у полоні серед рабів.
Здавалося б, має вводити мене в ступор і додавати скутості.
Хай це піде зі мною на дно, ніби скрині в дірявому кораблі.

Я пишу тобі з берега, додаю до тексту пальмову гілку.
Тут найкраще видно, що земля кругла, а точніше – арена.
На цьому безлюдному острові. Тут все як пігулки.
Які скінчились і відчуваєш, що в тіла вийшов термін оренди.

Я не переймаюся своєю молодістю через те, що вона – друга.
Не цураюсь знятого лахміття – бо був у кожній із цих одежин.
Замість юнацького поту виникає тактична напруга.
Кров набуває присмаку ожини.

Перечитай цей лист на даху будинку, в якому я так довго жив.
Відчуй, як вітер нам обом тріпоче волосся, ніби пророслі висівки.
Всі кавернозні питання давно витекли з моїх жил.
Відповіді чекають тебе, як магазинні вивіски.

Я за тобою скучив, так, як скучають пси і пташата.
Я пригощу тебе тутешніми фруктами, не зриваючи їх зі стебел.
Навіть якщо цій пляшці з листом все буде заважати.
Навіть якщо цей лист не допливе до тебе.





List marynarza do dziewczyny

Mój głos nie będzie snuł ci żadnych opowiadań
Po prostu słuchaj go, jak słucha się szumu przyboju.
Morza, wielkie żywioły, na osłodę maleć nam dają
Bo im mniej posiadasz ciała, tym mniej cię czeka bólu.

Mój głos dawno nie dźwięczał w uchu żadnego słuchacza
Wszystko, co miało być powiedziane, kisło jak w słoiku
Bo rozmawiać z kimś to jak najmować posługacza.
Bywa, że znajdziesz dobre słowo, bywa, że złe języki.


Ale żeby się porozumieć, język jest całkiem niepotrzebny
Wystarczyć mogą palce na klawiszach fortepianu
I wtedy łodzie stają się jak płaskorzeźby
I wtedy meduzy stają się oceanem.


To, co ze mnie wycisnęła długoletnia nieobecność
W przedśmiertnych agoniach, wśród nieszczęśników w niewoli
I zdawało się, że wpędza mnie w otępioną obojętność
Niech idzie ze mną na dno, jak skarb w zatopionym galeonie

Piszę na brzegu. List z gałązką palmową przyjdzie do ciebie z daleka
Stąd najlepiej widać, że ziemia to koło. Arena, jeśli idzie o dokładność.
To bezludnej wyspa, tutaj wszystko jest jak leki,
Które się skończyły i wydaje się, że ciału minęła już data ważności.


Nie przejmuję się swoją młodością, a zwłaszcza nie pierwszą
Nie ceruje się starych łachów, bo od tej, powiedzmy, odzieży,
czuć nie junackim potem, a taktycznym szulerstwem.
Krew nabiera posmaku soku z jeżyn.

Przeczytaj ten list na dachu domu, w którym tak długo żyłem
Poczuj, jak wiatr rozczesuje nam włosy, bawi się jak plewami
Wszystkie podziemne pytania dawno wypłynęły przez żyły
Odpowiedzi czekają na ciebie, jak tabliczka „remanent”

Skamlałem za tobą tak, jak skomlą psy, kwiliłem jak ptasie młode
Przyjmę cię tutejszymi owocami, nie zrywając ich z drzew
Nawet, jeśli ta butelka z listem napotka jakieś przeszkody,
nawet, jeśli ten list nie dopłynie, nigdy nie znajdując cię.

6 komentarzy:

  1. Ale żeby się porozumieć
    język jest całkiem niepotrzebny
    .........


    Milczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proponuję jeszcze jeden wiersz Pawła Korobczuka w moim tłumaczeniu.
    ****
    -Wyskoczmy gdzieś razem.
    -Do kina?
    -Na kamieniołom.
    -Chyba żartujesz, znęcasz się?
    -Gdy ludzie są zakochani, są nawzajem jeńcami.
    -Więc proszę, nastaw czajnik.

    - A może obudźmy się razem.
    -Naprawdę, nie jestem przeciwna,
    lecz nie mogę otworzyć oczu.
    -Więc musimy żyć jako ślepcy, na oślep
    rozróżniać dnie i noce.

    - Nastawmy się więc na dziecko.
    - Jak nastawiają zegarek?
    -Jak chodzą po mokrej plaży.
    - Więc krewnymi nam będą meduzy.
    -Woda, to jest początek duży.

    -Patrz, jak urósł mi brzuch, nie jestem całkiem swobodna.
    -Nim więcej nas jest, tym więcej swobody.
    -Odczuwasz te wibracje?
    -Odczuwam.
    -To uderzają chwale
    w tobą wypełnionej przestrzeni.

    -Gdy ludzie umierają, jak długo po nich rozchodzą się kręgi po wodzie?
    -Pytanie jest zbyt proste.
    Myślę, że po śmierci ludzie poruszają się jak w brzuchu,
    lecz w przeciwnym kierunku śmierci.

    -Kochany, ty mnie nie rzucisz, nawet jak będę gruba,
    i urodzę trzy wieloryby?
    -Przed pójściem na kamieniołom,
    zajrzyj do kuchni –
    czajnik już się zagotował.

    Tłumaczył Mikołaj Jakimczuk nik56@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, kolega przełożył dobry wiersz. A co reszta zrobiła dzisiaj dla pokoju na świecie?

      Dzięki, Mikołaju!

      Usuń
  3. Jeszcze jeden najnowszy wiersz Pawła Korobczuka.

    dziewczyno, w kwiaty zamieniłaś słuch,
    zamiast oczu oddech wstrzymany.
    wiatr powtarza twój każdy ruch,
    sweter powtarza twe piersi i ramię.

    znamy się mniej niż każdy z nas,
    każda znajomość nie trwa dłużej.
    kiedy odwrócisz do przodu twarz,
    twe włosy naszą znajomość przedłużą .

    ciepło, uściski – rzeczy nie stąd.
    nie przejmowałem twych oddechów.
    żadne słowo nie wprowadzi w błąd
    naszej szczerej i czułej mety.
    Tłumaczył Mikołaj Jakimczuk

    OdpowiedzUsuń
  4. Drugi wiersz piękny.
    W pierwszym nieco zatrzymywały mój ciąg myślowy pauzy, od których autor rozpoczyna wersy. Wiem, że to stosowany przez poetów zabieg, ale nie jestem jego zwolenniczką, wolę nawet, szczerze mówiąc, przerzutnie, bym mogła sama zatrzymać się przy myślach autora.
    T(ycha)W(oda)

    OdpowiedzUsuń