środa, 13 sierpnia 2014
Historia jest głupia, czyli znowu pluję
Dawno nie obrażałem wartości na tej stronie, co? No to czas nadrobić zaległości.
Historia, dziś będę pluł i największy fetysz w dorzeczu Wisły i Odry. Bo fajnie by było, gdyby cała ta jazda na punkcie historii, to deklarowanie przywiązania i chęci wiedzy na jakieś lepsze rozumienie świata się przekładała, tak masowo.I tak na zdrowy, chłopski rozum, jak się mieszka w miejscu, gdzie rodzinne opowieści o historii są zwykle opowieściami o biedzie, ucisku, rżnięciu i mordowaniu, etc., to powinno się to jednak jakoś przełożyć na bardziej empatyczne społeczeństwo, chyba. Na jakieś współodczuwanie, no. A tu dupa.
Przede wszystkim dlatego, że historia rzadko jest u nas opowiadana tak, jak opowiadana być powinna - przede wszystkim jako oral history, z perspektywy jednostek, etc. Nie. Historia jest u nas ujmowana głównie w kategoriach całościowych narracji. A te zawsze są jakimś rodzajem kłamstwa, podlegając uproszczeniom - takim, czy innym. Opowiada raczej o abstrakcyjnych bytach, takich jak narody niż o bytach realnych, jak poszczególni ludzie.
Bo też i historia nie funkcjonuje u nas jako nauka jako taka, raczej jako zbiór opowieści służących do tego, żeby się, jako członkowie zbiorowości, poczuć lepiej. Albo żeby mieć jakieś złudzenie mania racji, co na jedno wychodzi. W tym, jak funkcjonuje u nas historia, wartością nie jest poznanie samo w sobie, jak w wypadku nauki, ale pokrzepienie serc.
Efekt jest taki, że mamy od metra grup rekonstrukcji histerycznej, muzykę patrio-polo, imprezy, marsze, akademie, obchody. A za ciula empatii, tzn. jako zbiorowość, bo w ludziach, jak to w ludziach, jest.
Wolałbym, żeby ludzie czytali książki. Ale nie książki o bitwach i inne takie. Raczej wspomnienia, raczej reportaże, raczej historię mówioną, niż historię wystrzeliwaną kapiszonami GRH żeby ludzie przyswajali. O, żeby na przykład o łotewskim SS ludzie czytali w ,,Nie trzeba mnie zabijać". Albo o stosunkach polsko-żydowskich w czasie wojny w "Jest taki piękny, słoneczny dzień", o Powstaniu Warszawskim u Białoszewskiego. Z tego da się coś zrozumieć.
Ludzie rzadko pamiętają, że w wypadku historii rzadko można mówić o pewnikach. Im większy stopień uogólnienia, im dalej idące wnioski trzeba z garstki faktów wyciągać, tym większe prawdopodobieństwo, że nasza narracja opisuje prawdę jakąś nieosiągalną tylko częściowo. W wypadku oral history nie mamy do czynienia z syntezami, tylko z rzeczami prostymi - głodem, strachem, czasem radością. A te są zawsze prawdziwe i stanowią jakiś uniwersalny język. Tym językiem tylko da się cokolwiek opisać, tylko w tym języku można wyciagnąć z historii jakąś zrozumiałą lekcję.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Białoszewski to poezja i nic więcej genialna i zamknięta/ didaskalia nie istotne/!
OdpowiedzUsuńPowstanie też bo poznałem bohatera, który później za ten zryw osiem lat przesiedział w Rawiczu. Pytanie czy w życiu chodzi o mienie racji - czy o prawdę, odpowiedź,
W życiu chodzi o godne przeżycie życie.
Usuńz gruntu biologa skróciłabym po prostu do "o przeżycie"
Usuńi tu następują to magiczne słowa, które tak lubisz - etologia gatunku i populacja ; )
populacja sracja. przeżyć w naszym zakątku globu to nie taka znowu sztuka. A mało komu to wystarczy, panie.
UsuńNo dusza jak w mordę szczelył!
Dusze trza mieć, a to już sztuka.
Usuń*życia, szlag
OdpowiedzUsuńPodejrzewam że jeszcze nikt nie odkrył o co w nim chodzi stąd ta cała literatura ,sztuka i nauka. Moja stryjeczna babcia / zanim jej Ukraińcy nie obcięli rąk siekierą chwytała za szmatę i pucowała dom albo zamiatała obejscie w jakimś chutorze na Wołyniu i była szczęśliwa do czasu...
OdpowiedzUsuńtak tak.... one niedobre so te łukraince. a czarny kot przynosi pecha a niebieski kolor na ścianach pokoju to zimno. czechy so gupie, rumuny brudne, lićwiny fałszywe. a w środku jako gwiazda w kupie gnoju świci najjaśnieszo a perła w ni to kolbuszowo.
UsuńPolska , yes...
Usuńzgadza się, podaj jeden przykład odwzajemnienia, twojej pożytecznej głupoty przez nich, podaj, e, tam przecież twój mózg jest w innych głowach cytat inteligencja pół inteligenta równa się sumie int. dwóch ćwierć inteligentów.
UsuńBabcia i stryjeczny dziadek, to była kreacja całe szczęście to nieszczęście, nie dotknęło nikogo z mojej rodziny, kalesony wermachtu zwisają mim tak samo jak oberwana żabka przy szelkach Bandery, plucie to czynność fizjologiczna.
Usuń