I owszem, czytanie Dziadów jest naszym wspólnym doświadczeniem, ale na takiej samej zasadzie, na jakiej jest nim skakanie przez kozła czy przez skrzynię na wuefie. Czy tworzenie się dużych wspólnot wokół dzieł literackich jest jeszcze możliwe? Szczerze wątpię. Ale nie zaszkodzi sprawdzić. Na najbliższe Sekcje wiersza będę przynosił najciekawsze debiuty poprzedniego roku. Zobaczymy, jak działają. Kto może, zapraszam do biblioteki w Kolbuszce (- Tato, nie mów Kolbuszka! - Ale jak ja nie będę, to kto będzie?) o 16.45.
wtorek, 10 stycznia 2017
Kanon, kanon. Czyli Sekcja wiersza w czwartek 12.
Z wypowiedzi Andrzeja Waśki (zdawałem u niego romantyzm, ha!) wynika, że w nowej podstawie programowej w jej historycznoliterackiej części chodzi o odtworzenie kanonu z jego wspólnototwórczą rolą. No i fajno, tylko że to nie tak działa. Tzn. książki nie tworzą wspólnoty w ten sposób, nie jest tak, że szóstoklasista, który przeczyta opisy obyczajów szlachty w Panu Tadeuszu (albo ich opracowanie w internetach albo ramki w wydaniu z Grega) stanie się częścią wspólnoty skupionej wokół Pana Tadeusza. To nie jest tak, że wszyscy czytają jakąś książkę, bo jest częścią kanonu. Książka staje się częścią kanonu, bo wszyscy ją czytają.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
chętnie bym przylazła, tylko wiaja i zimno i kuń żaden nie chce iść : ]
OdpowiedzUsuńNie mów kolbuszka ani kolbuszowa. To hańba mówić takie słowa.
OdpowiedzUsuń