środa, 9 maja 2018

Jak zrobić wiersz o wsi

A żem z Maćkiem Frońskim i Zytą Bętkowską wiersze oceniał. O wsi. I napisaliśmy po wielu sporach i wielu bronach w plecy i sójkach w bok takie uzasadnienie, preambułę, amplitudę. Wklejam, żeby nie zapomnieć, bo chyba parę rzeczy sensownych tam jest.

Dziękujemy wszystkim uczestnikom konkursu na „Wiersz wiejski”. Wpłynęło 16 tekstów, w tym dwa rymowane wiersze humorystyczne, oraz dwie prozy poetyckie. Po burzliwej naradzie jury w składzie: Zyta Bętkowska, Maciek Froński i Janusz Radwański postanowiło przyznać zwycięstwo autorowi posługującemu się pseudonimem Worlach za wiersz pod tytułem „Ogień”, a dwa równorzędne wyróżnienia – Januszowi Pyzińskiemu za wiersz pod tytułem „Pamiętam” oraz uczestniczce, posługującej się pseudonimem Cytra za wiersz pod tytułem „Zza firanki (Śliwiczki)”. 

W polskiej kulturze funkcjonują przeważnie dwa obrazy wsi, tak z grubsza: sielankowy i groteskowy. Może to być groteska zabawna (vide „Konopielka” Edwarda Redlińskiego), może być i ponura („Dom zły” Wojtka Smarzowskiego), w każdym razie mieszkaniec wsi to albo nośnik tradycyjnych wartości, szlachetny dzikus i wypiekacz tradycyjnego chleba, albo wiecznie pijane półbydlę, co by tylko żarło i ruchało. Dlatego też wieś jest albo sielsko-anielska, albo groteskowa, a najłatwiej o niej mówić, używając zgranego do granic możliwości przeciwstawienia: dobre stare - złe nowe. Niestety w tekstach konkursowych przytłaczająca większość to jest taka właśnie sztampa. Mieszkańcy wsi pieką chleb, robią kartoflankę, piorą kijankami, młócą cepem, a jak już umrą, to ich się kładzie na mogilnik. No niestety, teksty konkursowe stanowią w dużej mierze przykład tego, jak daleko mentalnie od wsi znajduje się współczesny użytkownik języka, piszący wiersze i jak słabo jest owa wieś zarysowana w literaturze. Ten człowiek, który musi dowozić dziecko na zajęcia używanym golfem dwójką, bo pekaesy rzadko chodzą, ten młody chłopak, któremu się CS loguje nocą, bo sieć jest wolna, a alternatyw dla łojenia w CS-a ma mało, bo w domu kultury w jego wsi jest instruktor na ćwierć etatu – oni w tych wierszach nie istnieją. 

Zwycięski wiersz stanowi chlubny wyjątek, bo autor nie uciekł w kliszę, wybrał się w sobotę na wieś, na której, jak jednemu z jurorów powiedziała pewna informatorka w czasie badań etnograficznych ze dwa lata temu, „teraz to jest, kurwa, nuda”. I tę kurwę-nudę czuje się w wierszu. 

Jednakże wśród pozostałych wierszy, mimo że obciążonych grzechem pierworodnym polegającym na tym, że o wsi nie mówią nic (mówią za to o chłopomańskiej tęsknocie za wsią, na której chłop młóci cepem i lata w lnianych portkach, a po pięćdziesiątce zdycha od harówki i ubogiej diety – klisze, klisze, klisze…) jury dostrzegło fragmenty zdradzające wrażliwość poetycką, jak choćby „widziałem śmierć biedronki w wieku dwóch kropek”, „pasły się w trawie dorodne grusze i jabłonie” i „ojciec wciąż klepie kosę i biedę” Janusza Pyzińskiego czy „O! Są koty! Wylegują się na tarasie, nagrzane jak brukowa kostka czy anonimowa trawa” Cytry, by ograniczyć się do utworów wyróżnionych. 

Pozdrawiamy serdecznie wszystkich uczestników konkursu i zachęcamy do dalszych prób. 

A wiersze se można poczytać TUTEJ

2 komentarze:

  1. chwilunia, ja widuję zdjęcia Ciebie w lnianych porciętach i koszulinie! ;P

    OdpowiedzUsuń