środa, 4 grudnia 2013

Lawina i kamienie, czyli neverending story (1)


Skończyłem czytać ,,Lawinę i kamienie'' Anny Bikont i Joanny Szczęsnej. Wrrrróć. Skończyłem słuchać. Bo to do słuchania książka była, przy wyrzucaniu gnoju i gnaniu zwierząt z pastwiska. Audiobooki są ostatecznym narzędziem emancypacji chłopa, bo może żywić, bronić i jeszcze książki wchłaniać.
Ale nie o to idzie. Książka lat temu parę była pisana nie tylko jako kawał porządny historii literatury, miała aktualną warstwę polityczną, która się zdezaktualizowała, a jednocześnie wątki, które się zaktualizowały na nowo.
Końcówka książki jest pomyślana jako głos w dyskusji o lustracji, która się była skończyła i nie ma temperatury dawnej. I tak gdy się czyta sążnistą rozmowę autorek z Gustawem Herlingiem-Grudzińskim zaskoczonym informacją, że Herbert się z ubekami spotykał, chociaż nic im nie powiedział istotnego meritum tej rozmowy wydaje się mało istotne w perspektywie współczesnego dyskursu okołopolitycznego. Chociaż w perspektywie tegoż dyskursu skurwienia można się pozachwycać postawą Grudziskiego, który nie dość, że się spotyka z dziennikarkami Wyborczej, z którymi się nie zgadza zupełnie, nie dość, że rozmawia z nimi dwakroć i długo, to jeszcze na łamach prasy z tym wywiadem polemizuje. Mimo że mógł rozmowę w autoryzacji okroić, okaleczyć, trudne wątki i swoje zaskoczenia wyrzucić czy w ogóle posłać rozmowę do kosza. Zgodnie z prawem prasowym miał do tego pełne prawo. Klasa.
Uaktualniły się za to inne wątki. Na wykład wchodzi grupa rosłych młodzieńców, przerywa go głośnymi okrzykami i zarzuca prelegentowi, że nie rozliczył się ze stalinizmem, za który jest odpowiedzialny. Baumann na Uniwersytecie Wrocławskim? A guzik, Wiktor Woroszylski na tajnym wykładzie o poezji rosyjskiej w latach siedemdziesiątych. Młodzieńcy byli nasłani przez SB. Biedni narodowcy, nie dość, że ich istnienie Baumann przewidział w ,,Globalizacji'', zanim oni wiedzieli o jego istnieniu, to jeszcze ich metody i argumenty zostały wymyślone przez Służbę Bezpieczeństwa jeszcze przed narodzinami większości z nich. Smuteczek. Nie tylko ten incydent jest żywcem wyjęty ze współczesności, autorki cytują obficie komunistyczną prasę krytykującą utwory dysydentów ze środowiska KOR-u. Za każdym razem, kiedy krytyka jest prowadzona z punktu widzenia narodowego i patriotycznego, można zrobić kopiuj-wklejkę i wrzucić spokojnie na dowolny portal nacjonalistyczny czy innej tam Gazety Polskiej. Takie choćby atakowanie Konwickiego za babranie się w narodowych kompleksach, winach, wadach, etc. Już czterdzieści lat temu pisali mądrzy ludzie, że Konwicki tak nie powinien, bo społeczeństwo dużo wycierpiało i potrzebuje innego rodzaju sztuki, a nie ciągłego kajania się. Wystarczyłoby dodać modną we współczesnym prawicowym dyskursie frazę ,,pedagogika wstydu'' i recenzje mogłyby być publikowane też i dzisiaj. Przejęcie dyskursu endeckiego przez partię zauważył Miłosz bardzo szybko, a używanie ojczyzny jako wygodnej pały do lania bliźniego po łbie okazało się trwalsze niż partia i w ogóle chyba jest ponadczasowe. A do wątku Herbertowego jeszcze tu wrócę.

38 komentarzy:

  1. Skomplikowana retoryka żeby bronić przeciętnego filozofa i bardzo dobrego utrwalacza władzy ludowej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie poczytam jakąś ciekawą krytykę prac filozoficznych Baumanna. Dobrego filozofa i przeciętnego utrwalacza, obawiam się.

      Tekścidło jest o czymś innym, o wiecznym życiu pewnego dyskursu i zwyczaju używania go do okładania i brania za pysk.

      Usuń
  2. Nie powinniśmy nikomu wypominać jego przeszłości jeżeli wielkim poetą jest bo to prosta droga do endecji, dyktatury, faszyzmu. Niech brązowieje i patyną obrasta albo rżnie mędrca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ wypominajmy, wypominajmy. Godne to i sprawiedliwe. Weźmy taką nagrodę im. A. Włodka - 50 tysi dla pisarza, tłumacza lub krytyka literackiego na realizację dowolnego projektu. Po słusznym a świętym oburzeniu z powodu złożenia w 1953 roku donosu przez Włodka na Słomczyńskiego z patronatu nad nagrodą wycofał się Instytut Książki i ostatecznie Fundacja Szymborskiej wycofała się w tym roku z wręczania nagrody im. Włodka. Słusznie ze wszechmiar, gdyż nagrodzony niechybnie zająłby się za te pieniądze przez ten rok ściganiem żołnierzy wyklętych. Weźmy wreszcie przykład z Niemców, którzy po ujawnieniu przez Grassa służby w Waffen SS ukamienowali go, jak każe Biblia, na rynku w Berlinie.

      Usuń
    2. Polowanie na akowców, donosy na kolegów , hymny pochwalne na cześć zbrodniarzy serwilizm dla władzy nie są chyba powodem do chwały, niezależnie od późniejszych osiągnięć w literaturze czy filozofii. Krytyka tych zachowań o których dowiadujemy się teraz jest chyba dozwolona i nie powinna bulwersować i skłaniać do wyciągania aż tak daleko idących wniosków.Przecież to przewrażliwienie nikt za te czyny nie chce lać bliźniego po łbie. Ci co o tym mówią mają do tego prawo pod warunkiem że mówią prawdę. Inna sprawa to kwestia oceny, każdy kto tu żył jakoś się ubabrał, prawdopodobnie jedyni sprawiedliwi gryzą ziemię, która na długie lata wyklęła ich z pamięci .

      Usuń
    3. Nie są. Krytyka jest dozwolona, ba, wskazana nawet. Idzie o inną rzecz: o upraszczanie spraw skomplikowanych.
      Bo to, panie dzieju, jak papież był w Hitlerjugend, to był lepszym papieżem od tego, czy gorszym? A Baumanna służba w KBW czyni jego opis ponowoczesności bardziej spójnym czy mniej spójnym? A jak Gałczyński pisał o Miłoszu nieładnie, to ,,Teatrzyk Zielona Gęś'' jest przez to mniej śmieszny czy bardziej śmieszny? A jak Gałczyński pisał w faszystowskim piśmie, to ,,Kolczyki Izoldy'' są przez to mniej ładne czy bardziej ładne?
      Kłopot w tym, że w Polsce są ludzie, którzy serio te kwestie rozpatrują. I tak na przykład Wojciech Wencel stwierdził, że w literaturze polskiej nie ma miejsca dla Tuwima, bo to, wiadomo panie dziejku, komuch straszliwy. Co ciekawe, tenże sam Wencel zachwyca się Mickiewiczem, któren dupczył wszystko, co kieckę nosiło, a dychało, czego skutkiem są dzieci nieślubne i zapewne od metra liryków. Morał z tego jest taki, że żonę można zdradzać, jeśli chce się być dobrym, katolickim poetą, ale o Stalinie pisać nie. Dobrze wiedzieć na przyszłość. Ruchanie-tak, wypaczenia-nie i to jest kierunek, który nawet z Wenclem mogę trzymać.

      Usuń
    4. A jakby poeta czy filozof kogoś zamordował to to że jest twórcą powinno go zwalniać z odpowiedzialności. Pisanie fajnych wierszyków czy głoszenie ciekawych teoryjek nic tu do rzeczy niema.

      Usuń
    5. Lider grupy Noir Deisire napisał kupę dobrych piosenek, zatłukł swoją dziewczynę w ćpuńskim widzie, po czym poszedł do więzienia. Ani piosenki grupy od tego nie zbrzydły, ani zatłukiwanie dziewczyny się od tych piosenek mniej niesympatyzne nie zrobiło. Mówimy o dwóch różnych rzeczach, Dzielenie sztuki i nauki na dobre lub niedobre z punktówi widzenia innych niż artystyczne lub naukowe to rys charakterystyczny systemów totalitarnych. Jeśli któś mówi, żeby nie czytać Dostojewskiego, bo nie cierpiał Polaków, radzę omijać go szerokim łukiem, bo to faszysta, komuch albo pospolity dureń. Nie wiem, co gorsze.

      Usuń
    6. Kupuję ten patent, mogę robić z ludźmi co chcę ale to się nie liczy bo ja po prostu mam talent.

      Usuń
    7. Tak, możesz robić z ludźmi, co chcesz i nie ma to wpływu na prawdziwość bądź fałszywość wypowiadanych przez ciebie zdań.

      Usuń
    8. A wiarygodność.

      Usuń
    9. Wiarygodność to już inna sprawa. Werner von Braun był nazistą, co nie wpłynęło nijak na prawdziwość czy fałszywość tego, co sobie wykoncypował o rakietach, wskutek czego Amerykańce wysłali na księżyc człowieka, a Rosjanie strzelali weń tylko sondami. Inaczej ze sztuką, bo ją odbieramy emocjonalnie, więc czytając ,,Przesłanie pana Cogito'' z wiedzą, że Herbert najprawdopodobniej blagował co do swojej przynależności do AK czy dowodzenia oddziałem po wojnie możemy go odebrać inaczej niż bez tej świadomości. Co jest, od razu mówię, głupie. Po to ma człowiek rozum, żeby sobie odniósł tekst do rzeczywistości i sprawdził, czy jest prawdziwy.

      Kwestia wiarygodności jest istotna wtedy, kiedy ktoś (poeta, papież, pan od wuefu) próbuje czegoś uczyć, głosić jakieś zasady, wymagać od nas życia według nich. W takich przypadkach Biblia radzi sprawdzić, czy nakłada na lud ciężary, które też sam nosi.

      I tak gdy Gałczyński pisze o tym, żeby Anioł Boży zesłał noc długich noży, albo pisze o Stalinie, to patrzymy, jak chłop żył i stwierdzamy, że i w jednym, i w drugim przypadku jest kompletnie niewiarygodny. Więc zarzucamy lekturę ideologicznych tekstów Gałczyńskiego i bierzemy się za ,,Zieloną Gęś''.

      A już w wypadku Rafała Wojaczka nie ma znaczenia, jak żył autor. Wojaczek nie jest moralistą. Nawet, gdyby był abstynentem i właśnie kończył siedemdziesiątkę bądź się do niej zbliżał, te wiersze byłyby warte tyle samo.

      Usuń
    10. Absolutnie się z tym zgadzam cały czas o to mi chodziło.

      Usuń
  3. "czytając ,,Przesłanie pana Cogito'' z wiedzą, że Herbert najprawdopodobniej blagował co do swojej przynależności do AK czy dowodzenia oddziałem po wojnie możemy go odebrać inaczej niż bez tej świadomości." - to znaczy jak możemy go odebrać?
    tym bardziej, że o dziwo dodałeś "lub czasopisma", znaczy - "najprawdopodobniej"i jeszcze bezpieczniej, po redachtorsku -"możemy".

    jak wobec tego odbierać Feuchtwangera, Druona, o całej reszcie artystów przedstawiających historię nie wspomnę?

    troszkę się zaplątałeś, przeczysz sobie: u jednego każesz wyrzucić morderstwo (a gdyby tak zatłukł twoją siostrę?), bo ślicznie się go śpiewa, a Herberta, co do którego nawet Ty pewności nie masz (po cholerę więc dajesz jako przykład) - każesz odebrać inaczej.
    chaos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zaraz po tym dodaję,,Co jest, od razu mówię, głupie.'' Nie,,każę wyrzucić'', stwierdzam tylko, że zatłuczenie kogoś na śmierć nie odbiera (o niesprawiedliwy świecie) talentu kompozytorskiego i wokalnego.

      Co do Herberta nikt pewności nie ma. Joanna Siedlecka w ,,Panu od poezji'' na podstawie tego, że w żadnym źródle nie da się potwierdzić udziału Herberta w konspiracji (poza Herbertowymi hagiografami) stawia mocną tezę, że partyzantka została Herbertowi doklejona w ramach ubrązawiania. Co, powtarzam, nijak się nie wiąże z wierszami.

      Herbert to jest akurat zły przykład, a rzuciłem nim, bo notka Herbertowa mi po łbie chodzi od długa. Zły przykład, bo był moralizatorem, ale akurat w jego przypadku spójność temu moralizatorstwu daje powojenna biografia.

      Usuń
  4. Gałczyński był szmatą, Wojaczek pijakiem, Herbert ześwirował na punkcie swojego niepokalania. Nie kwestionując ich wyjątkowego talentu, każdy ma prawo im to wyrzucić w życiu chodzi przecież o prawdę. Prawda o człowieku to prawda o jego całym życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale panie, pan sie bedziesz z tymi poetami żenił, czy ich czytał? W pierwszym przypadku badanie charakteru niezbędne, w drugim - niekonieczne.

      Usuń
    2. Pewnie jakbym się żenił z kobietą to od niej akurat bym się prawdy nie dowiedział. A w zasadzie dowiedziałbym się tego co by chciała. Lubimy sobie poszatkować życie jak nam pasuje i wyobrażać sobie o naszych wyborach co jest wygodne. Kac życiowy szybko przechodzi.

      Usuń
  5. wybacz, że uwierzę Herbertowi. Nie tej pani.
    Kaca nie miewam, piję tyle, by się potem nie męczyć - to też taka przenośnia, bo my tu prawie o literaturze. Co czytam, to też mój (najczęściej, teraz, w całkiem dorosłym życiu) wybór. Nie mówiąc o autorytetach.
    Tak mi pasuje. O ile to możliwe - staram się być szczęśliwa.

    http://www.youtube.com/watch?v=h18k4lrfsL4

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor bloga broni swojego idola, ślepo niczym fan jakiejś rockowej grupy. Dla mnie on jest piękny jako filozof pykający fajeczkę z rozwianym siwym włosem i równie mi się podoba jako młodziak w esbeckim mundurze. Nie wyrzucam ale nie dam się przekonać że nie wolno pamiętać chociażby to miało grozić faszyzacją mojego biednego umysłu.

      Usuń
    2. 1. Gdzie kogo bronię?

      2. Jakiego idola?

      3. Gdzie piszę, że nie wolno pamiętać?

      Usuń
    3. Ale nie wolno przypomnieć że nim został mędrcem to był totalitarnym trybikiem.

      Usuń
    4. Ależ wolno. Niemniej jeśli ktoś stosuje argumentację ,,opis globalizacji Baumanna jest do dupy, bo Baumann był w KBW'' powinien być świadomy tego, że na moje oko daje wyraz swojej głupocie.

      Usuń
    5. Przede wszystkim jest ofiarą mediów, które jedne są za inne przeciw. I teraz jedni chcą dopieprzyć innym, został bohaterem mimo woli w rozgrywce politycznej, nie sądzę że by któraś ze stron była w tym sporze lepsza. Podejrzewam że staruszek ma to głęboko gdzieś zna swoją wartość. Jestem kiepskim adwersarzem w tej dyskusji jego poglądy znam dość powierzchownie. Nie zauważyć nachalnej zadymy medialnej nie dało się uniknąć bo czytam wybiórczo wyborczą i oglądam telewizję. Ponowoczesność, czy opis globalizacji, czy inne pomysły dotyczące np. struktury demograficznej Europy obronią się same jeżeli są istotne dla cywilizacji. W ciągu pół wieku umrzeć można nieskończoną ilość razy poglądy zmienić też. Przecież żyjąc robimy to setki razy w mniej lub bardziej istotnych sprawach. Trzeba mieć pecha albo być politykiem żeby trafić na łamy mediów, które jedne będą nas spowiadać i zalecać pokutę inne rozgrzeszać. W każdym razy dzięki za zwrócenie uwagi na różne ciekawe aspekty życia współczesnych, rozruszanie stetryczałych szarych komórek.

      Usuń
    6. Pełna zgoda. Jeszcze większe jaja są z genderem. Kiedy tak pi razy oko w tym roku na początku okołokościelna prasa zaczęła straszyć gender studies, było śmiesznie. ,,Nie ma czegoś takiego jak ideologia gender, pacany'' - myślałem, chichocząc, o czem pisałem zresztą tutej na blo. A potem jakaś idiotka z lewej strony chlapnęła, że ,,ideologia gender wyzwoliła kobiety''. I się zaczęło. Teraz żadna strona dyskursu nie używa tego terminu zgodnie z jego znaczeniem. Patrzę na mecz kretynów z idiotami, trochę smutno, trochę śmieszno.

      Usuń
    7. A gdzie się podziało New Age?

      Usuń
    8. New Age to były humbugi, a tutaj mówimy o nauce i jej wykorzystywaniu jako pały na bliźniego swego.

      Usuń
    9. Bzdura bzdurę pogania. Kurcze kiedyś przez przypadek okazało się że moje zainteresowania idealnie odpowiadają ideologii New Age uwierzyłem. Ale w to że jestem wyznawcą gender to moja zniewolona kobita nie pozwoli mi uwierzyć. Niestety mój Kościół ma poważniejsze problemy i nimi powinien się zająć.

      Usuń
    10. Kościół ma poważniejsze problemy niż atak zbrodniczej ideologii gender, która wymordowała już cztery tryliony ludzi robiąc z nich uprzednio gejów? No bez jaj. Czytałem Frondę i nie uwierzę.

      Usuń
    11. Feministki mają za to ideologie równości, wolności, sprawiedliwości społecznej mogą oddychać pełnymi piersiami
      i w czym są lepsze. Ta genialna idea ma już swoich rycerzy, czarowników, wiedzmy i męczenników, tylko nie wiadomo za bardzo o co w niej chodzi. Nie wiem jak można wybrać płciowość za mnie wybrała heteronatura choć Mika Jaggera z łóżka bym nie wyrzucił

      Usuń
    12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    13. Efekt dezinformacji. Nie idzie o wybór, a o zdanie sobie sprawy z tego, że kulturowa interpretacja płci jest umowna i w jakiś sposób narzucana, jeśli człowiek sobie z niej nie zdaje sprawy.

      Usuń
    14. O, tu nieźle i krótko http://rownetraktowanie.gov.pl/aktualnosci/oswiadczenie-w-sprawie-nieprawdziwych-interpretacji-pojecia-gender

      Usuń
    15. Nie wiem co było w tym usuniętym komentarzu, ale wydaje mi się że jeżeli czymś zajmują się media to cała dyskusja doprowadzi tylko bicia się po pysku. Jestem w stanie zrozumieć umowność płci jako efekt interpretacji kulturowej. Ileż w historii ludzkości jest takich przypadków.
      Myślę w ogóle nie interesując się tematem zbytnio że biologia też splata się to z kulturą. Pierwiastek wychowania, co wpływa na naszą osobowość czy to co genetyczne i wrodzone czy właśnie proces kształtowania społecznego. Wydaje mi się po prostacku że ta cała ideologia wyciągnięta
      z badań nad procesem kształtowania osobowości ma na celu różnicowanie, spór politykę szukania wyimaginowanych zagrożeń. Po co się tym podniecać przecież moda na gender przeminie i będą się tym zajmować naukowcy co da jakąś szansę dojścia do jakiejś prawdy.

      Usuń
    16. Dyć to już było - lat temu parę nazad zajmowali się tym tylko naukowcy. I komu to przeszkadzało? Po promocji homoseksualizmu, kulturowym marksizmie, homopropagandzie i homoterroryzmie gender stał się wygodnym hasłem-wytrychem.

      Usuń
    17. Rzuciłem okiem na wskazane teksty i rzeczywiście może wk.... mieszanie dziadzia Baumana z gender. To tak jakby gosposie wiejskie wymieszały barszcz biały wigilijny z kapustą z grochem to po prostu jest niesmaczne/ wręcz obrzydliwe/. Musze niestety z przykrością przyznać że jest to totalne igranie i to w kraju w którym żadnego zniewalającego systemu wprowadzić się nie da.

      Usuń
    18. No co się dzieje panie, to nawet ja nie. Widzi mi się to tak: lud kościołowy trza nastraszyć jakimś dżenderem, bo sobie od kościoła pójdzie. Ale wtedy lud kościołowy robi się nerwowy, więc ludem kościołowym można straszyć naobkoło i lud niekościołowy robi się spanikowany. Gdzieś na marginesie tych zabaw rośne sobie i dojrzewa ruch narodowy, który jest dobry, bo daje poczucie elitarności przy jednoczesnych niewielkich wymogach intelektualnych. A odpowiednikiem po drugej stronie jest okołopalikotowe bawienie się w lewicę laicką. W całym tym burdelu nikt nie ma interesu w tym, żeby lud jakikolwiek cokolwiek ogarniał, im bardziej ogłupiony, tym lepiej. Jest wesoło.

      Usuń
    19. Pomyśleć że dawni wystarczyło wszystkich nastraszyć piekłem i wszystkie od prawego do lewego się bali.

      Usuń