Ale do tego czasu, tzn. do przepoczwarzenia się w dorosłą kurę, siedzą sobie to tu, to tam i tym razem trafiły do nas. Jest z tym kupa radości. Dzieci już rozpoznają krwawnik, który lud kalenberski dawał drobiowi odkąd Sobieski na Kalenberku husarzy poił. Zaglądają do nich. Nadają imiona. Uczą latać (nie martw się, podatniku, już to sobie wyjaśniliśmy. To były tylko przymiarki, serio). Poją. Karmią Żywią i bronią. A Łucja im śpiewa.
A nocą, gdy wszyscy już śpią, podnoszę polar, pod którym śpią. Łypią na mnie czarnymi paciorkami, mrugają.
- Teropody, nie wygłupiajcie się. Wiem, że to wy - zaczynam. A one nic, udają, że nie wiedzą, o czym mówię. Dziobią słomę, podfruwają.
- Teropody. Bądźmy poważni. Nie ma co chować głowy w piasek. Tym bardziej, że tu nie ma piasku. Kto spróbuje schować głowę w piasek, przypieprzy w beton. To ja powiedziałem, chociaż brzmi jak Konfucjusz - tu osiem dziobów uniosło się. Słuchają.
- Słuchajcie, teropody. Sprawa jest. Jak pamiętacie, zaczynaliśmy jako takie całkiem fajne, śmiszne szczurki, co nie? No to potem się pozmieniało. Nie mówię, mieliśmy niezłe momenty. Na przykład megafauna. Pięciometrowe leniwce, kurde, to było coś! Rozmach! Fantazja! A jednocześnie ten sympatyczny autoironiczny dystans, żadnej bombastyczności. Le-niw-ce! To było coś. Ale dobra. Dość tego. Słuchajcie, sprawy poszły źle. To, w co teraz wyewoluowaliśmy, jest nieludzkie. Zagraża planecie, łapiecie?
Słuchajcie, teropody. Musicie wrócić do swojej normalnej postaci.Urosnąć. Zrzucić pióra. Zapuścić kawał kła i pazura. Ktoś musi zrobić porządek. Liczę na was - mówię i sypię karmę. - Liczę na was. Nakrywam polarem, idę spać. Świat będzie uratowany.
Właśnie tak! :)
OdpowiedzUsuń