Trwają rozmowy na linii Kraków-Kolbuszowa Górna (Kalenberek) - Kijów. Skończyłem prace nad tłumaczeniem zbioru Pawła Korobczuka. Te nieprzespane noce, te godziny spędzone na szukaniu brakujących pojedynczych rymów, które zamknęłyby jakąś całość, wszystko to kończy tylko pierwszą połowę pracy. Przed nami jeszcze roboty kupa. Nie wiem jeszcze, z przewagą czego. Jestem jak szesnastowieczny szkutnik, który odkłada ciosło, ociera pot z czołą i choć wie, że przed nim jeszcze przeprawa przez ocean, na którego drugim brzega czeka w najlepszym razie oskalpowanie, to parzy na korab wyciosany temi ręcami i myśli sobie
kurde, ależ zacnym korab uczynił.
***
Zobaczyliśmy za dużo. Chyba nam to wybaczą
I wybaczą nam też, że niczego nie widzimy.
W powodzi informacji, poszukiwaniu znaczeń
lepiej czasami bywać prymitywem.
I rozumiem już, że trzeba się więcej całować,
choćby z raną, na której bandaż i gaza jałowa.
Pawło Korobczuk, z wiersza ***(widzieliśmy tak wiele). Przeł. J. Radwański
mocny i piękny fragment...
OdpowiedzUsuńPawło to świetny poeta. Dwa wiersze z tego zbioru ukazały się na Salonie Literackim:
OdpowiedzUsuńhttp://salonliteracki.pl/new/ludzie-wschodu/167-pawlo-korobczuk-nie-napisze-o-cieplej-wannie
http://salonliteracki.pl/new/ludzie-wschodu/682-pawlo-korobczuk-trzydziestka
Zajrzałam. Świetne. To są tłumaczenia, prawda?
UsuńTak, oba przekłady moje. Nierymowane wiersze Korobczuka ukazały się też w antologii Cząstki pomarańczy, w tłumaczeniach Anety Kamińskiej.
OdpowiedzUsuń