wtorek, 27 marca 2018

Jak żyć, będąc piłkarzem

No więc to jest tak, że kopiesz tę piłkę od małego, że zbierasz piłkarzy, że wieszasz w pokoju. A potem jesteś w jakiejś szkółce pilkarskiej, a może cię tylko pierwszego wybierają do składów na wuefie, a potem tłuczes się po boiskach jakiejś piątej ligi, potem czwartej i wszystko idzie dobrze aż tu nagle okazuje się, że na kursie kolizyjnym jest trzydziestka, dla piłkarza emerytalna.  I już ani kierownicą odbić, ani dać po hamulacah, jedziesz jak dziewczyny z TaTu, 200 na godzinę pod prąd. I wiesz już, że poza tę szatnię czwartoligowej drużyny wyjdziesz tylko na boisko tej samej właśnie czwartoligowej drużyny, że to jest, zasadniczo koniec, pułap, że nawet jeśli  gdzieś była ta tajemna ścieżka złota, ten zakręt jakiś ukryty, przeście podziemne do orzełka na koszulce, do lig tych prawdziwych, tych które się ogląda i kórymi się żyje naprawdę, to nie wiesz, gdzie była ani czy była, a nawet, gdybyś wiedział, to już go w nią nie skręcisz, jest za siódmą górą, za siódmą rzeką.

I mimo to wstajesz, poprawiasz nagolenniki, i wychodzisz.

Nie wiem, czy jest większa siła. Nie w tej galaktyce, nie w tej lidze.

3 komentarze: