Wychodzę rano posłuchać, czy się pasą i nie. Meczenie od sąsiadowego podwórka. Biegnę i widzę, że baranek wpadł do odkrytego szamba sąsiada. Oparł się o coś nóżkami, wystaje mu głowa nad powierzchnię i to ta głowa tak meczy. Wyciągnąłem za rogi, dobrze, że już mu urosły. Zagoniłem owce do stajni. Ale baranek nie dobiegł, zagubił się po wyciągnięciu z tej gównianej sytuacji. Narzuciłem tylko roboczy polar. Poszedłem, wziąłem go na ręce i zaniosłem do reszty.
Chodzi mi o to, że gdybyś pisał/a jakąś piątą ewangelię, chciałbym, żeby ta przypowieść się w niej znalazła.
bo.... np... są ludzie. No. zwyczajni. Np. Muzykant. Albo inny Lasowiak. By zechlali. A Ewangelie są rozmaitej numeracji.
OdpowiedzUsuńtoteż żem nie wyciągnoł, żeby Ewangelije pisać, ino żeby zechlać,trochę późni, jak z szamba obeschnie i jeszcze se podrośnie.
OdpowiedzUsuń