Chrapanie chrap, łyp okiem i już wiem, że nie jesteśmy sami. Coś patrzy na nas z mgły. na dziki za późno, więc sarny albo dżip gieologów. Gieologi były trzy tygodnie temu. Kasia zgodziła się, żeby szukali u nas gazu. powiedziałem jej potem, że wszystkie historie o Indianach tak się zaczynały, ale już było za późno.
Więc jedziemy dalej. Dojeżdżamy do rozjazdu. W lewo skręcimy, to dojedziemy do asfaltówki w Kupnie. W prawo - do asfaltówki na Sędziszów. Lesie, koniu, to coś we mgle, nie wiem, jak to powiedzieć. Jesteśmy otoczeni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz