Staje przede mną czasem Szatan i mówi, że jestem do dupy. Że mam trzecie dziecię w drodze, a zamiast zarabiać piniondze duże, zajmuję się samymi niedochodowymi rzeczami. Że co ze mnie za ojciec, jak stan konta mego jest stanem podgorączkowym.
Zawsze mnie wtedy biorą autentyczne wyrzuty sumienia. I skłonny jestem wtedy ulec, ale Szatan zapomina o jednej rzeczy. Może i ja bym się temu Babilonowi sprzedał, ale kłopot polega na tym, że Babilon nie chce mnie kupić. Pisanie wierszy czy granie na drumli to nie są rzeczy, za które System płaci jakąkolwiek cenę, a już w żadnym wypadku cenę wartą duszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz