czwartek, 5 marca 2015

Nawet Stalin się czasem w życiu przydaje



Rosjanie są, jacy są, ale jak coś robią, to robią. I jak zrobili paradę na zakońzenie II wojny światowej, to zrobili z przytupem. Defilada jak stąd do Maroko. Tysiące żołnierzy, czołgi, armaty, haubice, traktory, helikoptery, hulajnogi, vouchery, pterozaury. No kuźwa wszystko, normalnie wszystko. Wśród tego wszystkiego niemieckie sztandary i jeńcy, w tym Ślązacy, w tym pradziadek. I na to wszystko patrzy sobie z trybuny wysokiej Józef Stalin, we własnej swojej osobie. On patrzy na jeńców, a jeńcy patrzą na niego.

No i nie ruszała mnie jakoś ta historia bardziej niż inne historie rodzinne, dopóki nie przeczytałem w Leksykonie życia i twórczości Michaiła Bułhakowa Borisa Sokołowa, że Bułhakow Stalina co prawda nie spotkał nigdy osobiście, ale rozmawiał z nim przez telefon. I wtedy, jak grom z jasnego nieba, jak nóż bandyty w ciemnym zaułku poraziła mnie oczywista dosyć myśl: POZNAŁEM FACETA, KTÓRY WIDZIAŁ FACETA, KTÓRY ROZMAWIAŁ PRZEZ TELEFON Z SAMYM BUŁHAKOWEM. Cokolwiek by się nie działo, jest w tym wszechświecie niteczka łącząca mój żywocik z Michaiłem Afanasijewiczem.

Odkąd zdałem sobie z tego sprawę, mam  niezachwiane poczucie własnej godności. Tutaj poniżej jest okienko komentarza. Cokolwiek w nie nie wpiszesz, i tak będę je miał.

2 komentarze:

  1. a więc to dlatego!
    ci wszyscy artyści pisali wtedy treny żeby uczcić śmierć Człowieka Który Rozmawiał Przez Telefon Z Bułhakowem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ba! A w każdym razie na pewno ci, których lubię.

      Usuń