Jest taka sprawa. Niedawno przetłumaczyłem kawałeczek prozy Jarosławy Łytwyn. Można go sobie przeczytać o, TUTEJ Polecam, bo fajny. I jest taka sprawa. Bo Jarosława to ciekawa postać w ogóle. Urodziła się na Kamczatce, pisanie po ukraińśku to dla niej kwestia świadomego wyboru. A trzeba Wam wiedzieć, że być prozaikiem ukraińskojęzycznym a rosyjskojęzycznym to wybó między rynkiem kilkudziesięciomilonowym a kilkusetmilionowym, tak więc to jest wybór odważny. W ogóle dzięki niej myślę sobie o sytuacji ukraińskiej literatury, w której decyzja ,,zostanę poetą" poprzedza następną decyzję: wyboru języka. Każdy ukraiński poeta lub prozaik pisze po ukraińsku, na zasadzie świadomego wyboru między dwiema możliwościami. I Jarosława zwróciła mi uwagę na to, że przecież polscy emigranci już stoją przed takim samym wyborem. No wiecie, ludzie na Wyspach na przykład. Znaczy się, polszczyzna też już staje się kwestią wyboru. Też musi powoli zaczynać walczyć o siebie.
Tak więc, widzicie, nie dość, że fajnie pisze, to jeszcze ma olej w głowie. I pytała mnie ostatnio, czy był jakiś odzew na jej tekst, bo jest z kultury, w której życie literackie jest jeszcze w stanie lepszym niż przetrwalnikowy. I na razie poza pytaniem Joanny Lewandowskiej, czy tłumaczę tylko wyjątkowo ładne autorki (to nie jest kwestia wyboru, tak się jakoś dzieje samo), odzewu niet.
Tak więc prośba gorąca. Zróbcie hałas dla Jarosławy. Ja jej wszystko przełożę i przekażę. Czekam na komcie, maile, telegramy.
A liczy się hałas wewnętrzny? O inny trudno, bo dzieci śpią.
OdpowiedzUsuńFragment bardzo. Choć wzięło mi się po nim na sentymenty w stylu chleb, wino i kacek. Rozumiem, że żeby przeczytać resztę, musiałabym się nauczyć ukraińskiego?
Alibo znajść jakiegosi szejka, co by zajechoł przed mojo chałpe luksusowo furmanko w śtyry kunie zaprzągnieto i powiedzioł: neści grajcara, tłumacz i wydej.
UsuńSytuacja wygląda tak: w tej chwili robię fafnaście rzeczy naraz. Tumaczę zbiór wierszy Pewnego Ukraińśkiego Poety i fizycznie nie ogarnę jeszcze tłumaczenia prozy. Tak że ten, teges. Ale ukraiński jest bardzo podobny do polskiego. Wystarczy pamiętać, że p to r, y to u, w to sz, a c to s i że dywan to tapczan i jakoś leci.
spoko leci. poza tym liczba polonizmów w ukraińskim wynosi około 17 000 wyrazów. tak że ten...
Usuńto ja pisałem
UsuńWiem.
Usuń