Chciałbym napisać, że czytam ,,Oczami radzieckiej zabawki'' Usenki. Ale nie. Ni mo czasu, cza czytać mądre mądrości o językach regionalnych, więc podczytuję tylko. Na razie udzieliła mi się Usenkowa ostalgia, chłop ładnie pisze o dzieciństwie w bloku wschodnim. Od dwóch dni mam w głowie trochę tego wyidealizowanego przez Usenkę świata. Gdy więc usłyszałem dzisiaj w sklepie, jak jedna pani kasjerka zagdnięta o fajki przez panią klientkę krzyczy do drugiej pani kasjerki ,,Ej, masz niebieskie Wołgi''? myślałem, że się przesłyszałem, że mój mózg o konsystencji zjełczałego sera pleśniowego (ostatnio przynajmniej) generuje mi klimaty a'la Goodbye Lenin, żeby mi się milej na duszy zrobiło. Ale nie, bo pani kasjerka powtarza ,,Niebieskie Wołgi! Karton cały!" A druga odpowiada ,,Masz te Wołgi!". Znaczy to fajki rzeczywiste jednak. O, te:
Czyli to nie mi się mózg zrusyfikował jednak. To kapitalistyczne, imperialistyczne szlugi się paniom zrusyfikowały. Trochę ulga.