poniedziałek, 14 kwietnia 2014

List do młodzieży z Orzysza (otwarty nad czajnikiem)


Droga Młodzieży, 

przede wszystkim dzięki wielkie, że wysiedzieliście ze mną godzinę. Stosunkowo mało się wiercąc, stosunkowo dużo pytając, słuchając i rozumiejąc. Miło jest podbudować sobie wiarę w ludzkość od czasu do czasu. Tym bardziej, że po powrocie stwierdziłem, że ktoś mi z łąki zarąbał łańcuch do pasania konia. 

Ale jako żem z wykształcenia nauczyciel-polonista i pedagog skończony, mam po naszym spotkaniu lekkiego kaca moralnego. Moje opowieści o czytaniu pod ławką na matematyce mogły w Was, droga młodzieży wytworzyć mylne przekonanie, że matematyka i w ogóle ścisłe przedmioty są be. Tzn.prawdopodobieństwo, że do Waszej kariery matematycznej trumny gwóźdź wbiłem ostatni jest znikome, ale jednak żeby spać spokojnie napiszę, co muszę.

Otóż: przedmioty ścisłe są fajne i ważne. Dobrze, że ludzie projektują dzięki nim mosty, które się nie zawalają, bo fajnie jest stać potem na takim moście i patrzeć w dół na rzekę. Albo fajnie, że dzięki prawom fizyki i innych takich samoloty częściej nie spadają niż spadają, bo zdecydowanie lepiej pokazywać dziecku na niebie jakiś latajłok bajeczny niż musieć szybko przełączać wiadomości, bo worki czarne z blach pogiętych właśnie wynoszą. I mi jako wierszoklecie w niczym nie uwłacza to, że odróżniam jednostkę astronomiczną od roku świetlnego, a wat od oma, a te dwa z kolei od dżula. Choć bez bicia przyznaję, że poza naprawieniem gniazdka scyzorykiem na studiach w mieszkaniu wiedzy tej nie użyłem chyba nigdy.

Inna sprawa, że inżynierowi od betonu nie zaszkodziłaby umiejętność twórczej interpretacji Sonetów krymskich. Tymczasem cały system edukacji, zwłaszcza wyższej, zmierza ku temu, żeby w inżynierach od betonu i w Was, droga młodzieży, wytworzyć przekonanie, że umiejętność ta jest nie tylko zbędna, ale z natury swojej gówno warta. 

Tu już nie chodzi o wyrabianie w Was, droga Młodzieży, piórami dziennikarskimi i nie tylko, przeświadczenia, że po filologii klasycznej czy etnologii nie znajdziecie pracy (co najmniej jakby w studiowaniu o jakąś pracę chodziło), ale o działania całego systemu. Nie możecie już studiować bezpłatnie dwóch kierunków. Niby drobiazg, ale uderza głównie w kierunki humanistyczne - do tej pory to właśnie one były wybierane jako drugie kierunki studiów. 

A jak już jakiś kierunek humanistyczny studiować będziecie, to zmierzycie się z bidą i nędzą na uczelni. Kasa na badania, owszem, jest, ale raczej na takie, które będzie się dało  w możliwej do przewidzenia przyszłości ometkować i sprzedać ludziom za kasę jeszcze grubszą. Nie, droga Młodzieży, badania nad pastorałkami poleskimi się do takich badań nie zaliczają. 

Patrzymy sobie, jak przekonanie kretynów wszelkich epok, że ważne jest tylko to, co daje się zeżreć, zostało podniesione do rangi rozwiązania systemowego. 

Tymczasem, wybacz, droga Młodzieży, że użyję patosu, ale raz na kwartał wypada, bez nauk humanistycznych, czyli myślenia o człowieku i sprawach ciemnych i jasnych jego ojczyzna nasza kochana i reszta świata zginą jak lapis w dupie. Bo wiadomo, postęp jest bardzo fajny, ale jednak dobrze jest, gdy obok niziniera, co rozszczepia atom jest jakiś czarnowidz, któremu przyjdzie do głowy, że ktoś może za tegoż atomu pomocą spopielać ludzi tysiącami. A humaniści to czarnowidze urodzeni, bo znajomość natury ludzkiej do czarnowidztwa predysponuje jak nic. 

I tak, można tym humanistycznym kierunkom obcinać dotacje, można wszystkie te pisaniny uznawać za zbędne lekkoduchowe zabawy, ale trzeba sobie jednocześnie wtedy naszykować gruby, sękaty kij. Bo bez tej kulturowej pazłotki znajdujemy się w punkcie, w którym czterech osiłków przegada każdego jednego filozofa, a rację zawsze mają ci, co w odpowiednio dużej kupie odpowiednio raźno maszerują. Dał nam przykład Stanisław Ignacy, jak się w takich razach zachowywać.  

Tedy też, droga Młodzieży, uczcie się matematyki, ale i wierszydeł nie zaniedbujcie. 

A w ludzkość jednak można trochę wierzyć, bo ten łańcuch, co mi go niby ukradli, to moja żona dzisiaj znalazła. Był tam, gdzie go zostawiłem, tylko wzrok na czytaniu straciwszy skubańca nie zauważyłem w trawie. 


8 komentarzy:

  1. Janurzu czcigodny, jeden z Twoich najlepszych tekstów! : D
    uwieeelbiam : ))

    i wiele racji Ci przyznaję humanisto skończony, albo nieskończony właśnie, ale sobie tak franaszkowym przykładem nauczona fiedorczukową nutą westchnę - a dzie biolodzy? ; D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biologia jest dziedziną ścisła. Jednakowoż obecnie odchodzi się już od tego dość (jak nowe czasy) anachronicznego podziału.

      Usuń
    2. Jako czytelniczka tekstu Fiedorczuk (którą skądinąd lubię) winnaś zapytać ,,a gdzie biolożki''?

      Usuń
    3. fuj. nie cierpię słowa biolożka. odkąd pamietam jestem biologiem, a nie biolożką ; D

      Usuń
  2. Świetna odezwa. Oby się młodzież odezwała, miast odmruknąć półgębkiem:-))). Na szczęście umysł "ścisły" nie zawsze oznacza ściśnięty. Zresztą umysł warto rozwijać; po to, by kierował się prawami logiki. Nie tyle istotna jest dziedzina (nabytej) wiedzy, co sposób jej zastosowania. I jeśli nawet prawdą jest, że ludzie o "logicznym" umyśle nadają się do studiowania tzw. kierunków ścisłych, to całkowitą nieprawdą jest (dość powszechnie panujące) przekonanie, iż ci, którzy tej cechy nie posiedli, poradzą sobie na humanistycznych. Nieprawda, bo oni nigdzie sobie nie poradzą. Filologie, nawiasem mówiąc, są niezwykle logicznymi kierunkami.
    Po tym przydługim wywodzie ośmielę się (aczkolwiek bardzo nieśmiało ośmielę) zauważyć, iż zdanie rozpoczynające się od "I mi jako wierszoklecie" zręczniej brzmiałoby: "i mnie..." Bo wierszoklecie jak najbardziej przystoi zaczynać od "I". Sama z upodobaniem praktykuję. Czy jeszcze gdzieś tam pokutują te przestarzałe zasady, że od "I", bądź "Ale" zdania się nie zaczyna? Tak tylko z ciekawości pytam, bo w tekstach literackich tego typu zabiegi stylistyczne muszą być uprawnione. Choćby dla nawiązanie do poprzedniego tekstu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja zupełna z tym ,,mnie''. Nie wiem, czy jest zasada, żeby nie zaczynać zdania od ,,I''. Jeszcze w podstawówce mojej była, ale to się działo w ubiegłym stuleciu, tak że ja to nie wiem, pani dziejko.

      A logiki to już rzadko na którym kierunku humanistycznym uczą. Ech żyzń, żyzń, suka pasljednaja.

      Usuń
    2. Orzysz ty gdzie się ty szfendał, znam te rejony toż to był za LWP karny poligon, tam się za karę zapieprzało po 90 km w pełnym rynsztunku i z KBK AK co lufę miał z ołowiu. Pamiętam jak sojuszników z T 72 wyciągaliśmy po kawałku do puszek cynowych/ coś im ta amunicja bez łuskowa wybuchła/.
      Cytując naszych wielkich poetów wyciągnąłem ptaszków z dziury ale nie wiem który, który. A teraz taka pacyfa i wiersze można słuchać i Nowaka i Gephart gwiazdę chóru naszej armii i tak pięknie jest że za chmurami niebiosa. Powiedz mi szczerze czy kolega się nie nudził ?

      Usuń
    3. O tak, o Orzyszu słyszałem. Coś mi się kołatało, jak mijałem poligon kilometrami się ciągnięcy, że coś z tą jednostką niehalo było. W domu się dopytałem i się dowiedziałem, że dobrze mi kołatało, że niedobrze się Orzysz kojarzy.
      Sojusznikom wicznaja pamjat'
      Jak napisał Cyprian Kamil Norbi, autor przeboju ,,Rowery'' i wybitny obrońca Monte Cassino, człowiek inteligentny nigdy się nie nudzi. A już tak na serio - nie, poeci stłoczeni w jednym miejscu na parę dni tworza fajną społeczność, wśród prezentacji festiwalowych było sporo dobrych rzeczy, trafiały się i perełki (jedną się dziś podzielę), a spotkanie z ludźmi, którzy są po drugiej stronie mikrofonu, słuchają wierszy i zadają pytania jest rzeczą bezcenną zawsze. Geppert nie słyszałem, bo dziecko usypiałem, taka sytuacja.

      Usuń