Spinacz jak Spinacz. Kapele zagrały, deszcz popadał.
Gwoździem imprezy, absolutnym wcieleniem folku był ogródek. Między ogródkami piwnymi a sceną, na samym środku festiwalu był ogródek. Między potężnym nagłośnieniem a potężnym zmechaceniem zbiorowym rósł sobie koper, porzeczka czarna i malyna.
Wszystko ogrodzone i pilnowane przez Sotery w kamizelkach taktycznych, z litrowymi pojemnikami z gazem i pałkami.
Ogródka pilnowali też dyskretnie tajniacy z dystansu.
To był najbezpieczniejszy koper w galaktyce.
200% folku.
Oj tam oj tam. Chłopaki się taktycznie poustwaiali co by nie prowokować tych tłumów ludzi i nie litrowe pojemniki z gazem ino 400ml czy jak kto woli 0.4 L
OdpowiedzUsuńHe he dobre ! Zagazował a mógł zabić ...
OdpowiedzUsuń