Regularnie mijam furgonetkę z napisem „Piotruś Pan. Solidny
partner”. Firma produkuje cośtam cośtam, w każdym razie haslo mi się podoba, bo
dowodzi, że utajone pokłady poczucia humoru drzemią nawet w firmach
produkujących cośtamy cośtamy.
Od każdej reguły są jednak wyjątki. Dla jednego z wyjątków
piszę bajki i uwzględniam uwagi – nie jestem pod bajkami podpisany, a klient
dobry, więc uwzględniam też głupie. Oczywiście, dopóki nie szkodziłyby
czytelnikom, czy raczej słuchaczom tekścików.
W jednej z bajek dzieci chcą zrobić niespodziankę dziadkowi,
który całe życie był kucharzem okrętowym i na falach wzburzonych omlety
puszyste robił, etc. W tym celu przerabiają mu łazienkę na łódź podwodną – ryby
na ścianach malują, peryskop ze starej rury na środku mocują, wydupcają lustro
i wieszają koło sterowe, takie DIY z kartonu, etc.
Bajkę trza było przerobić. Klient (jakaś dziunia z działu
czegośtam klienta) uznaje, że bajucha może zachęcać dzieci do cyt. „demolowania
łazienek”.
Rzut oka na półkę w pokoju starszaków. Do czego zachęcają te
książki? Muminki – wiadomo, do chodzenia na golasa po świecie Bożym i palenia
tytoniu (Włóczykij). Sajo i bobry – do hodowli zwierząt chronionych, która jest
nielegalna*. Pippi – do bicia dorosłych. Alicja w krainie czarów – do wpieprzania
grzybów halucynogennych. O Trygławie!
Bajki są m.in. od tego, żeby przeżywać w nich to, czego nie
można przeżyć normalnie, niezależnie od tego, czy chodzi o naprawdę dobre bajki
czy moje chałturki. Jest w bajkach taki rys kompensacji tego, czego dziecku
brakuje, przede wszystkim możliwości samostanowienia i dokonywania wyborów i to
jest część bajek niezbywalna. Gdyby dzieci w bajkach miały robić tylko to, co jest
bezpieczne i nieszkodliwe, nikt by bajek nie czytał.
A Hania mówi, że jak będzie wiosna, wszyscy będą chodzić na
golasa.
Ani chybi, wpływ Muminków
* Tyczy się to też dzikich ptaków. nawet wróbla hodować nie
wolno, bo wszystkie wróblowate są w Polsce pod ochroną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz