Dwie wiadomości
są i jedna jest dobra, a druga zła. dobra to taka, że w czasie pamiętnych
improwizacji z Madziarami mikrofon był włączony. Zła to taka, że wyłączony był
mikser na drugim końcu kabla mikrofonowego.
Z jednej strony
to dobrze, bo wybór nagrań do pierwszej części retransmisji we Wszystko Jest
Folkiem poszedł szybko. Nie trzeba było wybierać w godzinach nagrań jamowania.
Z drugiej strony
to tyż dobrze. Granie, z którego nagrań nie ma jest lepsze o jakość wyobraźni
słuchającego opowieści o graniu. Zawsze się zastanawiałem, ile w opowieściach
Kotuli o występach zaprzedanych diabłu skrzypków, które miały kończyć się
zbiorowym transem i orgiami nie tyle koloryzowania, bo Kotuli wierzymy jak
Ewangelistom, co nie, ale prawdy o muzyce tych ludzi. Czym była ta muzyka, bo
ludzie przecież równie dobrze mogli odpływać w zaduchu, tańcząc przy rytmicznym,
brzydkim rzępoleniu. Coś mi mówi, że jednak nie, ale granie z Madziarami na zawsze
pozostanie w tej kategorii, co potańcówki ze skrzypkami Kotuli, w kategorii
muzyki wyobrażonej, najlepszej, jaka może być.
a teraz siadać mi na dupe i poprawić migusiem ten wpis z kąta logiki zdaniowej(może być i własnego), bo kiedyś będzie z tego książka i ja Ci to mówię, a jak ja mówię, to znaczy że tak będzie, bo ja rzadko mówię, tylko wtedy, kiedy coś wiem, albo mam do pedzenia
OdpowiedzUsuń:D
z tego bloga będzie książka. i to fajna :))
Usuńno to mówię, że będzie. w końcu mieszkamy i działamy w czymś co zdaje się wielką dziurą wypełnioną magicznym realizmem.
OdpowiedzUsuńa czasami realną magią
Usuń