Urodziny Hudaków to impreza, która za kilkadziesiąt lat doczeka się pomnika w rynku. Albo przynajmniej wiaduktu swojego imienia. Choćby ze względu na liczne odkrycia etnograficzne w ich trakcie dokonywane.
Ale gdy w czasie afterparty zaczęło się improwizowanie z Węgrami, to okazało się, że idzie się porozumieć automatycznie, bezsłownie i skutecznie. Kto wie, może cała chujnia z grzybnią świata tego wynika stąd, że w różnych sprawach trudnych porozumiewają się terroryści oficjalni lub nieoficjalni, w garniturach i mundurach? Gdyby w sprawach porozumień wszelkich wysyłać muzykantów, o strefie Gazy słyszelibyśmy tylko w kontekście produkcji oliwek czy czegośtam innego dobrego.
Drugie odkrycie to lud kolbuszowski. W ramach afterparty poszliśmy z projektem 555 grac na rynek. Pora przedpółnocna, ale po chwili lud zaczął się gromadzić. Najpierw w ilościach niedużych, czteroosobowych, potem większych. Lud był młody, częściowo zakapturzony i niekoniecznie trzeźwy. Z mieszkania w Kielcach pamiętam, że lud w takiej formie nie okazuje należytego Sztuce i Sztukmistrzom szacunku i w ogóle niezłe wyniki na krótkich dystansach zawdzięczam ludowi owemu. Ale lud kolbuszowski okazał się całkiem kultu, po jednej utworze prosił o drugą i w ogóle wszystko skończyło się tańcami, hulankami i swawolą, na szczęście niesłyszalną z zamkniętych kabin przejeżdżających suk.
Morał z tego taki, że nowemu, wypaśnemu rynkowi czegoś ewidentnie brakowało. Nas mianowicie. I dziana się jakiegokolwiek w przestrzeni wspólnej, która, jak się w niej pogra, staje się wspólna jeszcze bardziej.
P.S. Monikę Śnieżek kochamy za zdjęcia z wczoraj. Ale jeszcze bardziej za brak zdjęć z afterparty, czyli już w zasadzie z dzisiaj.
Spoko ,spoko.... najlepsze zdjęcie pani Moniki puszczę w piątek.;)Dzięki za całokształt było naprawdę miło.
OdpowiedzUsuńtero cza sie oczosnoć i wrócić do plastiku.... Ciężko....
OdpowiedzUsuńCiekawe co jest Matrixem?
OdpowiedzUsuń