niedziela, 12 maja 2013

Kocioł na piecu

No mówię, że kocioł na piecu. Przeglądaj internety dalej.

Dzisiejszy kocioł na piecu przypomniał mi historię pieca wyprodukowanego w 1971 roku przez Bydgoską Fabrykę Akordeonów. Pożyczyliśmy go w 2001 z kumplem, żeby zagrać koncert gdzieśtam. Ale od kogo? Nieważne. Piec był wielki i ważył dużo za dużo. Nie dało się go nieść, pchać ani ciągnąć. Zrobiliśmy ściepę na taksówkę. Taksiarz rzucił okiem na naszą zdobycz, jak ją pakowaliśmy do bagażnika. ,,Co chłopaki, piecyk''? ,,No'' - odpowiedzieliśmy i spojrzeliśmy po sobie. Stary, a kumaty, pomyśleliśmy, bo taksiarz był stary, był po trzydziestce na pewno, ludzie w tym wieku nie podejrzewają nawet istnienia wzmacniaczy gitarowych, tak się nam wydawało. Więc szacun dla taksiarza.  Jedziemy, jedziemy, dojechaliśmy, wyciągamy pod zainteresowanym żywo okiem taksiarza piecydło wielkie. Taksiarz patrzy, patrzy, wreszcie nie wytrzymuje i zadaje fundamentalne pytanie:

- A dzie tu się wodę podłancza?


1 komentarz:

  1. Jakie życie może być ciekawe,jak ciekawe mogą być wspomnienia z dzieciństwa.

    OdpowiedzUsuń