Dawno, dawno temu, w komciach na tym blogu ktoś powołał się na książkę ,,Herb miasta Kolbuszowa'' Wiktorii Helwin i Wiesława Walata. Wtedy szybciutko napisałem, że nie radzę traktować książki serio i obiecałem sobie, że kiedyś, jak będę miał chwilę, napiszę, dlaczego powinna leżeć na półce z science-fiction, a nie z regionalistyką.
No to chwila wiekopomna nadejszła. Chodzi o to, żeby książkopodobność tej pracy była rozmontowana i pokazana gdzieś publicznie w internetach na wieczną rzeczy pamiątkę. Bo, niestety, funkcjonuje na prawach pracy naukowej (a nie była nawet recenzowana) można ją znaleźć w kolbuszowskiej bibliotece bez karteczek ostrzegawczych ,,Uwaga, literatura s-f'', leży i dezinformuje.
Książka zaczyna się od obszernego wstępu o heraldyce jako takiej i żali autorów na szalejący postmodernizm, a także na to, że miasta mają loga obok herbów. Nie tu się kryje jednak danie główne.
Smakowitą przystawkę znajdujemy (jeszcze nie danie główne, uwaga!) w części poświęconej teorii Autorów na temat genezy kolbuszowskiego herbu. Krzyż - wiadomo. Splecione ręce - tutaj historia jest bardziej złożona. Autorzy, powołując się na książkę 500 zagadek o Rzeszowie i Ziemi Rzeszowskiej wywodzą tę część herbu z tzw. transakcji kolbuszowskiej, czyli dokonanego w 1753 roku podziału ordynacji Ostrogskich. Jak wspominają Autorzy Ta sławna ,,transakcja kolbuszowska'' (...) stała się powodem wielkiego skandalu polityczno-dyplomatycznego. Ładne początki, nie ma co. Jeden z punktów Statutu tej ordynacji stanowił, że ordynatem wśród kilku warunków musi spełniać i ten: mianowicie, ma być członkiem zakonu maltańskiego. Zakon używał na swoich monetach w Europie między innymi motywu splecionych dłoni. I krzyża. Co prawda na żadnej z przedstawionych monet nie używają obu motywów naraz, nie znajdziemy też w książce dowodów na to, by takie monety (zwłaszcza te z dłońmi) były używane w Polsce, ale nic to. Grunt, że pasuje do teorii. Kiedy więc ponad 100 lat później powstawał herb Kolbuszowej dziedzice Kolbuszowej konstruując herb miasta sięgnęli po krzyż, gwiazdę sześcioramienną z Leliwy - herbu Tyszkiewiczów, właścicieli Kolbuszowej i owe splecione ręce. Jeden z motywów, przypomnijmy, widniejący na monetach bitych w Europie przez zakon, którego członkiem musiał być ordynat podzielonej ponad wiek wcześniej w Kolbuszowej ordynacji Ostrogskich. Brzmi przekonująco, co? Autorzy mają na to dobry argument. Ano taki, że środowisko dziedziców Kolbuszowej myślało pro narodowo (pisownia oryginalna). Słaby argument tym bardziej, że dowodów na taką właśnie genezę herbu, jak przyznają autorzy, brak.
Ale danie główne kryje się gdzie indziej. W części następnej mianowicie, w której autorzy biorą się za współczesny herb Kolbuszowej i rozprawiają się z widniejącą w nim gwiazdą Dawida. Jak to robią? Bardzo prosto. Referują pracę Jacka Bardana Dawne pieczęcie i herb Kolbuszowej. Autorzy stwierdzają, że Bardan oparł się na relacjach Macieja Skowrońskiego i Naftalego Saleschutza dotyczących genezy i wyglądu dawnego herbu miasta. Wprost stwierdzają, że przytacza, cytuję, miejską legendę. Brzmi ostro i nawet wiarygodnie, jeśli się rzeczonej pracy Bardanowej w rękach nie miało. Bo jeśli się miało, to się wie, że autor przytacza też dziewiętnastowieczne przedstawienia kolbuszowskiego herbu widniejącego na pieczęciach z widocznymi liniami wewnętrznymi na gwieździe Dawida. Co z tym robią Walat i Helwin? Jajco. Zwyczajnie przemilczają. Reprodukują w swojej książce przedstawienia herbu bez linii wewnętrznych w gwieździe, te z widocznymi liniami pomijają. Z materiału badawczego wybierają tylko to, co pasuje do ich teorii, do faktów z nią niezgodnych się nie odnoszą. Udają, że ich nie ma. Jeśli czytelnik pracy Bardana nie zna, nie będzie przecież nawet wiedział, że jeszcze w XIX wieku herb Kolbuszowej przedstawiano również tak, jak dzisiaj - z gwiazdą Dawida pod dłońmi z widocznymi liniami wewnętrznymi.
Dlatego też, drogie dziatki, praca Autorów wspomnianych nie ma nic wspólnego z naukowością. Nie przedstawiają dowodów na swoją śmiałą teorię. Nie falsyfikują teorii Bardana, ba, nawet jak ją referują, to nierzetelnie, pomijając przykłady przedstawień dziewiętnastowiecznego herbu z gwiazdą Dawida, na które Bardan się powołuje. Próbują jego pracę zdezawuować manipulując materiałem badawczym, cenzurując archiwa. Jest na to określenie z języka izraelickich mieszkańców naszego sztejtełe: hucpa.
Jest w tej pracy także i deser. Interpelacja senatora Mieczysława Maziarza do Komisji Heraldycznej przy MSWiA. Senator dopytuje się m.in. czy zawodowy historyk (magister lub doktor historii UJ, jak zaznacza senator) jest w stanie odróżnić gwiazdę sześcioramienną od gwiazdy Dawida (a czy normalny podchorąży może być przyczyną ciąży? Czy normalny, zdrowy zając może zgwałcić uciekając? - Komisja Heraldyczna wydaje mi się równie dobrym adresatem i tych pytań). Senatora interesuje, czy gwiazda Dawida nie jest symbolem masońskim (ileż by to wyjaśniało w Kolbuszowej), ale przede wszystkim to, czy w herbie kolbuszowskim jest gwiazda Dawida czy gwiazda z herbu Leliwa. Do interpelacji senator dołączył reprodukcje przedstawień herbów, które też Autorzy Herbu miasta Kolbuszowa zamieścili również. Komisja odpowiedziała, że herb Kolbuszowej z gwiazdą Dawida jest zgodny z miejscową tradycją heraldyczną i nie sądzi, żeby gwiazda w herbie Kolbuszowej pochodziła z herbu Leliwa. Wiktoria Helwin i Wiesław Walat referują stanowisko Komisji pisząc, że jest za, a nawet przeciw. Ech.
Żyję w tym mieście całe życie. Herb mi zawsze towarzyszył a mi ani nikomu z mojego pokolenia nie przeszkadzał, był tak naturalny jak kąpiel w Nilu przy tamie na pierwszych krzakach. Porobiło się najechało się rzekę zatruli, jednemu z Ulanowa przeszkadza inny spod Kielc go broni. Jakie wspaniałe społeczeństwo tu żyło jacy mądrzy ludzie a i endecja była i nikt gwiazdek nie zmieniał. Żyli, pracowali tworzyli w mieście jak na swoją wielkość o wręcz magicznej historii. Warto przeczytać jest w internecie Miasto trzech przysłów K. Skowrońskiego i głowę nosić wysoko i nie pluć na sztandar i herb.
OdpowiedzUsuńObvious troll is obvious.
UsuńŻyję w tym mieście jedną szóstą życia. Nigdy mi herb nie przeszkadzał.
Jakie wspaniałe społeczeństwo tu żyje i jacy mądrzy ludzie. Aż żal mi było tego społeczeństwa gdy pomyślałem, że daje się nabierać na tak prymitywne manipulacje materiałem badawczym, jak w omawianej książeczce.
Kto się dał nabrać, kto traktował serio. Kto choćby podjął jakąś inicjatywę zmiany herbu. Wymyślasz problemy, nie prowokuj . Po za tym od kiedy Górna to miasto a jakby nawet była to miała by herb z dwoma motykami źmiokiem i burokiem.
UsuńNie prowokuj? Do myślenia chyba.
UsuńNapisałem na początku postu - w dyskusji pot postem ,,Narodowa Kolbuszowa'' ktoś się powoływał na książkę Walata i Helwin, więc na zaś powiesiłem tutaj wytłumaczenie, dlaczego książka nadaje się do wszystkiego tylko nie do czerpania wiedzy. Można se to wygooglać, można linkować, może się przydać.
Poza tym żal mi się tego herbu zrobiło. Nikt się jakoś nie pali do używania go, a potencjał promocyjny dla gminy jest w nim jak fiks.
UsuńNie ma co go żałować, powstał z połączenie dwóch pieczęci
Usuńz oszczędności na biurokracji. Niezła promocja oszczędności na administracji, Żydzi nam bóżnicy za darmo nie oddadzą nawet jak byśmy tam muzeum tego herbu tam chcieli zrobić. Herb to historyczna rzeczywistość, trochę mimowolna i przypadkowa. Wyciąganie wniosków z tego na temat jakiegoś szczególnego współżycia nacji jest naciągane. Żydzi zawsze żyli obok nas a my obok nas. Nie wiem czy wyjątkowe było to że czasów galicyjskich, wiceburmistrzem Kolbuszowej był Żyd,
/Dawid Goldzahler i Jakób Eckstein/. Były też wspaniałe gesty jak brama powitalna ze znamienną dedykacją żydowską dla biskupa tarnowskiego. Herb to tylko jeden z symboli rewelacyjnej w na skalę tak małego miasta dalszej i bliższej historii, która odchodzi w zapomnienie.
A pacyfka powstała z połączenia dwóch literek. A orzeł biały bo Lech, Czech i Rus kimali pod drzewkiem. Nie o to chodzi, liczy się to, jak się odniesiemy do tych symboli i jak je wykorzystamy.
UsuńPewnie, że Kolbuszowa nie jest jakimś ewenementem, jest normalnym galicyjskim miasteczkiem, w którym z Żydami się żyło i zazwyczaj pogromów nie robiło. No dobra, raz na trzysta lat to się każdemu może zdarzyć. Ale już tak na serio - przez trzysta lat niespełna kolbuszowian różniła religia, przynależność etniczna, język, obyczaje, etc. I dało się żyć. Teraz kolbuszowian nie różni nic, a podziały są jak fiks. Stąd może tendencja to pewnej idealizacji przeszłości.
Pochodzę z miasta, które kojarzą się ludziom z dwiema rzeczami: z nożami i pogromem. Przeprowadziłem się do miasta, które już na poziomie identyfikacji wizualnej daje jasny sygnał: patrzajta ludzie, umieliśmy paręset lat żyć i się dogadywać jak ludzie. I zachodzę w głowę, czemu to miasto wykorzystuje to w mniejszym stopniu niż by mogło.
Znając Twoją praktyczność żebyś nabrał wody w usta wystarczy zapytać Cię jak?
UsuńNie przeprowadziłeś się do miasta mieszkasz na wsi, że ktoś jeździ do roboty albo na zakupy do Rzeszowa to jeszcze rzeszowianinem nie jest.
UsuńDobra, miłujący dokładność Anonimie, przeprowadziłem się na wieś leżącą na terenie gminy, której herbem jest herb miasta Kolbuszowa. Teraz dobrze?
UsuńFajnym sposobem na wykorzystanie herbu był Spinacz. Z tego, co pamiętam za nazwą i ideją festiwalu stoi herb kolbuszowski. Wiadomo, że ideolo jest dorabiane, ale to fajne ideolo, więc czemu nie?
Wykorzystywać potencjał herbu Kolbuszowa może zacząć od niezostawiania na kirkucie flaszek po wódce. Od takiego drobnego kroczku można byłoby powoli dojść do momentu, w którym ludzkość odwiedzająca Kolbuszową mogłaby jakieś ślady tego współżycia dobrego zobaczyć. A nawet do momentu, w którym mogłaby się w Kolbuszowej poczuć dobrze.
Że o legendarnych kubkach z herbem nie wspomnę:)
O, a'propos Rzeszowa - osobnym zagadnieniem jest to, dlaczego Rzeszów nie wykorzystuje nijak wielkiej cipy, Koszulki, gispowe małe cipki, wielkie cipy w kulach szklanych ze śniegiem - to byłby hicior.
UsuńTo nasz obowiązek i podstawa kultury i patrole policji po dyskotekach jedna tablica o zakazie wchodzenia, to ma być promocja. W okolicy na obrzezanego wiele jest ciekawszych żydowskich cmentarzy.
UsuńRzeszów nie wykorzystuje Wielkiej c.? krążył onegdaj po necie taki filmik, chyba nawet jakieś studenty go zrobiły: ona, ta Wielka C. ożywa, na łapach paraduje po moj-Rzeszowie.
OdpowiedzUsuńnie wiem, czy wykorzystano ją w sposób satysfakcję dający obu stronom - korzystającemu i wykorzystanej, ale można hiciorkiem to nazwać.
o prosz:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=gVvaEYQRc3Q
i nawet herb na końcu jest. koszulki też są. a w szklaną kulę jak spojrzysz, to może i naszego ciecia rynkowego ujrzymy
Herb, herbem może coś tam Helwin i Walat pokręcili. Ostatnia sensacja jest taka że Goslar był narodowcem a nie utopijnym socjalistą. Czas na Kolbuszowej i okolicy spędził na herbatkach u arystokracji. A tyś na koszulce z nim biegać chciał!
UsuńO, to może Goslar też był w ONR? ;)
UsuńKoszulka z Goslarem - czemu nie. Mimo wszystko poeta i rewolucjonista, to się zawsze fajnie na koszulkach komponuje. Wiadomka, nie chodziło mu o rewolucję agrarną, chłopa wyzwolić musiał dopiero Franz Jozef. To może na piersiach Goslar a na plecach Najjaśniejszy Pan? To by byo lepsze nawet niż kubki z herbem.
UsuńPomysł przedni na piersi nasz ukochany Franz na plecach Goslar i Pataky na szubienicach obok siebie.
UsuńI jednoroczny ochotnik Marek. Na rękawach na przykład. Albo na zmianę z Palivcem.
Usuńalbo dwóch ignorantów na zmianę jeden z piórami drugi z brodą.
UsuńUhuhu. Sz. Anonim ma cóś konkretnie z wątów i możemy pogadać, czy chęć wbicia szpili to była tylko i mogę spokojnie iść zająć się obgryzaniem paznokci?
UsuńWonyty som, ze zdrajcy robić bohatyra, Szpilka tak ale razy trzy lub cztery widły gnojne wbite w tors człowieczy nie ważne czy homo czy sapiens.Obgryzać, nie filozofować czynność manualna zawsze lepsza od filozofii czy chorej historoigrafii.
UsuńO, to dobrze, znaczy że idzie pogadać. Więc:
Usuń1. Z którego zdrajcy?
2. Gdzie zrobić?
A co do kolbuszowskich ech rabacji - warto pamiętać o takich rzeczach, w razie jakby Tyszkiewicze chcieli odebrać nazad pałac. Pirszy bede z łorcykiem bronił.
UsuńSzela to był agent dobrotliwego cysarza, któren powiesił Goslara i tego wengra. Tyszkiewiczów chłopy ocaliły nomen omen ci sami, których przygarnął Wincenty po powstaniu listopadowym. Życie bez rabatu położył jego leśniczy, karbowy dostał po dupie. Tobie by się też przydało nie za pańszczyznę tylko opowiadanie pierdół, komandosie kieleckie nie-do- uczony, poeto wyklęty.
UsuńMuszem też wnieść adnotację do twojej wiedzy etnograficznej.
UsuńZ Kielców nie som nożowniki a scyzoryki. Za ten błąd to mie rodowici oni w wojsku pod wyrem czołgali i pompek ze setkę zrobił, Rejonów od kaprala scyzora ze Starachowic to z tydzień jechał.
Oj tam zaraz agent. Austriacy dali chłopom wolną rękę na to, co im po głowach chodziło i tyle. Szela się przydał, ale nie pracował dla Austriaków świadomie. Pracował dla siebie.
UsuńMój rozmówca powołuje się na dokumenty, tj. austriackie protokoły policyjne. Na miejscu Anonima poczekałbym na publikację, wtedy będzie o czym dyskutować. Na razie możemy mówić o sprawach wiary, nie wiedzy. Legenda ludowa z ratowaniem przez chłopów jest mi znana. Byłoby to ciekawe, zważywszy, że w tarnowskim cyrkule panów się nie ratowało tylko buntownikom wydawało. Pożyjemy i zobaczymy, na ile mocne są dowody, że jednak się dziedzicom kolbuszowskim dostało. Wtedy będzie można stwierdzić, czy to legenda czy jednak historia.
A wiedział kapral przynajmniej, skąd się ksywa ,,scyzoryki'' wziena? Bo nie od scyzoryka bynajmniej.
UsuńCOP- szable?
UsuńWywody naukowe wręcz odkrywcze a Goslara skazali za picie herbaty i oszukiwanie wista. Czas w końcu odbrązowić historię.
UsuńTak, szable wz. 34.
UsuńAleż Goslara nie trza odbrązawiać, bo zapomniany jest, a nie ubrązowiony. Miał pecha, bo za komuny, zdaje się, dorobili Goslarowi gębę słusznego i poprawnego politycznie, więc teraz Goslara nie trza odbrązawiać, a wręcz przeciwnie.
Chociaż działał faktycznie głównie poza Kolbuszową, no.
Jak Bytnar zresztą.
Że o Hnatewyczu nie wspomnę ;)
O, to mi przypomniało, że Goslar jest taką częścią kolbuszowskie historii którą fajnie byłoby odkurzyć. Podobnie jak Jastruna, który chodzi za mną już ze dwa lata.
UsuńJest kolbuszowską historią o którą lepiej pytać, kogoś bardziej kompetentnego, chyba że chcę się usłyszeć to co się chce usłyszeć.
UsuńDej namiary, Anonimie.
UsuńKrytykujesz historyków odwalających politykę, zamiast historii a sam robisz podobnie.
UsuńCzyli namiarów się nie doczekam. Jak przypuszczam, jak spytam, gdzie ja manipuluję faktami, tak jak autorzy przywoływanej pracki, to się też nie doczekam fragmentów?
UsuńBo krytykuję nie autorów i ich takie czy inne politykowania, z tego se mogę co najwyżej podrwić. Wskazuję manipulacje.
O Goslara powinieneś pytać w jego towarzystwie a nie w knajpie Galicja pod zaborczymi orłami i cesarzem co może Żydów kochał ale Polaków i całą tą słowiańską hołotę miał za nic.
UsuńTo dowiem się, gdzie manipuluję?
UsuńCo do tematu pobocznego - pytałem nie o Goslara, a o rabację. Pod portretem tego cysorza, co chłopa z niewoli, przeciwko której się wtedy buntował, wyzwolił. Cysorz był jaki był, ale za zniesienie pańszczyzny portret przez muchy obesrany mu się należy.
UsuńTak oczywista ten obesraniec muchowy zrobił to z miłości do chłopów, których kochał tak samo jak Gierek górników.
UsuńZrobił co zrobił. A zrobił to, czego I RP z jej husarzami, akselbantami, kurdybankami i lansadami nie ogarnęła.
UsuńDowiem się, gdzie manipuluję?
O namiary kompetentnych też pytam jeszcze raz.
Husarzy to chyba nie te czasy, kiedy znoszono pańszczyzny. No właśnie Rzeczypospolita husarska nie uwolniła chłopów, to cała polska historia naród jest zła. Na piersi Franz na plecach Goslar nie dziwi nic. Fakt na głupie pytania żaden kompetentny nie odpowie. Zresztą chodziło cały czas o promocję knajpy która jest w tle.
Usuńech, pogadać na żywo z tem Anonimowem! co za forma, co za treść, nie gadaj, żeś z kolbuszowy jest i gadaj, czemu Cię nie znam, jeśli
UsuńForma poety też podobasie, owszem, bo w końcu jego chałwa, jego pomysł i jego trochu nerwów, prócz pióra, idzie
dyskutujcie, panowie czy chłopy nawet?
Anonima poznaję po tym, że na prośbę o wskazanie konkretnych przykładów, w których robię cośtam, Anonim się obrusza i zarzuca mi nowe cośtamy. A wystarczyłoby użyć funkcji ctr c+ ctrl v i dopisać - ,,tu mówisz, że cośtam cośtam, a tak naprawdę jest cośtam cośtam''. Ale dzie. Ni bedzie, panie, nie doczekam się konkretów.
UsuńCo do chujowości polskiej historii - to teza Anonima. Miło by mi było jedynie, gdyby ludzie jarający się I RP i husarią (która swoją drogą, fajna była, ni ma co) pamiętali, że to było parę tysięcy luda w milionowej rzeszy niewolników. I o tym, że niewola Polski, o, smutny paradoksie, zakończyła się wolnością chłopa.
Przyszedł dobry cysorz wziął i uwolnił i dlatego warto se zdjęcia robić z jego obesranym portretem. Jakby Polska nie upadła to byśmy do dziś pańszczyznę odprawiali, pieszą i zaprzęgiem. Pan by się z każdą babą przespać musiał/ z brzydką nieobowiązkowo/. Bo kraj nasz przez Mesjasza wybrany, był pod tym względem w czasach husarii wyjątkowy, Niemce mieli socjal, Francuzy związki zawodowe, Szwedy bezpłatną łopiekę znachorską a Angole deputat dwunastoletniej łyski. Dobrze że nam Franz pokazał jak kraj rozwijać przez co teraz prawie najbogatsze w Europie jezdeźmy. Wiwat obesrany cesarzu.
UsuńGdyby Anonim czytał to, co napisałem a nie to, co się Anonimowi wydaje, że napisałem, porozumienie byłoby łatwiejsze.
UsuńA mianowicie.
UsuńPrzecież to żadna manipulacja zestawić ruszył proces ze zdjęciem księdza. Husaria. To tak jak zestawić trzech muszkieterów z chłopem pańszczyźnianym Francji tamtych czasów. Przy takich umiejętnościach takie prymitywne, obrażające inteligencję czytelników chwyty.
UsuńW sprawach służbowych proszę się kontaktować z redakcją. Notabene, jedyną regionalną redakcją piszącą o procesie beatyfikacyjnym księdza Sudoła.
UsuńJeśli obrażam Anonimową inteligencję, to nie zmuszam do czytania. Gdybym był Francuzem to owszem, zestawiałbym Wersal z chłopem ówczesnym. Chłopem, który, nawiasem mówiąc, miał więcej praw niż w Polsce. Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie.
Chłopi, chłopami ale kiedy z pańszczyzny pismaków zwolnią.
UsuńJa też żałuję, że nie urodziłem się Francuzem, Żydem albo Ukraińcem. Jestem niestety francowatym Polakiem antysemityzm i antybanderyzm wyssałem z mlekiem matki i na dodatek nie lubię tych spedalonych muszkieterów.
UsuńNo właśnie z jednej strony Hnatewycz z drugiej Piłsudski.Żegnam.
UsuńKoniecznie musisz napisać o tym Hnatewyczu, opisać jego kolbuszowską historię dlaczego tak pokochał nas Polaków. O Agatsztajnie, podobno uczył tak beznadziejnie, że go wywalili z posady nauczyciela i wykreślili z akt. Goslar nie był demokratą i socjalistą a ulubieńcem salonów i młódek dworskich. W Zarębkach wprawdzie uczył jakiegoś Mańkowskiego, chłopów nie uświadamiał, tak se łaził po okolicy i łapał motyle i tyle.
OdpowiedzUsuńA kto mówi, że był ulubieńcem salonów? P. Wesołowski stawia tezę, że działalność prowadził wśród wyższych warstw wiejskiego społeczeństwa, co jest prawdopodobne, biorąc pod uwagę to, że później wykształcony ruch ludowy był ruchem chłopstwa bogatszego i jako tako przynajmniej wykształconego (na tyle, na ile wiejskie realia na to pozwalały). Ja nie wiem, ja tylko robię rozmowę. Anonim niepotrzebnie utożsamia poglądy wywiadującego z poglądami wywiadowanego. Dobrze, że Anonim po moim wywiadzie z Kołakowskim nie twierdził, żem narodowiec:)
UsuńChodziło, więc o darmową promocję knajpy i piwa. Obok austriackich orłów wisi już Mickiewicz, trza powiesić jeszcze Goslara żeby się na synagodze nie męczył. Pasuje dosłownie i w przenośni tam gdzie go wieszali w imieniu najukochańszego cysorza Franciszka Józefa takie orły były. Czemu nie w cywilizacji gender chłopu życzenia z okazji 8 marca można złożyć to czemu nie.
Usuń"Brzmi ostro i nawet wiarygodnie, jeśli się rzeczonej pracy Bardanowej w rękach nie miało. Bo jeśli się miało, to się wie, że autor przytacza też dziewiętnastowieczne przedstawienia kolbuszowskiego herbu widniejącego na pieczęciach z widocznymi liniami wewnętrznymi na gwieździe Dawida."
OdpowiedzUsuńKomentarz do tego powyżej. Czytałem Bardanową pracę i stwierdzam: autor przytacza jedno XIX wieczne (nie więcej) przedstawienie herbu z gwiazdą Dawida. Pozostałe są ze zwykła gwiazdą sześcioramienną. Dziwne jest jednak to, że nie podaje żadnych dowodów na istnienie pieczęci (herbu) z heksagramem. Przypis w książce odnosi się zupełnie do czegoś innego.
Proszę mi napisać, gdzie mogę znaleźć te przedstawienia "...w XIX wieku herb Kolbuszowej przedstawiano również tak, jak dzisiaj - z gwiazdą Dawida pod dłońmi z widocznymi liniami wewnętrznymi". Ja widziałem przedstawienia tylko ze zwykłą gwiazdą. Proponuje zapoznać się z Aktami miasta Kolbuszowa w archiwum rzeszowskim i czytać książki uważniej i ze zrozumieniem.
P.S
Jeśli jest pan w posiadaniu kopii XIX wiecznej pieczęci z gwiazdą Dawida, lub posiada pan informacje gdzie taką mógłbym znaleźć byłbym bardzo wdzięczny za udostępnienie.
Pozdrawiam
Powtórzę to, co pisałem w innym miejscu: A teraz co do całości: nie ma żadnego zakazu, żeby wydać książkę, w której przedstawi się i udowodni tezę o lansowanej ostatnio w komentarzach na Maglu genezie herbu - że Tyszkiewicze, że uczciwe transakcje, że Leliwa, etc. Można napisać, oddać do recenzji? Można. Wtedy będą dwie teorie na temat herbu. Na razie przedstawiona i udokumentowana została jedna. Takie życie.
OdpowiedzUsuńPo co oddawać od razu do recenzji. Pracy Bardana nikt nie recenzował.
OdpowiedzUsuńProtestuję panie Januszu przeciwko nazywaniu teorii pana Bardana teorią udokumentowaną. Jeśli pan tak uważa proszę wziąć do ręki egzemplarz Dawnych pieczęci odszukać fragment w którym przedstawione są dowody na istnienie herbu z gwiazdą Dawida i przedstawić na tym blogu. Tyle