czwartek, 31 lipca 2014

Do Joanny Lewandowskiej list otwarty w sprawie słodkich ułud


Szanowna Pani,

nie ukrywam, że z dużą radością przyjmuję Pani i moje podobieństwo zapatrywań na różne dziedziny ludzkiego życia, takie jak poezja, muzyka czy nieprzemysłowa hodowla zwierząt. Oczywiście, są i różnice - Pani idiosynkrazję w stosunku do koni znajduję niezrozumiałą, mnie z kolei wołami nie zaciągnąłby na morze. Jak mi wielekroć donoszono, jest tam pełno wody, miejscami głębokiej, a z reguły zimnej. Chyba że w kajaku polietylenowym, te są niezniszczalne. Niemniej w sprawach zasadniczych zazwyczaj się, jak mniemam, nie różnimy.

Znalazł się jednak wyjątek. Jest to sprawa niesławnej wrocławskiej wystawy hiszpańskich malarzy, która, ku rozczarowaniu zwiedzających, okazała się wystawą reprodukcji, odbitek i kopii. Rozczarowaniu tym większemu, że okupionemu czterdziestoma złotymi.
Oczywiście, jeśli kierownik wystawy wiedział, że sprowadza reprodukcje, a reklamuje je jako oryginały, to zachował się jak łobuz i gdybym był postacią Dostojewskiego, to niechybnie uważałbym, że należy go spoliczkować w obliczu najznamienitszego petersburskiego towarzystwa. A że nie jestem, uważam, że należy w takim wypadku napluć mu na klamkę, co najmniej. Tu się zgadzamy, choć nie wiem, czy akceptuje Pani plucie na klamkę jako sposób rozwiązywania konfliktów międzyludzkich, czy skłania się Pani raczej ku bardziej wysublimowanym  metodom, jak na przykład podpalanie na wycieraczce gazety, w którą owinęło się psią kupę, dzwonienie do drzwi i szybkie uciekanie.

Ale z kolei pomyślmy o człowieku, który zauważył, że ma do czynienia z hucpą i o tym powiedział. To już jest, według mnie, patentowany bałwan. Co czuliby ludzie, którym nikt by nie powiedział, że oglądali reprodukcje i równie dobrze mogliby siedzieć w domach? Radość i zadowolenie. A co czują?  Smutek, złość i rozczarowanie. I przez kogo? Ano przez tego osła, który na jakimś wieczorowym kursie ,,Zostań historykiem sztuki w weekend" w Osiedlowym Domu Kultury ,,Promyczek" nauczył się odróżniać kopie od niekopii i koniecznie musiał się tą umiejętnością pochwalić. Osioł patentowany. Prawdziwy dżentelmen wie, kiedy stulić dziób. W tej ocenie się różnimy.

Wiem, że kategoria prawdy jest ważna, może nawet najważniejsza, że za prawdę należy oddawać życie, a może nawet w jej imieniu rezygnować z samochodu na rzecz roweru czy robić inne szalone rzeczy, że bez niej nasza cywilizacja byłaby niczym, etc, etc. Ale czy to od razu powód, żeby kłamstwu żadnego miłego rezerwaciku nie zostawić, żeby dawać jakimś osłom prawo do niszczenia słodkich ułud? A czy ułuda, że się właśnie obskoczyło najsłynniejszych Hiszpanów: Goyę, Picassa (dlaczego zawsze myślę o nim jak o Francuzie?), Banderasa i Dalego za jedyne czterdzieści złociszy nie jest ułudą słodką? Cóż mam myśleć o bęcwale, który pozbawił ludzi obcowania z prawdziwą sztuką i zmusił ich do życia w świadomości, że oglądali reprodukcje?

Wiem, wiem. Ktoś może powiedzieć, że lepsza najgorsza prawda niż najsłodsza ułuda. Wyczuwam jednak, że Pani, podobnie jak ja, należy do tej grupy ludzi, która takiemu ktosiowi poradziłaby, żeby się wypchał. Bo kto wie, na ilu słodkich ułudach jest nasze życie ufundowane, dzięki ilu takim ułudom jest ono w ogóle do zniesienia? (Pycha poety przegrywa we mnie z rzetelnością naukowca, więc zrobię przypis - myśl to nie moja, a Nohavicy, zob. Teszinska). I wyobraźmy sobie, że przychodzi jakiś historyk sztuki od siedmiu boleści, jakiś spec od szpachli i werniksu, dzięki którym wszystko się w kupie trzyma i nawet świeci i nam te ułudy w momencie zrywa. Co byśmy zrobili w takim momencie? Zadajmy sobie to pytanie, a potem zadajmy drugie:

w takim wypadku patent z pluciem na klamkę czy jednak z psią kupą?


6 komentarzy:

  1. Bardzo dobre. Ino, że znowu Cię lud kolbuszowski z kręgów zbliżonych do bezładnie wykonywanej muzyki nie zrozumi. Cholera. Za długie zdanie.Też nie załapią. To nic. Można żyć przecież bez zrozumienia przez czwórkę żądnych władzy grafomanów. Tak, że spoko.

    OdpowiedzUsuń
  2. http://nielotka.blogspot.com/2014/08/w-odpowiedzi-na-pismo-janusza.html

    :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałem wejść na ten blog alee okazałem się niepełnoletni, Wypocin miłośnika chałwy, nie rozumiem czyli co jak ktoś bierze cztery dychy i zamiast oryginału jest ksero jest okiij. Czyli Otto Sz. a zamiast niego jest podróba to dobrze czy źle.Czy może zamiast prawdy jest reprodukcja zamiast wartości propaganda.

      Usuń
  3. Picaso by sie usmial przednie

    OdpowiedzUsuń
  4. tekst świetny. napisany przednio, ale to mnie u szanownego radwańskiego nie dziwuje. i śmieszno i starszno, jak to powiedajo. i , choć się z ałtorem w tezie nie zgadzam, ale tośmy się już nie zgadzali najsamprzód

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po prostu kto się lubi ten się czubi , ot co.

      Usuń