niedziela, 15 lutego 2015

Seppuku - podręcznik dla średniozaawansowanych.

Był pogodny kwietniowy poranek, kiedy Dai Minanogi, prastary Japończyk o dobrotliwym wyglądzie prastarego Japończyka siadał w tramwaju numer osiem na miejscu dla matki-kombatantki, którą wprawdzie nie był, ale w głębi duszy się czuł. Stary nauczyciel zaprawiony w bojach z życiem nie mógł w końcu się czuć inaczej. Dai Minanogi był bowiem ostatnim mistrzem japońskiej sztuki seppuku. W jego rodzinie była to tradycja: prapradziadek Minanogi popełnił seppuku, prapradziadek Minanogi popełnił seppuku, pradziadek Minanogi popełnił seppuku, dziadek minanogi popełnił seppuku aż trzy razy, a ojciec co prawda seppuku nie popełnił, ale miał operację wycięcia wyrostka, a to przecież to samo w zasadzie, tylko w higieniczniejszych warunkach. Ojciec Minanogi był za to w czasie wojny zasłużonym pilotem kamikadze, który odbył rekordową liczbę 49 misji.
Jeszcze do niedawna Dai Minanogi prowadził szanowaną szkołę seppuku w dojo niedaleko centrum, między szkołami karate i aikido, jednak ostatnio uskarżał się na brak uczniów. Przez cały zeszły kwartał zgłosiło się tylko czterech chętnych, z czego jeden nie doniósł zgody rodziców, a jeden nie miał zaświadczenia od lekarza potwierdzającego stan zdrowia pozwalający na treningi. Młodzi odchodzili od sposobu życia ojców, zaniedbywali ich sztuki, wybierali amerykański chłam - wieszanie się, trucie czy skakanie z budynków. Dai Minanogi nie miał wątpliwości, że kraj nie ma przed sobą przyszłości. Ale abonament RTV zaległy musiał opłacić. I światło. I czynsz. I mieć za co jeść w końcu, bo seppuku to sztuka wycieńczająca, wręcz wypruwająca z człowieka flaki. Wyjście było jedno - udział w programie: ,,Cała polska jebie Śląska" - nowatorskim i niebanalnym talent show, w którym Ślązacy odpadali automatycznie, a wysyłane na nich esemesy były przeznaczone na restrukturyzację kopalń.
Za kulisami nerwowa atmosfera prawie udzieliła się Minanogiemu, ale za pomocą zen, origami i ikebany opanował nerwy. Wokół inni uczestnicy ćwiczyli swoje sztuki: jedni połykali ogień, inni pisali doktoraty filmoznawcze, ktoś śpiewał, że brudny niedomytek w stajni skubie brwi. Wreszcie przyszedł czas na występ Minanogiego. Stary mistrz usiadł przed jurorami. Dalszy opis sobie darowuję, kto chce, znajdzie stosowny ustęp u Yukio Mishimy. No seppuku jak seppuku, no.
Po jego występie przyszedł czas na jury, bo jury musi coś powiedzieć. Jacek Cygan nie powiedział nic, bo zapomnieli mu wymienić baterie. Oj, wydupcą kogoś z roboty, wydupcą. Maleńczuk zaczął od zwyczajowego ,,Kiedy siedziałem w więzieniu...", po czym się zawiesił. Maleńczuk już trzy odcinki temu wyczerpał wszystkie historie z więzienia, a i tak musiałby siedzieć z 25 lat, żeby je pomieścić w życiorysie jednego Maleńczuka. Ale ostatecznie skończył: ,,Dostałem gryps od jednego Japończyka. Był po japońsku". Edyta Górniak stwierdziła, że występ Minanogiego był bardzo ekspresyjny, że artysta powinien pokazywać swoje wnętrze i dobrze. Wodecki podniósł dziesiątkę.
Ale ostatecznie SMS-y widzów wskazały jako tego, kto przejdzie do następnego odcinka stepującego owczarka alzackiego. Mogłoby się to wydać niesprawiedliwe, ale  Dai Minanogi resztkami gasnącej świadomości oddał owczarkowi sprawiedliwość - dawno nie widział psa z tak ładnie utrzymaną sierścią.

5 komentarzy:

  1. jeśli dobrze pamiętam, to owczarek również stosował na sierść ikebanę. oglądałam jakoś niedawno program dokumentalny pt "nie wieszajmy psów na japończykach", program był nagrywany widelcem, a jako oprawa graficzna, wystąpiła tam też Katarzyna Zamróz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ikebanę ziołową z liści miłorzębu i młodych pędów bambosza, widziałem ten dokument, Żanet Kaleta mi poleciła.

      Usuń
  2. Jeśli to było zwyczajne seppuku (a tak utrzymuje narrator), to nie wiem, czym mieliby się zachwycić jurorzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepsze seppuku niz doktorat z filmoznawstwa. Potwierdzone info.

      Usuń
    2. to tak jak z profesorami, ten zwyczajny jest lepszy ; D

      Usuń