Kiedy pisałem TEN TEKST, był wrzesień. Nie wiedziałem wtedy, że do jego opublikowania minie pół roku, ale ani tekst, ani wiersz Lubow się nie zdezaktualizowały, niestety. Małą tylko erratę robię: niedawno cała rodzina Lubow uciekła z Donbasu na zachód Ukrainy, obecnie są w Kijowie. Przez te pół roku informowali o ciągłych ostrzałach rakietowych, artyleryjskich i z broni ręcznej. Donosili też o głodzie. Głód zaczął się już na początku wojny, gdy w sklepach przestały się pojawiać towary, a na kontach - renty, emerytury, pensje pracowników budżetówki. W grudniu Lubow pisała, że w jej rodzinnych stronach niektórzy ludzie jedzą chleb i barszcz zostawiane na święta na grobach bliskich. Chciałbym, żeby ten tekst w momencie jego ukazywania się miał już tylko wartość archiwalną. Niestety.
jestem przerażona. chodzę do pracy, spotykam się z przyjaciółmi, sprzątam dom, czytam książki, chodzę do filharmonii, a pod skórą jestem ciągle przerażona
OdpowiedzUsuń