Jako że zbliżają się wakacje, moją skrzynkę tradycyjnie zalały pytania od osób wybierających się do Puszczy Sandomierskiej. Pytania dotyczą tego, jak przeżyć, jak unikać dzikich zwierząt, jak zastawiać sidła, jak realizować szerokie kontynuanty samogłoski nosowej przedniej. Na wszystkie odpowiem w stosownym czasie. Na razie zaczynamy od kwestii najbardziej palącej: jak zaopatrzyć się w miód.
Jest to bardzo proste. Jedziemy do Sokołowa Małopolskiego, gdzie na rynku (figura św. królowej Jadwigi z 1933 roku) czekamy na śwagra. Śwagier wie, gdzie mieszka pszczelarz, a w każdym razie miał wiedzieć, ale okazuje się, że nie wie. Tzn, wie, że trzeba jechać do Trzebuski i tam znaleźć miejsce, gdzie kończą się druty telefoniczne i nie dochodzą w związku z powyższym dalej. No to jadziem. Druty się kończą. Okazuje się, że pszczelarza nie ma, ale są pszczoły. Oglądamy z dziećmi ul kłodowy, których, jak wiadomo, już nie ma. Kilka telefonów. Okazuje się, że jest człowiek, który wie, gdzie mieszka człowiek, który coś wie. Tylko trzeba jechać do Wólki Sokołowskiej. A z Wólki Sokołowskiej to już prosto, przez Górno Meszne (nie mylić z Górnem Zaborze) do Woli Zarczyckiej, za furgonetką człowieka, który wie, gdzie jechać, po drogach na tyle szerokich, żeby dwa dziki mogły się minąć bez zahaczania szablami. Trochę pada, trochę nie, od jazdy po zakrętach ostrych najmłodsze dziecko wymiotuje borówkami, co w połączeniu z tęczą przez całe niebo nad Wolą Zarczycką tworzy pełną paletę. Nierealne zupełnie światło kładzie się na tym, co z Puszczy zostało, a tam akurat zostało dużo. Las wygląda, jakby się palił, tęcza zajmuje pół nieba, kicz monstrualny, aż zatyka. I w zasadzie można już miodu nie szukać. Ale w końcu się znajduje, się dojeżdża na miejsce, trzeba wracać, dzwonić, że się spawy pokomplikowały i to radyło to się nagra trochę później. I w zasadzie to należy nam się opierdol wielki jak Giewont, ale hasło ,,Wracam z Woli Zarczyckiej i zasięg mi się kończy" łagodzi wszelkie spory, ucisza burze, poprawia krążenie. I tak to jest.
W przyszłym odcinku wyjaśnię, co zrobić, gdy ludzie się od nas odsuwają na basenie widząc naszą zieloną stopę, a my nie mamy ochoty tłumaczyć, że to tylko drewnochron i że za dwa lata sam zejdzie.
Puszcza od dawna czekała na takie pisanie.Dalej, więcej, śmielej. Pogłębiaj i poszerzaj. Choć niekoniecznie opatruj cytatami jednego z papieży. A tego, że się kończy zasięg, to nie słyszałem. Po prostu skoro zadzwoniłeś skądś, gdzie nie ma zasięgu to ja pomyślałem, że jesteś w domu i zajmujesz się dziećmi. bo owca jest tylko jedna.
OdpowiedzUsuńczekam na książkę!
OdpowiedzUsuńPrzecież już jedną Ci wysłałem. Nie przesadzajmy.
UsuńŻycie, Puszcza i cała reszta.
OdpowiedzUsuńKoniecznie.
Jaki szwagier taki miód.
OdpowiedzUsuń