Wy tam w miastach dużych macie prozak i psychologów. My mamy wódkę i kioskarzy. Też działa, a tańsze. A działa to tak:
dawno, dawno temu kupowało się Tygodnik Powszechny dla felietonów Jacka Podsiadły, potem z rozpędu, a teraz dla fenomenalnych tekstów Pawła Bravo o jedzeniu. Ale zawsze tak się jakoś składa, że TP kupuję we wtorek, na dzień przed wyjściem nowego. Nigdy nie wiedziałem, czemu. Było to podstawą do takich stałych żarcików naszych z panem kioskarzem.
- Proszę TP.
- Z tego tygodnia?
- A macie z przyszłego?
Etc. Ale w ten wtorek zrobił mi pan kioskarz szybką psychoanalizę i w czasie tego żarcikowania dotarłem wreszcie do źródeł i przyczyn tego dziwactwa:
- Bo jak się czyta wszystkie aktualne teksty po tygodniu dopiero, to one tak nie sieką przez łeb, jest czas, żeby to tak weszło łagodniej.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz