środa, 1 maja 2013

Graliśmy w Rzeszowie, czyli jak było?

Więc to jest tak, że się jedzie. I ważne jest to, że są ludzie i jest wspólny cel, i że ten cel jest zupełnie bezsensowny, a to znaczy - czysty. Bo jedzie się tylko po to, żeby przez tych parę chwil było ładniej, żeby świat się przeżywało przez chwilę w jakimś porządku i we wspólnocie jakiejś. I są ludzie i ich emocje odczuwane jak swoje, zazębione światy i takie tam. I przez jakiś czas wiadomo, co trzeba zrobić z życiem, z kawałkiem jego, ano grać trzeba.

A jak wracamy, to na drogę na Górny wybiega paw. Prawdziwy. Samiec pawia, ciągnący ten swój ogon po asfalcie, w biegu na drugą stronę. I robi się zupełnie nierealnie, dokładnie tak, jak być powinno.


15 komentarzy:

  1. Z kolbuszowej i z Ryśkowego nieba. Dla Ciebie. Dla nierealnie pięknych chwil z muzą. Z muzami. Masz prezent:
    http://www.youtube.com/watch?v=O9aX7bIe5yc

    OdpowiedzUsuń
  2. "... ta muzyka przepoczwarzyła się (...) wytworzyła się jakaś dziwna forma koncertu muzyki tanecznej (...) a kilkudziesięciu poważnych ludzi siedzi i słucha, nawet nie przytupując do tego (...) dla mnie jest to sytuacja absurdalna ..." (emjarek)
    Dobrze, że był taki jeden prawie paw;)
    Pięknie zagraliście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję w imieniu swoim, basisty niegodnego tylko i reszty załogi.

      Mazur mądrze prawi, ale czy ja wiem, czy to dotyczy wczorajszej sytuacji? Wydaje mi się, że wszyscy jakoś tam wyrośliśmy z grania muzyki na koncertach i słuchania jej na koncertach, tego nie przeskoczymy. W warunkach sali kinowej nawet granie i słuchanie pankroka staje się specyficzne.

      Usuń
    2. wyobraziłam sobie w kinie zielone żabki - bezcenne :) (bo Kino to już byłaby profanacja). nie, tekst J.M. nie do wczorajszej publiczności, a z mojej potrzeby (niesłusznej?) tłumaczenia prawie_pawia (czy raczej właśnie Pawia).

      Usuń
    3. widzowie tak pieknie bili brawo, ale żadna głowa nie kiwała się w rytm, żadna noga założona na nogę nie przytupywała..jakoś tak sztywno siedzieli a może ja wydziwiam..fajnie było..lubię bębny.

      szacun dla szpitala psychiatrycznego i ziemniaka

      Usuń
    4. Widzowie mogli zostać wzięci przez zaskoczenie, nie wiem, na ile wiedzieli, co się stanie się. Kina w kinie bym posłuchał, ale czy Coj mógłby śpiewać za pośrednictwem tabliczki ouija?

      Usuń
    5. nie wiem, sprawdzę może u Usenki ;)

      Usuń
    6. a masz? a zdekonspirujesz się i pożyczysz?

      Usuń
    7. aaa ... Anonimie - bez "Cię"... też lubię bębny (a zamiast ziemniaków wolę już chyba ryż ;)))

      Usuń
    8. pożyczę, dekonspira zara na fb

      Usuń
  3. Paw to raczej z Ciebie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, zwyczaj pisania zaimków osobowych wielką literą niezależnie od kontekstu prowadzi do zabawnych paradoksów, jak powyżej.

      Usuń
    2. Puszczenie pawia , zależnie od kontekstu nazywa się też wybiciem szamba.Mniej poetycko, paradoksalnie zdrowo i bardziej ludowo.

      Usuń
  4. Dla Pawia, Ciebie ;) anonimie oraz tak w związku z zabawnym paradoksem: http://www.youtube.com/watch?v=52--m6JRm2s

    OdpowiedzUsuń
  5. z akcentem na 1:37 minutę pankroka (wszak WJF).

    OdpowiedzUsuń