Pawło Korobczuk (ur. 12.07.1984) - poeta, muzyk, dziennikarz. Postać czytelnikom bloga znana, więc przejdźmy do wiersza..
***
у мене ніколи не буде кращого дому, ніж балкон.
у мене ніколи не буде більшого спокою, ніж розмова.
я наношу на себе смерть так, як наносять одеколон.
у мене під м'язами — не скелет, а гілка зимова.
той, хто помер, бо всередині замкнулися виходи в усі сторони,
той, хто був загнаний, ніби вовками в зимовому лісі лошиця,
я вам скажу, що за власним бажанням вмирати — соромно,
і водночас заздрю вам більше, ніж тим, хто лишився.
перефразовуючи: всі самогубці в нашому житті — гості.
дехто не вірить у це й перевіряє, наскільки він прикутий.
коли я пригадую вас, то так, ніби плачу в невагомості —
сльози витікають, але не падають нікуди.
колись після подібних незначних, як маленьке лезо, думок
знайомі запитали мене, в якому випадку я
можу вбити себе. я не відповів, стиснув вилиці, замовк
і подумав: не дочекаєтесь, ні хуя.
***
Nigdy nie będę miał lepszego domu niż balkon
Nigdy nie znajdę większego spokoju, niż w rozmowie.
Wcieram w siebie śmierć, jak w policzki eau de cologne
pod ciałem u mnie nie szkielet, a gałęzie zimowe.
Wy, którzy umarliście, bo zamknęliście w sobie wszystkie na zewnątrz drzwi
Wy, którzy byliście zaszczuci, jak ścigana w lesie przez wilki kobyła,
mówię wam, że na własne życzenie umrzeć – wstyd,
a jednocześnie zazdroszczę wam bardziej, niż tym, których nic nie ruszyło.
Albo inaczej: wszyscy samobójcy w naszym życiu – goście.
Niektórzy w to nie wierzą i sprawdzają, jak mocno są przywiązani.
Kiedy was wspominam, czuję się, jakbym płakał w stanie nieważkości,
łzy wypływają, a potem zaczyna się nieskończone spadanie.
Kiedyś pod wpływem podobnych, nieważnych, jak małe ostrze, myśli
znajomi zapytali mnie, co musiałoby się stać, żebym ja
mógł się zabić. Nie odpowiedziałem, zacisnąłem wargi i w ciszy
pomyślałem: niedoczekanie wasze. Ni chuja.
Balkon takie urwisko,
OdpowiedzUsuńtaki piknik pod wiszącą skałą.
Granica pomiędzy bytem i nie bytem a może wymiarem.
Wstyd umierać nie mając wyboru,
a może trzasnąć drzwiami za sobą przed Wami.
Trzaśnij! nie umrzemy:)
OdpowiedzUsuńTrzasnę w kalendarz.
UsuńNi chuja.
UsuńI ♥ balkon!
OdpowiedzUsuńNie lubię poezji jest wymuszenie piękna.
Usuń@ Ekomania - macie z balkonu duże harni krajewidy, więc się nie dziwię:)
Usuń@ Anonimowy - łączę się w bulu i nadzieji.
W nadziei i bólu trochę zawsze cuulu.
OdpowiedzUsuńZnajoma polonista poprowadziła kiedyś lekcję języka pod hasłem dlaczego podobał nam się utwór Mirona Białoszewskiego pt. Karuzela z madonnami.Powiedz, pomóż dlaczego podoba nam się poezja Pawło Korobczuka.
OdpowiedzUsuńMogę najwyżej odpowiedzieć, dlaczego mnie się podoba poezja Pawła Korobczuka.
UsuńObrazowanie, przywiązywanie wagi do brzmienia wiersza, ucho do efektownych fraz połączone z wrażliwością i z mówieniem o ważnych rzeczach to cóś, co polubiłbym u każdego poety.
Niewątpliwe poezja się zmieniała od czasów mojego nią zainteresowania. Ta wydaje się ciekawa swoją aktualnością i uwikłaniem w problemy,i na nie odpornością ekspresyjnie deklarowaną przez autora.Jak człowiek ma już wszystkiego dość to warto sobie powiedzieć to co Pawło na koniec.
UsuńNo, Anonimowy, piękny i Twój tekst, i myśl Twą już zawłaszczam legalnie:)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza ostatnie zdanie. Zwłaszcza ono.
TW
Ostatnie dwa słowa wiersza doskonale określają moje umiejętności jego interpretacji.Chociaż jest różnica pomiędzy Tarasem a balkonem pewnie. To niestety ani jednego ani drugiego nie znam.Co mi chluby nie przynosi ani nie tłumaczy mnie że to młoda literatura jest.
UsuńWątek pojawił się ciekawy. Jaka jest różnica między tarasem (małą literą) a balkonem?
UsuńSz. Anonim interpretuje dobrze, na moje oko. Podmiot liryczny w końcówce wiersza dystansuje się od samobójczych rozważań poprzednich zwrotek, ta końcóweczka dzięki swojej dosadności i stylistycznemu kontastowi z klasycyzującą resztą (ten obraz konia w zimowym lesie i wilków jak żywcem wzięty z XIX-wiecznych realistycznych obrazów)stanowi afirmację życia. O, a Tycha Woda ma ładny przykład tego, że czasami mięso w wierszu jest niezbędne.
... nie szkielet, a gałęzie zimowe. Ładne i niespotykane.
UsuńJa, Tycha Woda, mam przykład ładny, bardzo ładny, choć...choć raz..sama chciałabym być przykładem;p
OdpowiedzUsuńsorki za odejście od tematu: pięknego, tak cudownie rozwiniętego, lecz wszystko (prawie) zostało cudnie wpierw przetłumaczone, później - wypowiedziane.
Wniosek: nie tylko mowa wiązana dostarcza. Wrażeń. Dla duszy. Dla ciała. dla Duszy:)
dobra nocka, Wrażliwcy, końca Świata nie będzie:)innego końca nie będzie:)
TW
Taras (literą dużą) z pewnością też zadowolniony:)
OdpowiedzUsuńTW
Nic mnie nie rusza, lekko zamotany, słabo przywiązany ruszam w nieważkość codzienności.Chociaż cholernie nie lubię poniedziałków, że o sobotach nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńA ja kocham każdy dzień tygodnia, nawet ten film mi się podoba.
OdpowiedzUsuńLekkość bytu:) cudowna.
Wskrześmy znowu cichy raj poezji,dobrze że ktoś próbuje to robić.Rzucam czapkę z pawich piór pod nogi autora i tłumacza.Pozwalam sobie stwierdzić że dwusetną rocznicę urodzin Szewczenki można by było uczcić z korzyścią większą dla obydwu języków niż zrobili to kopacze w gałę.
OdpowiedzUsuńCichy Raj Poezji nie potrzebuje, o Anonimowy, wskrzeszania.
OdpowiedzUsuńOn trwa i trwać będzie. Nie widzisz? Wszak liryka pierwszą jest. I ostatnią będzie:)
Gała? też bardzo potrzebna. Nie wyśmiewaj, kopnij.
TW
I jak moja polonista z katedry i dydaktycznie. Znowu lufa i introwertyzm liryczny.W gałę mam kopać choć do niej niepełnosprawny jestem i znów zbliżam się do krawędzi balkonu na dziesiątym piętrze i bez poręczy.
UsuńDyskusja zdechła. Mam w dupie małe miasteczka.
OdpowiedzUsuńmimo wszystko: kawał doopy u ciebie jest, bo miasteczko niby małe, ale jednak.
OdpowiedzUsuńdo spotkania na tarasie:)
Czyste serce swoje daj!
UsuńA wspólnie w imię Chrystusowe
Wskrzesimy znowu cichy raj.
Warto spróbować.
O rozwoju małych miasteczek to zdanie Bursy.
Ty Bursą i wdoopiemaniem, a ja Ci Zamachowskim:
OdpowiedzUsuńW małym miasteczku są ludzie tacy
Co marzą o wielkich cudach
http://www.youtube.com/watch?v=XGvrLJuPxkI
Wiem o tym, ale wolałbym żebyś zacytował jego żonę tak naprawdę to ona ma klasę. Ludzie z małych miast robią czasem cuda o których marzą ci z dużych miast. Tylko nikt o tym nie wie.Peryferia ważniejsze są od centrum.Moc kompleksów może być niesamowita.
UsuńCzyjeś rozwody są czyjeś. Ich są. Nie moje - mam nadzieję.
OdpowiedzUsuńI życzenie takie mam.
Żona tak. Ma klasę. Sama jestem żoną:) klasę też, miewam;p
no, to raczej można pozwolić dyskusji na zdechnięcie?
Poeto, dawaj następny, może być z łaciną:)
To ty żono jesteś poetą.
UsuńChoć dyskusja o niczym to wpisów prawie tyle co o pewnym wójcie. Nikt nie zauważył że ostatnia regulacja Nilu jest tak samo szkodliwa dla krokodyli,jak wiatraki dla bocianów i biogazownia dla historii i tesco dla populacji storczyków. I na koniec Bursa razy trzy. Szacun dla ukraińskiego poety choć ma to on w odwrotnej części ciała niż wcześniej wymieniony.
OdpowiedzUsuńJest dokładne na odwrót. Na Maglu są dyskusje o niczym pod wpisami raniżowskimi, a postów tyle, co pod wpisami z ukraińską poezją współczesną:)
UsuńTwój optymizm jest tak wielki i naiwny,że aż godny szacunku.
UsuńTo nie optymizm, a realizm. W Raniżowie i w ogóle w lokalnej polityce trza działać raczej niż komencić. Liczność komentów w raniżowskich sprawach przy braku wspólnych działań raczej niepokoi niż cieszy, świadczy o tym, że tam jest wiele problemów nierozwiązanych, nieomówionych w realu.
UsuńWójty są efemeryzne, poezja-wieczna. Dlatego wójtami należy się zajmować tylko w granicach konieczości, a poezją - przeciwnie.
Dla mnie poezja koniecznością odwrotnie niż wuje czy raczej wojty wszelakie. to pisalam ja,zona
UsuńŻono moja disco polo, mam rewelacyjny pomysł na reedukację poezją. Wywozi się takiego delikwenta /wójt etc./ w Bieszczady i jak się na pamięć nie nauczy choćby Pana Tadeusza to żywi się tylko korzonkami, Gałczyńskiego zalecił bym mniej zdeprawowanym, Moliera świętoszkom.Zemstę pewnemu wójciowi....
Usuń