środa, 5 grudnia 2012

Andrij Warchola klnie na pracę

Jest 1971. Andrij Warchola przygotowuje w Domu Kultury w Medzilaborcach trzecią wersję dekoracji na akademię. Cały czas bohaterowie nie są dość bohaterscy i polegli, a wrogowie wystarczająco wrodzy i podli. I pamiętaj, Ondrasz - mówił kierownik domu kultury - czołg ma być metaforą wolności. Tymczasem T-34 Andrija nie chce przypominać nic innego, jak T-34 właśnie.
Ale pociesza się tym, że wróci do domu i będzie malować pnie jabłoni na biało. Wiosną będzie z nich zganiał cygańskie dzieci, a jesienią słuchał, jak wielkie jabłka spadają na ziemię, która dudni od tego jak jakieś wielkie, leniwe serce. 

3 komentarze:

  1. i nawet nie uwierzysz w ludzi. 120 km po polskiej stronie. w ich zachwyt nad tym na co Twoi Rodzice zrobili kupę. dekoruj Andrij. dekoruj.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wiosną będzie z nich zganiał cygańskie dzieci,
    a jesienią słuchał, jak wielkie jabłka spadają na ziemię, która dudni od tego jak jakieś wielkie, leniwe serce. " Cool! Możebyś poetazostał albo co? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeeee, no weź, to takie pedalskie. Ja chcę być miszczem Polski w pejntbolu.

      Usuń