Szymku, na pytanie o istotę folku odpowiadam tak. W szesnastym wieku na tzw. kresach po reformie kalendarza bywało tak, że katolicy obchodzili post wielki według swojego kalendarza, prawosławni według swojego. Ale bywało, że ludzie zaczynali według prawosławnego, a kończyli według katolickiego, poszcząc krótko. A bywało, że na wszelki wypadek zaczynali według katolickiego, a kończyli według prawosławnego i żywili się rybą dwa miesiące. I to jest właśnie istota folku.
Dziękuję Januszu,
OdpowiedzUsuńPrzypomniałeś wielki tekst.
To powinno być w podręcznikach szkolnych zamaist młodopolskich i romantycznych pierdół.
Klejfus to muzycznie zakręcony i zapomniany bard.
OdpowiedzUsuńDla kogo zapomniany, dla tego zapomniany.
UsuńKleyff miał to szczęście, że bardem tak właściwie się nie stał. W latach osiemdziesiątcyh zamiast wkręcić się w opozycję polityczną, czego się wszyscy po nim spodziewali, tylko wszedł w kontrkulturę. Zamiast być, właśnie, bardem, jak Kaczmarski czy Kelus, zaczął swoją drogę do ONZ. to jeden z Kleyffowych epizodó życiowych, które pokazują, jak bardzo Kleyff jets wolnym człowiekiem.
O! i bardzo dobrze, że nie wszedł w polityczkę. Dzięki temu nie został ministrem sportu i nigdy nie miał okazji kłamać w kampanii wyborczej.
OdpowiedzUsuńZdrowa wóda też może zaszkodzić.
OdpowiedzUsuń