piątek, 14 grudnia 2012

Osiemnastka

Podchodzi do mnie dwóch. Jeden z mikrofonem, drugi z kamerą. W takiej sytuacji szybka decyzja - mówimy, że nietutejszy, a w razie trudności w spławieniu udajemy Ukraińca - zawsze skutkuje. Ale tym razem chodzi o sprawy ważne. Chłopak mówi, że się zakochał, że dziewczyna ma na imię Marta, że ma osiemnastkę i kręci jej film i żeby ludzie cóś życzyli albo powiedzieli w tej jakże radosnej dla Marty chwili. Zakochanie w tym wieku to sprawa święta, więc po pierwsze, nie przeszedłem na ukraiński, po drugie, zdjąłem czapkę, choć piździło niemiłosiernie. Jak sprawy święte, to święte, nie ma się co szczypać, ani się oszczędzać.
Ale zaraz, zaraz. Zaraz palnę coś głupiego i powiem prawdę. ,,Marto, wiem, że jest źle. Ale będzie już tylko gorzej. Świat stoi przed tobą otworem, ale jest to,  niestety, otwór gębowy. Pożeranie i mielenie cię, które trwa już dwanaście lat, a jeśli chodziłaś do przedszkola, to i dłużej, to nic w porównaniu tym, co teraz się zacznie. Nie minie dziesięć lat, a nie zostanie z Ciebie nic, albo na tyle niewiele, że się nie poznasz''.

Na szczęście piździło niemożebnie i każde otwarcie paszczy rozważałem dwakroć. Wyjąłem drumlę i zagrałem  staro, syberyjsko melodię o tym, że dana, dana, nie ma szamana. Prawda to nie jest dobry prezent na osiemnastkę. A melodia o szamanie i ciężkiej doli jego zawsze obleci. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz