wtorek, 4 czerwca 2013

Panie pilocie, dziura w języku

Mam ja taki ukraiński słowniczek. Na ostatniej stronie okładki wydawca pisze: ,,Słownik jest przydatny dla osób uczących się ukraińskiego, a także dla osób podróżujących po wszystkich krajach, w których można się porozumieć po ukraińsku''. Chwyt marketingowy cwany, bo te ,,wszystkie kraje" to Ukraina, głównie zresztą zachodnia. Wydawca albo myli ukraiński z rosyjskim, albo świadomie robi ludzi w ciula.
Prawdziwa przydatność słowniczka bierze się skądinąd. O ile anglofoni znajomość swojego języka przez ludność tubylczą traktują jako coś zupełnie oczywistego, Ukraińcy są z reguły mile zaskoczeni. Ukrainojęzyczny nie-Ukrainiec ma zawsze plusa na samym wstępie, co całkiem sympatycznie ustawia dalszą komunikację. To kolejny wspólny rys polskiej i ukraińskiej kultury. Polacy też się cieszą, jak np. papież łamaną polszczyzną coś nawinie. I my, i oni, zdajemy sobie po prostu sprawę z tego, że nasze języki, poza nami samymi, nikomu do życia nie są potrzebne.
Dwa dni spędziłem z tymi ludźmi, jako, jak mówią, pilot:


To orkiestra jednej z jedenastu lwowskich szkół muzycznych. W szkołach poza muzyką dzieciaki uczą się tam też malarstwa i tkaniny artystycznej. Jak mówi dyrygent, Adrian Leskiw, kiedy na początku tego stulecia, gdy zaczynał pracować w orkiestrze wojskowej, jego orkiestra była jedną z 36 orkiestr wojskowych w samej tylko lwowskiej oblasti. Po 10 latach zostało tylko sześć, ale to i tak dużo. 
W sumie ukraińska armia poszła nie w tę stronę. Ja bym zrobił na odwrót - likwidowałbym wszystko poza orkiestrami, w każdej armii świata. Inwestowanie w kulturę może u Ukraińców wynikać z wielu rzeczy, ale może być w tym po prostu zdrowe spojrzenie na sytuację geopolityczną ich i, zresztą, naszą. W razie czego żadna armia nam nie pomoże. W razie czego cała nadzieja będzie tylko w kulturze. Lud, który żyje bez swojego państwa może zachować tożsamość tylko dzięki niej. To samo się zresztą tyczy ludów z własnymi państwami. Jednym słowem - nie pogranicznicy, a muzycy. Nie pistolety, a sonety. Nie pancerniki, a liryki. Tyle ze zdania na moim słowniczku na razie wyciągnąłem. 

22 komentarze:

  1. Pilot to raczej lata samolotem a nie jeździ na rowerze wszak Ukraina nie jest daleko ale trochę trzeba się nakręcić pedałami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpopularniejszy folkowy polski wielocyped nazywał się Ukraina.Na ramę dało się wsadzić dwa worki ziemniaków, chodził ciężko bo miał jakieś tam nieszlifowane wały czy łożyska.Był szczytowym osiągnięciem ówczesnej specjalizacji w RWPG tak jak samoloty Antonowa.

      Usuń
  2. Paradoksy, paradoksy parę kilometrów stąd niejaki Kazimierz Wielki Król Polski nadał prawa miejskie wsi Lwów. Wszystko to działo się na zamku w Przyszowie po którym nie ma śladu.
    Jedno co jest pocieszające że rakietą łatwiej trafić w Lwów niż w puszczański Przyszów nie wiem jak sonetem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnica między sonetem a rakieta jest łatwo uchwytna. Nauczyć trafiać rakietą w cokolwiek można nauczyć dowolnego pacana wziętego w kamasze na kilka miesięcy. Trafiania w cokolwiek sonetem nie jest w stanie nikomu wbić do głowy żaden trep, dlatego też sonety zawsze będą skuteczniejsze niż rakiety. Łatwo można to udowodnić - wynaleziony ładnych kilkaset lat temu sonet wciąż jest sprawny i funkcjonalny, a rakiety sprzed półwiecza to już muzealny szmelc.
      Wielki nadał prawa miejskie wsi Lwów ok. stu lat po tym, jak Wstydliwy nadał prawa miejskie wsi Kraków, coś mieli z tymi wsiami w tym okresie.

      Usuń
    2. Sonety są cholernie łatwopalne.

      Usuń
    3. Wręcz przeciwnie. Rękopisy nie płoną, a czołgi, samoloty i cała reszta tego szmelcu - jak najbardziej tak. Jednym słowem, jak chce jaki lud przetrwać, to niech się bierze za czytanie.

      Usuń
    4. Sonet trochę przykrywa okropność świata, czytanie sprawia iluzję jego zrozumienia.Jedno i drugie szybko niknie w spotkaniu z rzeczywistością.

      Usuń
    5. Ależ jest dokładnie na odwrót. Przeciętny ludź mający kompetencje do odebrania sonetu więcy zrozumie ze świata niż przeciętny członek (excuzez le mot) obsługi wyrzutni rakiet. Nie znam żadnego poety oderwanego od rzeczywistości bardziej niż średnia krajowa, za to jak słucham np. ludziów mówiących o polskim Lwowie, to mam wątpliwości, czy aby na pewno w domu wszyscy zdrowi. Poezja jest zdrowsza od polityki.

      Usuń
    6. Ludzie mówią też o niemieckim Wrocławiu.Najlepiej mieć dobre rakiety i literatów co cokolwiek dalej
      patrzą/ Schultz,Kafka,Tolkien,Witkacy.../Swoją drogą szczerze zazdroszczę wiary i naiwności.To mi zaczyna imponować!

      Usuń
    7. Dwudziestowieczna historia Czech uczy, że niekoniecznie. A szanowny interlokutor przypomniał mi, że miałem pojechać na tej stronce po Tolkienie.

      Resztę dnia spędzę na dumaniu, co Schulz pisał o rakietach.

      Usuń
    8. Tolkien pisał o Czarnym Kraju a Schulz w nim wylądował i skończył być może przez animozje pomiędzy miłośnikiem malarstwa i stomatologii.A Werner zainspirowany Ciołkowskim mało co nie zniszczył teatru szekspirowskiego.Poeci piszą a cynamonowe rakiety idą dalej. Klepsydra odlicza czas do zakończenia tego kiepskiego sanatorium. Ufff ten Drohobycz.

      Usuń
    9. Tolkien jako czarny Kraj widział słowiańszczyznę raczej niż niemczyznę, zresztą pojazd po Tolkienie będzie osobny, tam podyskutujemy.
      Schulz nie zginął był z powodu dwóch skłóconych gestapowców, a raczej dlatego, że Niemcy w pewnym momencie przestali czytać Heinego a zaczęli robić czołgi. Von Braun mógłby spalić dziesięć teatrów Szekspira, co zaszkodziłoby tylko jemu samemu, Szekspirowi - wręcz przeciwnie. Ogólnie, jestem częścią tej siły, która odwiecznie uważa, że wojna jest winą nie francuskich pacyfistów, a niemieckich faszystów.

      Usuń
    10. A zaczęło się od palenia łatwopalnych sonetów.

      Usuń
  3. ten sam styl. te same hejterskie zagrywki. te same "myśli". jotradwansky... pozostaje tylko kwestia co mu zrobimy jak go złapiemy. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żal dupę ściska na te Niwiska.

      Usuń
  4. w sensie że jak spotkamy :-) bo łapać nie trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdziwienie i ciekawość to przejaw inteligentnego człowieczeństwa.Łap chwilę bądź ciekaw i dziw się.
      Nie zaspokajaj się do końca to nigdy nie odczujesz pustki istnienia.

      Usuń
  5. oo, anonimy - ci sami niehejterzy, znawcy stylu i kwestii, wypowiadający się o sobie w pluralis maiestatis, przenikający ba! nawet! myśli człowiecze, widły szykujom!
    bywa, że widły same obracają się i dziabią trzymającego, więc..
    łapać was nie trzeba. rozpoznawalność banalnie prosta. jak anonimy proste, cep przy tym bardziej skomplikowany.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pan Jezus też by się załamał gdyby zobaczył jakich ma wyznawców.

      Usuń
    2. Ja tam hejtów nie widzę. Spokojnie, ludzkości.

      Usuń