czwartek, 19 września 2013

Jak przejechał po nas walec


Pewien Znany Mazur napisał waży tekst. Nie da się zalinkować bezpośrednio, całość można znaleźć tutaj. ,,W sytuacji dramatycznego zaniku i rozpadu spuścizny po przodkach widzimy nader dziwną tendencję to upychania tego co pozostało w ramy jakieś dziwacznego pseudo kabaretu, organizowania imprez niewiele mających z kulturą lasowiacką elementów.'' - pisze. - ,,Wiadomym jest, że komercjalizacja i inne zjawiska społeczne oddziaływające na kulturę ( w tym i gminną) wymuszają pewne zachowania. Są jednak pewne granice. Ziemniak symbolem kultury lasowiackiej nie był i nie będzie. Dla zobrazowania, pokazania takich uczuć z cała pewnością lepsza byłaby powszechnie znana pień ludowa, element ubioru (haft, magierka, czerwona wstążka), fragment wiersza, lub temu podobne rzeczy'' - czytamy dalej.

Jest jeszcze gorzej. W naszym grajdołku hula sobie nie tylko komercjalizacja, ale globalizacja. A dokładniej - mieszają w nim procesy do globalizacji odwrotne. Już Baumann przewidział, że globalizacji będę towarzyszyły ruchy o przeciwnym kierunku. I towarzyszą. Jak pisze Mirosław Pęczak,

,,Rzeczona hiperlokalność w polityce przejawia się wzmożeniem tendencji nacjonalistycznych i ksenofobicznych, w kulturze zaś wzrostem znaczenia różnic kosztem podobieństwa. Dodać do tego można renesans folkloryzmu i coraz powszechniejsze nasycanie treści kultury popularnej kolorytem lokalnym. W Polsce współczesnej przejawiało się to i przejawia między innymi we wciąż cieszącej się dużym wzięciem muzyce disco polo, niebywale popularnej kulturze festynu czy osobliwej specyfice przyjęć weselnych, w których uniwersalny wzorzec popkultury spotyka się z rekonstruowaną i aktualizowaną tradycją „swojską”.
(Pęczak M. 2011, Nasze globalne wioski, czyli o tożsamości kulturowej i świadomości kulturalnej [w:] Stan i zróżnicowanie kultury wsi i małych miast w Polsce. Warszawa).  

I tak jest w całej Polsce. I nie tylko. Wszędzie, gdzie małe, lokalne kultury zaczynają konkurować z kulturą globalną, idą na kompromisy i płacą jakąś cenę za przetrwanie. Czasem mniejszą, czasem większą. Pęczak twierdzi, że krajobraz kulturalny całej prowincjonalnej Polski wszędzie wygląda tak samo. Nie to, że podobnie, czy coś, ale tak samo. Miasteczka całej Polski mają pewne stałe elementy, tak samo świętują, tak samo się bawią, przy takiej samej muzyce. Nie wiem, czy przesadza. Tzn. nie wiem, na ile. 

Po kulturach lokalnych przetoczył się walec. Utożsamienie ludowości z ludycznością to cena, jaką kultury ludowe w Polsce zapłaciły za przeżycie XX wieku. Cała warstwa duchowa dawnej kultury chłopskiej okazała się w nowych warunkach balastem. Czymś, co przez sito przejść nie mogło. Etyka pracy, silne wyczucie sacrum, a jednocześnie niezależność - tego wszystkiego nie dało się przekazać w formie, jak zauważa Jarek, kabaretu. Reklamy, festynu, piosenki biesiadnej - wszystkiego, w co zamieniły się resztki dawnej stanowej kultury wiejskiej. 

Jesteśmy w sytuacji, w której próbujemy poskładać rozjechany przez walec zegarek.  ,,Symbolem przywiązania ludzi do tej ziemi jest praca, mowa i pieśń. I nad tym się nachylmy, to pielęgnujmy zamiast robić kabaret ze spadku po Ojcach'' - pisze Mazur. Sytuacja jest tragiczna, ale w tej sytuacji lepszego rozwiązania nie ma.

26 komentarzy:

  1. Oczywiście. Proces nieunikniony. Globalizacja et inne acje i izmy. Przepadło. Jest jednak pewne niebezpieczeństwo. Chodzi o przekaz. Po paru takich festynach gimbaza (i nie tylko) myśli, że Lasowiacy to był taki śmiszny ludek, co jadł dużo kiełbasy i kapusty cudacznie mówił, obłapiał panny gdzie się da, furt tańcował i pił wódkę. Dużo wódki. A muzykę, panie to już mioł przedziwno.
    W mojej wypowiedzi nie chodziło o wiatrakową walkę z nieodwracalnymi procesami. Chodziło mi o minimum szacunku dla kultury przodków. Po ich grobach może sobie zahulać dziś byle kto. Wystarczy, ze dorwie odrobinę kasy.
    Minimum szacunku dla tych, od których pochodzimy.
    Proszę.

    Mazur

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwaga do tych, dla których wszystko co jest w necie jest śmiszne:
    Poniechajcie.
    Tłumaczenie na współczesny lasowiacki: Jak nie wisz o co biega- zawrzyj jadaczke i patrz jak ludzie rozmawiają. Może co pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli wywiąże się tu jakaś poważna dysklusja (w co wątpię) to pamiętajmy o jednym. Rozmaite ludki próbują rozmaicie dać wyraz swojej lasowiackości. DObrze. Fajnie. Pożytecznie. Ala dlaboga- większość z tego to jakieś chore sajensfikszyn. Kultura Lasowiaków i Mazurów zaczęła się rozpadać pod koniec XIX wieku. I Wojna, COP i w końcu komuna dopełniły reszty. Nikt z żyjących dzisiaj nie zna i nie pamięa nikogo kto byłby zanurzony w całości w tej kulturze. Każdy pamięta ją z rozmaitego okresu rozpadu. Przykładem niech będą żałosne próby wskrzeszenia gwary. Liczba podwójna zniknęła kiedy indziej, mazurzenie kiedy indziej, słownictwo agrarne kiedy indziej. Ze strzępków, okruchów i pobożnych życzeń buduje się coś czego nigdy nie było. Czyli festyniarstwo. Podlane dobrze globalizacyjnym sosikiem. Nawet nieświadomie ale sosik musi być. Twierdzisz Janusz, że nie do obejścia. Zgoda. Rekonstrukcja czegokolwiek to mrówcza praca. A festyn to festyn. Jednak podeescie do tego nie musi być wesołkowate ani prześmiewcze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim - gwary reanimować nie trzeba, bo język z elementami gwarowymi sobie żyje. Ma się lepiej od 90% innych elementów lasowiackiej kultury - stroju, budownictwa, obyczaju, etc. Możliwe, że jest jej najżywszą częścią. Cechy, o których piszesz nie zanikły, zmniejszyły frekwencję i społeczny zasięg jedynie. Naprawdę, minimum wysiłku włożonego w dowartościowanie tego języka i możemy mieć sytuację jak na Kurpiach, które parę lat temu przez to przeszły.
      Festyn musi być. I jaja też muszą być, tego się nie uniknie - bez jaj nie ma atrakcyjności kultury. Wiedzą o tym Podlaszuki Łemki robiące jajcarskie fanpejdże. Grunt, żeby własna kultura służyła do wyrażania dystansu do świata, a nie była wyśmiewana jako taka. Tego trza pilnować. Póki ,,Górniacy" robią szyderę mówiąc po górnieńsku jest ok, kiedy ktoś zacznie robić szyderę z samego mówienia, będzie niedobrze. Dopóki Bayer Full nie gra na skansenie, jestem nadzieja. Idzie tylko o zadbanie o kulturę duchową, bo materialna dzięki komercyjnemu wykorzystaniu sobie przetrwa.

      Usuń
    2. W sensie że stroje, kuchnia i takie tam.

      Usuń
    3. 1. Język. Posłuchaj jak mówią gimnazjaliści z wiosek ościennych a dowiesz się, że mowa umarła. To oni są nośnikiem. Za chwilę nie będzie pięćdziesięciolatków. I po ptokoach.
      2. Festyn musi być. Tylko nie cały czas i nie przy każdej okazji. Mamy potencjał a nie dyskutujemy, nie chronimy nie ożywiamy. Mam tylko dwie ręce, stary samochód i kabel do neta.
      3. Nie wiem po jakiemu mówią Góniacy. Wiem po jakiemu starają się mówić. Szydera mówienia. Choć na zakupy ze mną a ja zagadam po swojemu.
      4. Póki nie zagra... śpijmy to zagra. Wkrótce.

      Usuń
    4. Słucham czasami 30-40 latków. Ta gimbaza ma się od kogo uczyć. To primo, secundo - minimum pracy włożonej wystarczy, żeby interdialekt, w który ewoluuje gwara był przez nich rozpoznawany jako swój i doceniany.

      2. pełna zgoda.

      3. Mówisz językiem z innego miejsca. Górna jest pod wpływem gwar z zachodu, tak jak Cmolas i w ogóle wszystko na zachód od dziewiątki. Ale to już omawialiśmy setki razy:)

      4. Po Bardanowym trupie, jak mniemam. I Kaścynym, Justyninym, Grzegorzowym, etc.

      Usuń
  4. 1. oni się wstydzą

    2. róbmy coś

    3. wiem co mówię. pamiętam też jak mówiła Werynia.

    4. dobrze powiedziane

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak to jest gdy skansenem zawładnęła, gówniarzeria i dyletanci. Duchy twórców przewracają się w grobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mógłbym skwitować to stwierdzenie(?) czymś w podobnym stylu (?). Jednak rozbawiony szczerze (zanim poproszę Admina o wyjęcie miotły) uprzejmie proszę o rozwinięcie wypowiedzi, ponieważ w tej formie usiłuje ona być obelżywa a pozostaje jedynie niezrozumiała.

      Usuń
    2. Cóż... publice się podoba, skansen przyciąga coraz więcej ludzi. Skansen rozwija się, muzeum otrzymuje nagrody. Publiczność przyzwyczaiła się, że kiedy zajdzie na skansenowska imprezę znajdzie coś więcej niż jakże korzenna kapela p. Pogody i kiełbaska z rożna. Skansen dzięki uczy, bawi i kształtuje postawy.
      Teraz zastanowimy się komu taka sytuacja nie pasuje :-)
      No i mamy już wytypowanych Opiekunów Duchów Twórców. Co najmniej czterech.
      http://www.youtube.com/watch?v=mJl9kQU7ISM

      Usuń
    3. A nie bede zamiatoł. Z powodu ponieważ iż po pierwsze: anonim robi z siebie kretyna, choć anonimowo, wykasowanie tego posta byłoby aktem miłosierdzia.
      Po drugie anonimowy hejt daje okazję do snucia dalszych rozważań. Przede wszystkim - w przeciągu ostatnich lat MKL się rozwinęło i hula jak jasny pieron. Połączenie dobrej załogi + na moje oko systemu finansowania - Bardan odpowiada przez Bogiem, historią i Ministerstwem Dziewictwa narodowego, chyba, że się mylę. To wdzięczniejszy mecenas niż samorząd z co najmniej czterystu powodów. MDK ma różne pomysły - jedne, typu Hadra i Kocirba na Zimiokach leżo mi bardzej :), drugie, typu pomnik zimioka - mniej. Mecenasem MDK jesteśmy w teorii my, w praktyce burmiszcz z radą.Efekty pracy MDK-u to wypadkowa gustów i wizji burmistrza, radnych i załogi MDK, więc na jeden festiwal muzyki rekonstruowanej będzie przypadać dziesięć festynów z pomnikiem ziomioka w pakiecie.I przy takim układzie sił inacy ni bedzie, bo z polityki kulturalnej samorządu ma być zadowolony wyborca, a wyborca, jako pisze cytowany Pęczak, festyny uwielbia. Zresztą powołuję się nie tylko na Pęczaka, ale i na utyskiwania dookolnych gminnych ośrodków kultury i czynowników tamtejszych. Optymistyczne w tem układzie jest to, że przykład MKL pokazuje, że można sobie wychować odbiorcę, wykształcić publikę.

      Usuń
    4. Wybitni etnografowie kasują bilety a domorośli tworzą nową etnografię z Pęczakiem.

      Usuń
    5. Jedni mają mózg inni pęczak w głowie.

      Usuń
    6. Trolololo pierdololo. Że też ci się chce, człowieku.

      Usuń
    7. Swoją drogą, Kolba to jedyny znany mi sztetl, w którym dyskusje o etnografii wywołują taki ból dupy.

      Usuń
  6. miłego kasowania więc :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie rozumiem, czemu anonim przyczepił się do skansenu, toż to piękne miejsce, ze wspaniałą załogą, która ma pomysły. A że zimiok sie trafi, to z tego tylko żarty stroić, nie obruszać się na żartowanie, to broń, z nią durnota nie bardzo wygra.

    OdpowiedzUsuń
  8. bry wieczór. pytanie wraz ze wstępem może się wydawać nieco od czapy, ale czy jest jeszcze możliwość zakupu księgi wyjścia awaryjnego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie zaskakujące. Cza pisać na mejl jotradwanski@gmail.com

      Usuń
  9. a co z ludźmi którzy nie mają konta na Twarzowej Książce i uważają za obciachowe zakładanie konta na tejże ? Jak mają przeczytać, no jak ....?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie życie. Jeśli pięciu z nich po lekturze tego tekstu założy konto, Cukierberg da mi na następny szabas pół kilo darmowego czulentu. SPisek stoi za wszystkim!

      Usuń
    2. W takim tempie nie wstąpisz do wieczności a nic innego nie warte jest ślęczenia i wierszy klecenia przed komputerem.

      Usuń
  10. za wszystkim nie może stać "coś" bo to "coś" należy do "wszystkiego" - a należąc do "wszystkiego" nie może być "obok" (no bo "obok" też należy do "wszystkiego")
    tak sobie siedzę i dumam ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://i1.kwejk.pl/site_media/obrazki/36100-za-wszystkim-stoja-zydzi.jpg&imgrefurl=http://kwejk.pl/obrazek/36100/&h=426&w=700&sz=91&tbnid=gJGuNB0w9YDHFM:&tbnh=66&tbnw=108&zoom=1&usg=__GHFocUruwqNd_UoW5WpKrq6Nxl4=&docid=bH3mNGnPrAFOhM&sa=X&ei=0LhAUsTtD4fXswa_x4GABw&ved=0CDAQ9QEwAA

      Usuń
    2. wszystko wydaje się takie samo a jednak inne jest wszystko



      w sumie nie wiem po co to napisałem - czy ktoś mi wytłumaczy?

      Usuń