Dzień w czytelni, Czytelni Humanistycznej UR. Odzwyczaiłem się od czytelniowania już. Musiałem starać się nie wpaść w przygnębienie w powodu otaczającego mnie ukrytego bezrobocia w postaci współczytaczek i współczytaczy, którzy nie zawyżają w przedwyborczych latach statystyk bezrobocia wśród młodych tylko dlatego, że czytają jakieś historie filmu czy inne tam hermeneutyki teledysku discopolowego. Na myśl o tym, co zrobi z nimi rynek pracy, lutość wielka ogarnęła me serce, a w takim stanie szukać książków się nie da, ni ciuleczka.
Pomogło mentalne danie sobie po pysku. Przypomnienie sobie rzeczy podstawowych. Współczytacze i współczytaczki nie są tu, żeby lepiej znajdowac pracę. Współczytacze i współczytaczki są tu po to, żeby nauczyć się poszukiwania prawdy i żeby poszukiwać tejże. Nie zdobywają na tych swoich socjologiach kulturoznawstwa porówawczego kognitywistyki stosowanej żadnego zawodu. Dostają powołanie poszukiwacza prawdy. Będą jej szukać. Będą przywracać słowom właściwy sens. Z tej perspektywy brak perspektyw nie jest taki znowu ważny, nie?
O, własnie, a'propos. Wywołała mnie Joanna Lewandowska do tablicy. że określenia grupa populacyjna w stosunku do ludzi użytego nie lubię. No nie przepadam. Uprawiającym nauki przyrodnicze korona z głowy by nie spadła, gdyby używali, jak w naukach humanistycznych, określenia społeczność, w tym kontekście synonimicznego, a jakże fajniejszego. No ale rozumiem, jest pewien paradygmat terminologiczny i to można wybaczyć.
Są za to zwroty, których wybaczyć się nie da. Pod adresem frazy ,,zasoby ludzkie'' popłynęły już kurew miliony, chujów wagony, jadu hektolitry. I słusznie. Zasoby to jest na przykład dżewo. Albo inny pioch. Ludzie to ludzie.
,,Zasoby ludzkie'' nie są jeszcze takie złe. Chociaż weszły już do polszczyzny (a może racze ,,w polszczyznę'', bo to jednak gwałt jest), to fałsz i syfiastość zwrotu jest wyczuwalna na pierwszy rzut ucha. To jest diobeł jawny, z rogami i ogónem, walący siarką jak Tarnobrzeg z lat mojego dzieciństwa.
Gorszy jest diobeł ukryty. a ukrywa się w unijnej nowomowie. ,,Kapitał ludzki''. ,,Człowiek-najlepsza inwestycja''. Niby intencje są dobre, no bo, wiadomka, sformułowania pokazują, że warto wydawać pieniądze i pożytkować siły na to, żeby ludzie się uczyli i się rozrywali. Ale, ale.
Przekonywanie władz jakichkolwiek, że pieniądze wydane na podatników to inwestycja, że się zwrócą, że to się opłaci, etc. stawia całą sprawę na głowie. Sprowadza ludzi do roli petentów. Chłopów pańszczyźnianych, którzy muszą pana przekonywać, że więzi społeczne, edukacja, kultura to są rzeczy potrzebne tak naprawdę panu. Że pan da, ale się panu zwróci z nawiązką. Wiedza, sztuka, życie w zintegrowanym społeczeństwie to już nie są rzeczy, które się ludziom należą, to są rzeczy, które trzeba skalkulować i, w razie ich opłacalności, z nadzieją na zyski przyszłe, rzucić pańszczyźnianym talara.
Nie jesteś zasobem ludzkim. ani kapitałem, pamiętaj.
gdyż...
OdpowiedzUsuńhjesteś...
mięsem!
ha!
pamiętaj, ze przed humanistami biologia już sobie wydłubywała reszki jedzenia spomiędzy zębów! : ]
Nie, jestem duszą.
UsuńMAM mięso.
Dobrze kombinujecie dla ludożerców, inni ludzie to zasoby spożywcze.
Usuń