Koniec listopada. I komentarz do niego. Zza Sanu przyszedł.
Krótki wiersz o końcu świata
A jutro będzie po prostu dzień
Zwyczajny dzień o nazwie „ostatni”
na tym świecie, też ostatnim, gdzie
My, razem – jednostajni jak w stajni.
Gdzie wszystko ostatnie, tam nikt o tym
nie wie, bo i nikt nikogo nie informuje
Nie mielą młyny, nie biją młoty
i nikt z przechodniów miar nie zdejmuje
na to, w końcu też ostatnie, ubranie
Więc widocznie nadzy pójdziemy w kolumnach
Tą drogą, co w niebo – bez celu, bądź gdzie
Tylko gałązki palmowe trzymając w dłoniach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz