A jak graliśmy tydzień temu w Blues Pubie, to zapomniałem wieży. Bo wiecie, jak człowiek ma kupę rzeczy na głowie, to wieża staje się drobiazgiem, któego można zapomnieć. Z tego smutnego faktu zdałem sobie sprawę w czwartek. Pojechałem do Blues Pubu i... wieża była! Nie zniknęła! Są w mojej ojczyźnie przybranej uczciwi ludzie i w ogóle.
Postanowiłem zostać może nie Obraniakiem, ale co najmniej Olisadebe kolbuszowskiego przewodnictwa. skoro zostałem zaimportowany, zrobię, co w mojej mocy, by Kolbuszowa rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej.
Kiedy więc oprowadzałem Dźwiedzia i Ulę nie mogłem nie spłacić tego długu wobec ziemi, tej ziemi w dodatku. Pokazałem im, co było do pokazania w Kolbuszowej. Nie dało się nie zahaczyć o synagogę. I co, czy mogłem dopuścić, żeby goście ze stolycy pomyśleli, że zwisa nam historia połowy mieszkańców tego miasteczka? Że ta rudera z samotnym Goslarem i wieczną tablicą ,,uwaga, śnieg z dachu'' to jeden z dwóch większych śladów kilkusetletniej historii tejże połowy? A w życiu.
Jakby kto pytał, nasza synagoga ma unikalny system zdejmowania tynku i odsłaniania gołej cegły. To specjalnie dla tych, którzy mogliby pomyśleć, że to tylko atrapa z kartonu. Nie, zajrzyjcie ludzie pod tynk - cegła. Tu jest Kolbuszowa, tu lipy nie ma.
I w razie pytań o wybitą szybę w drzwiach - to system ,,Turysto, zajrzyj do środka i podetnij sobie żyły z żalu''. Bo historia Galicji jest piękna i smutna.
A puste wnętrze to unikalna rekonstrukcja ariańskiego zboru, któego tu nigdy nie było, ale dał początek powiedzeniu ,,Pusto jak w ariańskim zborze''.
Trochę ściemy i nie wszyliśmy na ludzi, którzy o korzeniach zapominają, a na starość trącą.
Mam nadzieję, że wyjaśniłeś znajomym, od kiedy synagoga straszy (z dnia na dzień coraz bardziej) i kto upomniał się o jej zwrot licząc na gruby szmal, a teraz my mamy mieć z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia.
OdpowiedzUsuńKiedy znów gracie, bo jakoś tamto mi umknęło, niestety, a lubię takie klimaty.
Nie no, przypis, że tera to nie nasze, był, żeby nie było.
OdpowiedzUsuńN'ale nasze (w znaczeniu ,,kolbuszowskich chrześcijan'') nie było tak naprawdę nigdy.
Kurde, przeczytałem ,,niestety, lubię takie klimaty'':)
Datą żadną nie rzuce, plany są takie, żeby się wziąć się do roboty od początku lipca i zrobić z 555 coś bardziej stałego. Bedo niusy na Chałwie:)
Nasze nie było nigdy, właśnie. Chwilę żeśmy tam bywali, w środku całkiem przyzwoicie było, zgromadzono trochę pamiątek (tak, my, chrześcijanie, dokonaliśmy tego). Dzieci i starsi mogli tam kolbuszowskie meble zobaczyć i poznać lepiej historię tego miejsca. Sami Żydzi - z pobudek wiadomych - upomnieli się i pozbawili możliwości wspominania o nich, no bo gdzie?
OdpowiedzUsuń"Niestety" przytoczyłeś jakoś nie z tym co trza:) przecinek był, gdzie trzeba.
O właśnie, zróbcie coś stałego, jak kiedyś w k2, i w ogóle, niech gra muzyka! Hudacka na przykład.
TW
Ha, było nie reprywatyzować niczego. Ja tam zawsze uważałem, że majątek właścicieli feudalnych (kościół, szlachta), powinien zostać państwowy i cześć.
OdpowiedzUsuńAle z synagogą jest inna sprawa - pochodzi z kradzieży. Jak ktoś ma kradziony rower, to milicja mu zabierza, nawet jak nie on ukradł, takie życie, panie.
Na razie stan rzeczy jest taki, że mamy rozpadającą się synagogę. że ni ma pieniędzy? A czy wyłożony kostką rynek jest nam naprawdę do szczęścia potrzebny? Inaczej rozumiem rewitalizację przestrzeni publicznej, ale to długa historia. Na razie powiem, że sposób, w jaki rozumieją to samorządowcy (nie tylko w Kolbuszowej zresztą), czyli wycięcie drzew i położenie kostki to nie mój sposób widzenia.
Ze zrobieniem czegoś stałego z projektu muzycznego tyż ni ma letko. W Kolbuszowej i okolicach łatwiej znaleźć ludzi dobrze grających na instrumentach niż chcących grać nie jakiś gatunek muzyczny, a muzykę. Mało lokalnych wariatów jest, ciągle odpływają.
Ale już kombinujemy, o.